Czy śmierć jest ostateczna?
Pytanie o to, co dzieje się z nami po śmierci towarzyszy człowiekowi od niepamiętnych czasów. Każda z religii przez wieki ukształtowała własne odpowiedzi, a ci, którzy nie wyznają żadnej też zazwyczaj mają swoją wizję tego, co dzieje się z człowiekiem, gdy umiera - nawet jeśli wizja ta zakłada, że po śmierci czeka nas tylko pustka. Ludzka ciekawość do zgłębiania tajemnic wszechświata jest niepohamowana, dlatego pytania o to, co się z nami dzieje po śmierci są zawsze aktualne. Śmierć - niezależnie od poglądów - wyznacza kres jakiegoś etapu w naszym życiu.
W poszukiwaniu tych, którzy wrócili
Co jednak się dzieje, jeśli wcale tak nie jest? Co w sytuacji, gdy człowiek umiera, a następnie wraca do życia? Czy są to jedynie cuda znane z Biblii, relacje ludzi pozostających pod wpływem leków, a może naprawdę można wrócić po śmierci do świata żywych? Jak na te sytuacje reaguje Kościół katolicki, a co mówią lekarze? Czy współcześnie możemy mówić o wskrzeszeniach?
Na te i podobne pytania staramy się znaleźć odpowiedzi na kolejnych stronach galerii, w której cytujemy książkę Antoniego Socci "Ci, którzy wrócili z zaświatów" wydaną nakładem wydawnictwa Esprit.
Naukowe dowody na istnienie duszy
Socci przekonuje w swojej książce, że wbrew powszechnym opiniom, bardzo wiele osób powróciło z zaświatów i nie ma wyłącznie na myśli historii znanych z przekazów biblijnych. Według autora wszystkie świadectwa przekazywane przez ludzi, którzy przeżyli własną śmierć, składają się na niepodważalny dowód na istnienie ludzkiej duszy. Dla Socciego jest to fakt potwierdzony zarówno przez naukę, jak i Kościół, który do każdej takiej relacji podchodzi ze szczególną czujnością.
To pozwala, według autora, na stwierdzenie, że nadprzyrodzone zjawiska, kiedyś uznawane za zabobon i przejaw naiwności, są obecnie wyjaśniane naukowo (nie jest jednak powiedziane, jakie to dokładnie metody). "Dysponujemy narzędziami pozwalającymi nam na naukowe badanie rzeczywistości. Obala to dawne uprzedzenia oraz przykurzone ideologie pozytywistyczne, skłaniając do głębszej refleksji" - pisze i dodaje: "W żadnym razie nie możemy, nie wolno nam powtarzać ze smutnym sceptycyzmem, że nikt stamtąd nie wrócił, ponieważ tak nie jest. Są tacy, którzy wrócili, i naprawdę warto ich wysłuchać".
Wskrzeszenie córki Socciego
Inspiracją dla powstania książki było doświadczenie śmierci i powrotu do życia Cateriny, córki Socciego. Stało się to jesienią 2009 roku i autor nie pisze o tym inaczej, jak tylko o "mistycznym wydarzeniu". Serce dziewczyny zatrzymało się na ponad godzinę, mimo podejmowanych prób reanimacji i defibrylacji - tak długi czas uznawany jest, jak pisze Socci, za stan równoznaczny ze stanem śmierci klinicznej (śmierć kliniczna to stan, w którym zanikają widoczne oznaki życia organizmu, ale mózg pozostaje aktywny, co można sprawdzić za pomocą badania EEG, czyli elektroencefalograficznego). Według Socciego, nikt nie wierzył w to, że jego córka będzie żyć, dopóki ksiądz nie uklęknął przy łóżku Cateriny i nie zaczął się modlić.
"Po kilku sekundach serce Cateriny - do tej pory pozostające bez ruchu - nagle zaczęło ponownie bić. Zaskoczyło to wszystkich lekarzy, ponieważ uderzenia były od razu silne i normalne, również ciśnienie wróciło do wartości występujących u zdrowego człowieka. Było to wskrzeszenie z martwych i teraz mam na to dowody" - relacjonuje Socci. Dalszy ciąg jego historii to jednak nie prezentacja owych dowodów, a opis poruszających emocji: strachu o życie dziecka, niespodziewanej radości i wyraz pogłębionych za sprawą wydarzenia uczuć religijnych.
Czterystu wskrzeszonych
Kolejne rozdziały przynoszą drobiazgowe opisy cudów dokonywanych przez Jezusa oraz jego uczniów, jakie znajdują się w poszczególnych Ewangeliach oraz Dziejach Apostolskich. Znajdziemy tu przypomnienie cudów wskrzeszenia nie tylko najbardziej znanego, czyli wskrzeszenia Łazarza, ale także opowieść o córce Jaira czy synu wdowy z Nain. Socci przygląda się każdemu przypadkowi z osobna, traktując ewangeliczne przekazy jako źródło faktograficzne. Wiarygodność cudów Jezusa zaświadczają według autora nie tylko same Ewangelie, ale także niewymienione "dokumenty hebrajskie i pogańskie". Jedynymi przywoływanymi przez wydawcę materiałami są polskie wydania książek Socciego "Śledztwo w sprawie Jezusa" oraz "Wojna przeciwko Jezusowi".
