Możesz współczuć autorom bestsellerowych książek. Nie tylko muszą napisać dobrą książkę, to jeszcze spędza godziny podpisując egzemplarze swej książki.
Pewien sprytny wydawca znalazł sposób, by ulżyć w cierpieniach autorom bestsellerów: ogłosił, że poszukuje do pracy osób, które będą kopiować podpis autora na książce. Każdy, kto podpisze w ten sposób dwieście książek, otrzyma dwadzieścia pięć dolarów. Złożenie jednego podpisu nie powinno zając więcej niż piętnaście sekund. W ciągu dwu dni, pracując przez osiem godzin, zespół składający się z czternastu osób ma podpisać ponad pięćdziesiąt trzy tysiące egzemplarzy.
Nowojorski bloger – Gawker – który znalazł to ogłoszenie, nie umiał niestety określić, jakie wydawnictwo wpadło na taki pomysł, ani o jakich autorów chodzi. Sądząc po skali operacji, najprawdopodobniej jest to duży dom wydawniczy.
To nie jedyny pomysł, jak pomóc pisarzom w ich ciężkiej pracy. J.T. LeRoy zatrudnia osobę, która udaje ją podczas publicznych wystąpień. Margaret Atwood posługuje się urządzeniem o nazwie LongPen, które pozwala jej podpisywać książki na odległość, bez konieczności podróżowania na spotkania promocyjne i bez uciekania się do oszustw.