Czy ich córka mogła przeżyć? Wielka tragedia Al Bano i Rominy Power
Czy ich córka mogła przeżyć? Wielka tragedia Al Bano i Rominy Power
Intymne wspomnienia znanego wokalisty
* Al Bano , słynny włoski piosenkarz, który w życiu i na scenie związany był z Rominą Power, nie tylko odnosił sukcesy. W 1994 roku jego rodzinę dotknęła wielka tragedia - najstarsza córka Ylenia zaginęła w Nowym Orleanie. Nie wiadomo, co się z nią stało. Do dzisiaj nie odnaleziono ciała. Romina Power wciąż wierzy, że ich córka żyje i któregoś dnia nagle wróci do domu.*
Wokalista opowiada o tych dramatycznych wydarzeniach, jak również o małżeństwie i późniejszym rozwodzie z Rominą Power, śmierci ukochanego ojca, walce z rakiem i wielu innych doświadczeniach w "Wierząc, nie poddałem się nigdy" , swojej duchowej autobiografii, która właśnie ukazała się po polsku (Wyd. św. Stanisława). Najwięcej miejsca w książce poświęca jednak swej wierze i bezgranicznej miłości do Boga.
Al Bano & Romina Power
Już pierwszy singiel Al Bano Carrisi ("Nel Sole" z 1967 roku) sprzedał się w nakładzie 1,5 mln egzemplarzy. W tym samym roku wokalista wystąpił w filmie wraz z młodą, nieznaną jeszcze amerykańską aktorką, Rominą Power. On miał wtedy 24 lata, ona zaledwie 17.
"Przez ostatnie trzy dni zdjęciowe byliśmy już w sobie zakochani, a zaraz potem, czwartego dnia, miłość z jej strony umarła. Romina dała mi do zrozumienia, że Amerykanie już tacy są..." - wspomina w książce początki związku Al Bano.
Przez następny rok się nie spotykali, ale pod koniec 1968 roku Romina zadzwoniła do Carissiego i na dobre rozpoczął się ich romans oraz trwająca wiele lat zawodowa współpraca.
Ślub i dzieci
Zakochani artyści pobrali się 26 lipca 1970 roku. "Chciałem zrobić kameralną uroczystość, jednak nie przewidziałem siły mediów. Ślub stał się świętem dla całego miasteczka" - pisze Al Bano. Matka Rominy była przeciwna temu małżeństwu, jednak nie mogła nic zrobić, gdyż piosenkarka skończyła już 18 lat.
Ylenia Carrisi, pierwsza córka Al Bano i Rominy Power, przyszła na świat w listopadzie 1970 roku. Trzy lat później urodził im się syn, Yari, a następnie dwie kolejne córki - Cristel (ur. 1985) i Romina Jr (1987).
Narodziny i dorastanie Ylenii
"Pamiętam dzień, w którym mogłem przytulić po raz pierwszy moją córkę. Jechałem chyba z tysiąc kilometrów samochodem, aby zdążyć na czas narodzin, bo chociaż Romina była przekonana, że urodzi właśnie 13 grudnia, Ylenia przyszła na świat w listopadzie" - pisze Al Bano.
Przy okazji wokalista zauważa, że nie udało mu się wychowywanie dzieci w wierze katolickiej. Dzieci Al Bano wybrały inne "formy duchowości", za co wini żonę, która początkowo podzielała jego "religijną wizję życia", ale później została buddystką.
W kolejnych rozdziałach książki Al Bano pisze obszernie na temat zaginięcia pierworodnej córki, choć zaznacza, że żaden ojciec nie chciałby nigdy o czymś takim opowiadać. W 1993 roku 23-letnia Ylenia wyjechała do Stanów Zjednoczonych. "Tego roku w lipcu wszyscy pojechaliśmy w podróż do USA, ostatnią, jaką odbyliśmy razem z całą rodziną przed tragedią" - czytamy. Artysta wspomina, że przemierzali trasę od Los Angeles aż do Nowego Orleanu, gdzie później zniknęła jego córka...
Chwiejna relacja z Ylenią
Ylenia studiowała na uniwersytecie King's School w Londynie. "Była świetna, miała doskonałe oceny i mówiła pięcioma czy sześcioma językami. [...] W 1986 roku, kiedy pojechaliśmy do Rosju na tournee od Leningradu do Moskwy, w ciągu miesiąca nauczyła się pisać cyrylicą i trochę mówić po rosyjsku" - pisze Al Bano. I dalej:
"Moja relacja z Ylenią była chwiejna, tak jak wszystkie relacje, które nie są oparte na codziennym kontakcie. Ona uczyła się w Rzymie, potem w Londynie, a jeszcze później chciała poznać Amerykę. [...] Miała tam przyjaciół i przyjaciółki".