Podobnie drobiazgowo opisane są w książce cuda zdziałane przez apostołów - w tym przypadku nie koncentruje się on tylko na relacjach zapisanych w "Dziejach Apostolskich", ale także na książce "Przywróceni życiu: wiarygodna opowieść o czterystu wskrzeszeniach". Jej autorem jest amerykański duchowny Albert J. Herbert, który przestudiował liczne dokumenty, by dowieść, że cuda opisane w "Dziejach..." nie są jedynymi dokonanymi przez Piotra i Pawła, lecz należą do długiej serii cudownych zdarzeń, jakie miały miejsce w pierwszych wiekach chrześcijaństwa.
Cuda dzieją się na naszych oczach
Socci nie koncentruje się jednak wyłącznie na przekazach biblijnych. Według niego, w XXI wieku mamy nadal tak samo wiele przypadków cudownych przywróceń do życia, co całe stulecia wcześniej. Jednym z nowszych przypadków, jakie odnotowuje jest informacja z początku 2014 roku dotycząca procesu kanonizacyjnego amerykańskiego arcybiskupa Fultona Sheena. Opisywana sytuacja miała miejsce cztery lata temu, w 2010 roku. Pewna kobieta urodziła martwe dziecko. Ochrzczono je imieniem James Fulton Engstrom. Lekarze byli bezradni, zaś rodzice rozpoczęli modlitwy do arcybiskupa Sheena. Po godzinie i jednej minucie dziecko wróciło do życia, a lekarze ocenili jego stan jako dobry. Obecnie chłopiec jest całkowicie zdrowy. Lekarze z Watykanu nie potrafią znaleźć żadnego wytłumaczenia dla tej sytuacji i jest to przypadek, w którym papież uznał oficjalnie istnienie cudu za wstawiennictwem Fultona Sheena.
Inna historia opowiada o kardiologu, który na konferencji poświęconej duchowości w medycynie, opowiadał, jak odmówił modlitwę w intencji zmarłego pacjenta. Gdy ten miał już być przewieziony do chłodni, okazało się, że mężczyzna żyje.
Ojciec Pio wskrzesza dzieci i nawraca czerwonych
Następne rozdziały to kolejny spis poszczególnych cudów, tym razem tych, które dokonały się w XX i XXI wieku. Znajdziemy tu historię wskrzeszonego syna Giuseppiny Piccinini, "duchowej córki ojca Pio". Giuseppina, która straciła już kilkoro dzieci, usłyszawszy od lekarza, że jej siedmioletni syn Riccardo nie żyje, zaczęła modlić się do ojca Pio i zadeklarowała, że "będzie służyć Kościołowi jak zakonnica w rodzinie". Według relacji Giuseppiny, w tej samej chwili jej syn otworzył oczy i zawołał ją. Giuseppina udzieliła jedynego wywiadu - był to wywiad zatytułowany "Ojciec Pio wskrzesił moje dziecko. Potem nakazał mi: Nawracaj czerwonych" i ukazał się w "Il Giornale" w 2006 roku. Zezwolenia na wywiad udzielił Giuseppinie jej biskup oraz jej proboszcz. Sama Giuseppina, za radą innego duchownego, zaczęła spisywać wydarzenia swojego życia. Zapisała 82 zeszyty i zgromadziła wokół siebie ponad sześćset rodzin. Zgodnie z poleceniem jednego z braci stygmatyków, co dzień "od czwartej do dziewiątej rano łączyła się z nim
we Mszy Świętej za nawrócenie Rosji i głoszących komunistyczne przekonania chłopów z mojej ziemi".
Katalog cudów
Następne części książki to opisy cudów dokonywanych przez ludzi uznawanych za świętych, a którzy w jakiś sposób przyczynili się do wskrzeszenia z martwych, czy to ze względu na ich potencjalne wstawiennictwo czy to ze względu na to, że sami powołali się na boskie imię. Relacje Socciego nie mają żadnego porządku chronologicznego, jedynym wyznacznikiem jest fakt dokonania cudu wskrzeszenia. Pojawiają się tu pełne emocji opisy dzieci doświadczających śmierci, które następnie powracały do życia. Zapytane o to, jak się czuły, odpowiadały najczęściej o poczuciu szczęścia i radości oraz braku bólu. Bardzo często pojawiały się też wizje Jezusa, świętych czy aniołów.
