Joan Didion, autorka powieści, esejów i literatury faktu, jest uważana za jedną z najlepszych współczesnych pisarek amerykańskich.
W eleganckim nowojorskim mieszkaniu, wśród książek i fotografii ukochanego męża i córki, Joan Didion, drobna, delikatna kobieta, usiłuje wyjaśnić, dlaczego opisana przez nią historia wdowieństwa i utraty bliskich cieszy się tak wielkim uznaniem krytyki i czytelników. Gdyby chodziło w niej jedynie o rozpacz i żal po utracie bliskich, książka pewnie przeszłaby bez echa. W końcu znajduje wytłumaczenie – to książka o miłości. – Ludzie odbierają ją jako historię małżeństwa, rodziny, a nie śmierci – mówi.
Kontrola nad światem
Mąż Didion, pisarz i scenarzysta John Gregory Dunne, zmarł nagle na zawał serca w 2003 roku, gdy ich córka, Quintana Roo, leżała w śpiączce spowodowanej zapaleniem płuc i zakażeniem organizmu.
„Siadasz do kolacji i uświadamiasz sobie, że twoje dotychczasowe życie się skończyło” – napisała Didion z prostotą.
W napisanym dla kobiety monodramie „Rok magicznego myślenia” – na scenie londyńskiego National Theatre wystawionym przez Davida Hare’a, znakomicie odebranej przez krytykę sztuce o przedwczesnym wdowieństwie – bohaterka spogląda w stronę publiczności. – Szczegóły będą inne, ale to zdarzy się także tobie. To chcę wam dziś powiedzieć – przestrzega złowieszczo.
Głównym bohaterem książki jest Dunne, długoletni towarzysz życia autorki. Sztuka tymczasem poświęcona jest głównie córce, zapamiętanej jako piękna, uwielbiająca pływanie dziewczynka z włosami zielonymi od chloru basenowego.
Gdy Quintana obudziła się ze śpiączki, Didion nie chciała mówić córce o śmierci ojca. Pragnienie szczerości okazało się jednak silniejsze. Po śmierci męża głównym celem Didion stało się uratowanie córki. Chciała – jak napisała w sztuce – „zrobić dla niej to, czego nie udało się zrobić dla jej ojca”. Był moment, w którym w desperacji założyła szpitalny fartuch, by wejść na salę operacyjną i być bliżej córki.
Quintana zmarła w wieku 39 lat. Dziecko osierociło swoją matkę. – Długo nie zdawałam sobie sprawy z wagi tego, co się stało – twierdzi Didion, dziś 73-letnia pisarka, uważana za pierwszą damę amerykańskiej literatury. Za każdym razem, kiedy mija nowojorski szpital, w którym umarła jej córka, po raz kolejny uświadamia sobie, że jest sama.
Sarah Baxter
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.