Potem, gdy było już za późno, artysta żałował, że pozwolił córce wyjechać do Stanów.
Narkotyki i "złe towarzystwo"
Al Bano twierdzi, że jego najstarsza córka najprawdopodobniej była uzależniona od narkotyków oraz że fascynowało ją środowisko bezdomnych artystów, o których chciała napisać książkę: "Dla mnie było to nie do zaakceptowania. Nigdy nie miałem nic wspólnego z narkotykami, chociaż obracałem się trochę w świecie artystów".
24-letnia Ylenia oświadczyła któregoś dnia ojcu, że jest już dorosła i odtąd chce żyć na własną rękę. "Romina szybko się na to zgodziła. Ja natomiast wyraziłem swoją zgodę z ciężkim sercem" - wspomina muzyk.
W kolejnych miesiącach próbował się jeszcze zobaczyć z córką, ale ona odmawiała spotkania. Po wspólnym pobycie w USA, Al Bano już nigdy nie zobaczył Ylenii.
Zaginięcie Ylenii
"Ostatni raz słyszałem głos mojej córki 1 stycznia 1994 roku, kiedy zadzwoniła do nas z życzeniami" - pisze w książce Al Bano - "Trzy tygodnie później byliśmy w Mediolanie. Otrzymaliśmy telefon od komendanta policji w Nowym Orleanie z pytaniem: "Czy wasza córka umiała pływać?". "Oczywiście" - odpowiedziała Romina. "Czy pływała także na plecach?" "Na pewno" - powiedział. "Niestety zniknęła... Pokłóciła się ze strażnikiem na molo, gdzie siedziała, czytając. Zwrócił jej uwagę, że nie powinna tam przebywać. Ona odpowiedziała, że nie robi nic złego. Strażnik nalegał. Ona odpowiedziała: "Ja należę do wody"... I rzuciła się do rzeki".
Artysta twierdzi, że słysząc te słowa wiedział już na pewno, że Ylenia to zrobiła. Stary strażnik, który był świadkiem wydarzenia, szybko wezwał pomoc. Przeszukano rzekę, lecz ciała nie znaleziono.
Kryzys małżeński, kryzys wiary
"Wielu myśli, że moja relacja z Rominą popsuła się po tragedii z córką. Ja natomiast sądzę, że zgrzyty pojawiły się już parę lat wcześniej. [...] To, co się wydarzyło z Ylenią, spowodowało zawieszenie broni, jednak potem konflikt wybuchnął na nowo. Straszliwy ból po stracie dziecka nie zdołał nas zjednoczyć" - czytamy w "Wierząc, nie poddałem się nigdy".
"Romina zaczęła wygłaszać jakieś dziwne teorie. Mówiła, że gdybyśmy się rozstali, nasza córka by wróciła. To szaleństwo!" - twierdzi wokalista. Według niego, jego córka była wspaniała, ale wpadła w złe towarzystwo: "Problemem były narkotyki i środowisko, w którym przebywała w Nowym Orleanie".
Po tych traumatycznych doświadczeniach, niezachwiana dotąd wiara artysty w Boga została wystawiona na ciężką próbę: "Świat mi się zawalił. Zdawało mi się, że przeżywam grecką tragedię. [...] Pojawiło się wiele problemów i nieszczęść. Dlatego przeżywałem kryzys i pogrzebałem wiarę pod grubą warstwą popiołu w moim sercu".
Ylenia wciąż żyje?
Piosenkarz opowiada także o tym, że Romina wciąż była przekonana, iż Ylenia żyje i nieustannie to powtarzała: "Do dzisiaj nie wierzy w to, że zginęła. Ponieważ nigdy nie widziała ciała Ylenii, nieustannie powtarzała, że Ylenia żyje gdzieś w świecie".
Sam Al Bano nie ma takich złudzeń, gdyż zdobył wiele informacji na temat losu ciał osób, które utonęły w wodach Missisipi: "Tylko dziesięć procent z nich zostało odnalezionych. Ta rzeka, ze względu na swoje wielkie rozmiary i ukształtowanie dna, z powodu zwierząt i ryb w niej żyjących, rzadko pozwala wypłynąć ciałom na powierzchnię".