Konieczność "powrotu" zawsze wiązała się z czymś nieprzyjemnym. Opisywane przypadki charakteryzuje nikła informacja dotycząca stanu medycznego pacjentów, Socci zdecydowanie koncentruje się na przeżyciach religijnych, powołuje się już nie tylko na przekazy biblijne czy hagiograficzne, ale także włoskiej poetki Marii Valtorty, uznawanej przez wielu za mistyczkę i wizjonerkę. To właśnie zdania z jej poematu Socci przytacza jako faktyczne słowa Jezusa.
NDE, czyli doświadczenie śmierci
Od wykazu cudów Socci przechodzi do doświadczenia NDE, czyli Near-Death Experience. Tak z angielskiego określa się świadectwa związane z doświadczeniem śmierci. NDE doświadczają ludzie niezależnie od wieku, płci, wyznania czy kultury, w jakiej zostali wychowani. Ich historie zawierają w sobie kilka punktów wspólnych. Najczęściej, gdy ustają widoczne funkcje organizmu i następuje akcja reanimacyjna, opowiadają, że w chwili, gdy byli przez jakiś czas martwi, odbyli podróż w zaświaty. W sumie doświadczenia te dzieli około 5% całej populacji ziemskiej i nawet jeśli są to dane zawyżone (a mogą być, gdyż badania zostały przeprowadzone w 1982 roku tylko w Stanach Zjednoczonych), nadal jest to spory odsetek. Socci twierdzi jednak, że dane te nie mogą być prawdziwe i jeśli w jakiś sposób są przekłamane, to raczej... w dół. Według autora dzieje się tak dlatego, że dla wielu przyznanie do takich doświadczeń bywa żenujące: obawiają się braku zrozumienia, uznania za szaleńców czy po prostu tego, że nie będą umieli opisać
dokładnie, co się im wydarzyło.
Klasyczne NDE: co to takiego?
Socci nie wymienia nawet połowy klasycznych elementów, jakie powtarzają się w relacjach ludzi, którzy przeżyli doświadczenie śmierci. Oprócz problemów z opisaniem całego stanu, człowiek, który ma za sobą NDE, zazwyczaj wspomina, że słyszał rozmowy lekarzy albo ludzi znajdujących się w pobliżu, gdy znajdował się w stanie śmierci klinicznej. Doświadczenie uczucia błogości, spokoju jest wspólne, często występuje wrażenie, że przemieszcza się przez ciemny tunel w kierunku światła, pozostawania poza własnym ciałem. W relacjach ludzi z NDE powtarza się także panoramiczny skrót całego życia i spotkanie ze zmarłymi bliskimi, a także ze "świetlistymi istotami" - mogą to być zmarli, aniołowie albo Bóg czy Jezus - w zależności od doświadczeń przeżywającego. Lista Raymonda Moody'ego, który wyodrębnił kilkanaście elementów wspólnych dla wszystkich relacji dotyczących NDE, wymienia także "konieczność powrotu do życia". U Socciego ta konieczność związana jest z niechęcią. Osoby, których przypadki opisuje, podkreślały, że
wcale nie chciały wracać, a sam powrót był nierozerwalnie związany z ogromnym bólem.
Piekło i lancet
W większości przypadków ludzie, którzy przeżyli NDE zmieniają całkowicie podejście do śmierci. Przestają traktować ją jako coś złego czy strasznego. Nabierają wewnętrznej równowagi, choć jednocześnie zdarza się, że problemy, które kiedyś miały dla nich znaczenie, po NDE stają się nieistotne.
Jest jednak grupa ludzi, którzy nie widzą świetlistej przestrzeni, ale miejsce wypełnione mrokiem, okrutnymi istotami, wywołującymi lęk. Wszyscy, którzy doświadczyli tego typu przeżycia NDE, byli przekonani, że znajdują się w piekle, a koszmar, który widzą i odczuwają nigdy się nie skończy. Tacy ludzie bardzo niechętnie dzielą się swoimi doświadczeniami, Socci przekonuje, że milczą bardzo często z powodu wstydu. Innym aspektem jest według Socciego nabycie umiejętności przewidywania przyszłości.
Największe poruszenie we współczesnym postrzeganiu NDE wywołał artykuł, który pojawił się w 2001 roku w jednym z najważniejszych czasopism medycznych "The Lancet": była to opowieść holenderskiego kardiologa Pima van Lommela. Lommel przebadał 344 pacjentów, którzy zostali reanimowani po zatrzymaniu akcji serca na oddziałach intensywnej terapii w holenderskich szpitalach. 18% spośród przebadanych przeżyło NDE. Wyniki zaprezentowane przez Lommela zostały przedstawione zgodnie z zasadami przygotowywania opracowań medycznych, ale zamyka je wniosek rewolucyjny, który brzmi: "Należałoby włączyć aspekt nadprzyrodzony jako koncepcję i perspektywę w obręb usiłowań całkowitego wyjaśnienia tych doświadczeń".
Artykuł wywołał burzę. Co wywołuje NDE i co sprawia, że wracamy? Odpowiedzi wciąż jest wiele, a książka Socciego nie rozwiewa wątpliwości.
O.M./WP.pl