Maciej Zień. Lublin
"Po sukcesie na Prowokacjach (lubelski konkurs projektantów - przyp. red.) nabrałem dużo pewności siebie. Tak dużo, że postanowiłem pójść na koncert Renaty Przemyk, którą uwielbiałem, i pokazać jej projekty, które dla niej przygotowałem. Wyczekałem momentu, kiedy ludzie podchodzili po autografy. Stanąłem w kolejce, a kiedy przyszła moja kolej, powiedziałem: "Jestem pani fanem i zawsze chciałem panią ubierać. Mam tu teczkę. Jeśli coś się pani spodoba, uszyję to, a pani zadecyduje, czy warto to kupić, czy nie".
Była bardzo zaskoczona, ale się zgodziła. Miałem ze sobą centymetr, zdjąłem miarę. Dostałem od niej numer telefonu, adres. Wiedziałem, gdzie mieszka Renata Przemyk! Nie mogłem spać w nocy! Kiedy spotkaliśmy się następnym razem, było to już u Renaty w mieszkaniu w Krakowie. Przyjechałem z prawie gotowymi sukienkami. To był czas, kiedy wychodziła płyta "Tylko kobieta".
Wkrótce zaproponowano mi, żebym wystylizował gwiazdy dla jednej z wytworni muzycznych. Tam spotkałem Justynę Steczkowską, której też podobały się moje projekty. Później też Kayah. Miałem siedemnaście lat. Zdecydowałem, że piątą klasę szkoły średniej, bo nauka w liceum plastycznym trwała pięć lat, a nie cztery, skończę już w Warszawie.