"Romina natomiast sądzi po swojemu. Nigdy jej nie mówiłem, że nie ma racji. Tyle tylko, że według niej ja także powinienem myśleć jak ona, ponieważ pozytywne myślenie jest dobre. Aby ją zadowolić, mówiłem, że ma rację. Jednak w głębi serca w to nie wierzyłem. Niestety, nie myliłem się" - podsumowuje artysta.
Rozwód i powrót do Boga
"Cztery lata po tym nieszczęściu odszedłem od Rominy. Chciałem tego ja, w tym sensie, że wtedy nie mieliśmy już ze sobą nic wspólnego. Wszystko, co robiłem, jej nie odpowiadało. [...] Przebywanie pod jednym dachem było coraz trudniejsze także dlatego, że przez wiele lat żyliśmy w harmonii" - pisze Al Bano, ale dużo więcej miejsca niż kryzysowi małżeńskiemu poświęca kryzysowi wiary, z którego po kilku miesiącach udało mi się wydostać:
"Zdałem sobie sprawę, że bez wiary, bez rozmowy z Bogiem żyję coraz gorzej. [...] Wiem dobrze, że to co przeżyłem, dla innej osoby mogłoby stać się powodem całkowitej utraty wiary, rozpaczy, nieskończonego buntu". Na kolejnych stronach książki Al Bano obszernie pisze m.in. o swej miłości do Boga, o Janie Pawle II, o Matce Teresie czy o zmaganiach z diabłem, którego nazywa "agentem D".
Walka z rakiem
W jednym z rozdziałów Al Bano opisuje także swoją walkę z rakiem prostaty: "Także w wypadku tej choroby wiara była mi wielką pomocą i pocieszeniem. [...] Oczywiście gdy dotknęła mnie tragedia z Ylenią, reagowałem inaczej. Które dziecko jednak przynajmniej raz w życiu nie zbuntowało się przeciwko ojcu?".
"Jeśli otrzymało się dar wiary, istnieje niezachwiana pewność, że Bóg towarzyszy ci w trudnościach życia" - wyznaje w innym miejscu artysta - "Cokolwiek się wydarzy, nawet najbardziej dramatycznego, wiesz, że musisz się liczyć z wyższą rzeczywistością, z wolą Bożą".
Wyznanie wiary
Książka włoskiego piosenkarza to przede wszystkim rozpisane na 250 stron wyznanie wiary, szczere świadectwo gorliwego katolika, w którego życiu Bóg odgrywa niebagatelną rolę. Już pierwsze słowa tej duchowej autobiografii nie pozostawiają żadnych wątpliwości:
"Wierzę. Tak, ja wierzę. Wierzę, że nie zostaliśmy stworzeni sami dla siebie i że jesteśmy przeznaczeni do czegoś większego. Wierzę, że życie nie kończy się wraz ze śmiercią, że istnieje inny świat, na którym ktoś nas oczekuje. Wierzę, że opłaca się przeżyć życie głęboko, powierzając się Temu, któremu zawdzięczamy każdą naszą chwilę Tak, wierzę".
Al Bano
Albano Carissi urodził się w Cellino San Marco w Apulli 20 maja 1943 roku. Muzyczne powołanie odkrył już we wczesnym dzieciństwie. W wieku 16 lat wyjechał do Mediolanu, gdzie wykonywał różne prace, by się utrzymać, a jednocześnie stawiał pierwsze kroki na scenie muzycznej wraz z Klanem Celentano. Wtedy też wymyślił swój pseudonim artystyczny (Al Bano).
W 1967 roku nagrał debiutancką płytę "Nel sole" i odniósł gigantyczny sukces. Jego kolejne przeboje i albumy cieszyły się wielką popularnością w wielu krajach, w których dawał dziesiątki koncertów. Zdobył 26 złotych i 8 platynowych płyt. Obok kariery solowej, Al Bano znany jest przede wszystkim ze swoich słynnych występów i płyt nagrywanych z Rominą Power, byłą już żoną wokalisty.
"Życie artystyczne piosenkarza jest przesycone wiarą. Na płaszczyźnie osobistej za najbardziej pomocne Albano uważa spotkania z Ojcem Świętym Jana Pawła II, w obecności którego wielokrotnie śpiewał" - czytamy w książce.
Oprac. GW, WP.PL.