Nikt tak jak on, potępiony za kolaborację z nazistami, nie potrafił ukazać społeczeństwa, w którym korzenie zapuścił faszyzm. W 47 rocznicę śmierci Louisa-Ferdinanda Céline'a sprawiedliwość oddaje mu Mario Vargas Llosa .
Pracując nad esejem o Juanie Carlosie Onettim , który fascynował się pisarstwem Louisa-Ferdinanda Céline'a (1894–1961), po prawie pół wieku przeczytałem po raz drugi Podróż do kresu nocy . Wielu odmawia Céline'owi pisarskiego talentu ze względu na jego antysemickie pamflety i nieskrywaną sympatię do Hitlera. A jednak jego dwie pierwsze powieści – Podróż do kresu nocy (1932) i Śmierć na kredyt (1936) – oznaczały prawdziwą rewolucję w technice prowadzenia narracji. Po tych dwóch książkach twórczość Celine'a rozmieniła się na drobne i nigdy już nie oderwała się od duszącej małości i przeciętności, w której zanurzeni są bohaterowie jego książek balansujący na granicy histerycznej apopleksji.
Tylko słuchać
W obu powieściach na pierwszy plan wysuwa się zawzięty i gadatliwy narrator, atakujący wszystko i wszystkich, potępiający i obrzucający kąśliwymi uwagami instytucje, ludzi, wierzenia, idee. Narrator, dla którego życie i społeczeństwo to pełne złoczyńców, idiotów, szaleńców i oportunistów piekło, gdzie triumfują najgorsze kanalie i gdzie wszystko przeżarła lub właśnie przeżera korupcja. Bardzo pesymistyczny, przygnębiający, pełen goryczy świat obu książek napisanych w pierwszej osobie przez niejakiego Ferdinanda, który jest alter ego pisarza (w Śmierci na kredyt Céline wkłada w usta narratora historię swego dzieciństwa i lat młodzieńczych, w Podróży do kresu nocy opowiada zaś o żołnierskich doświadczeniach z I wojny światowej, o przygodach w Afryce i Stanach Zjednoczonych, jak również o późniejszej praktyce lekarskiej na przedmieściach Paryża), byłby nieznośnie przygnębiający, gdyby nie porywająca siła zjadliwego języka, wybuchowego i zarazem
wysmakowanego. Wspaniale naśladuje on miejski argot (slang) i potoczną mowę, a przerażający wisielczy humor od czasu do czasu zamienia opowiadanie w apokaliptyczny sabat.
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.