Trwa ładowanie...
fragment
29-07-2011 13:43

Cesarzowa

CesarzowaŹródło: Inne
d4czpsa
d4czpsa

Nikt nie powinien się domyślić, że w jej domu nie było żadnych służących z wyjątkiem Lu Ma w kuchni. Że zawsze kąpała nie tylko siebie, ale także swą młodszą siostrę i braci. Że prała ich odzież, tak zresztą jak i swoją. Że kiedy byli mali, nosiła ich na plecach przewiązanych pasami materiału, krzątając się tu i tam, pomagając matce w domu i wybiegając często do sklepu z oliwą lub na targ warzywny. Że jej jedyną rozrywką było przystawanie na ulicach i przyglądanie się trupom wędrownych chińskich aktorów. Stryj Muyanga, zawsze uprzejmy, zezwolił wprawdzie, by uczył ją, podobnie jak jego dzieci, nauczyciel rodzinny, ale pieniądze, które dawał matce, starczały tylko na wyżywienie i odzież, nie pozwalając na choćby odrobinę luksusu.

Tu wszystko było luksusem. Zerkała na przestronną salę. Promienie wschodzącego słońca wpełzały na mury i rozjaśniały nieprzezroczyste, witrażowe okna. Budziły się do życia pomalowane na czerwono i niebiesko belki pod sufitem, odpowiadały im czerwienie i zielenie długich szat dziewic mandżurskich. W drzwiach wisiały purpurowe, atłasowe zasłony, a poduszeczki rzeźbionych drewnianych krzeseł pokryte były purpurową, wełnianą tkaniną. Zwoje na ścianach przedstawiały widoki albo mądre sentencje, pociągnięte czarnym tuszem na białym jedwabiu. W powietrzu unosił się słodki zapach wonnych mydeł i olejków. Nagle odkryła, że kocha luksus.

Służąca nie odpowiedziała na pytanie Jehonali. Nie było czasu. Główna garderobiana przynaglała do pośpiechu.
- Najpierw niech zjedzą - mówiła. - Pozostały czas trzeba poświęcić włosom. Potrzeba nam na to całej godziny.
Służące kuchenne wniosły posiłek, ale dziewice nie mogły jeść. Serca łomotały im zbyt szybko, niektóre z nich znów płakały.
Główna garderobiana stawała się coraz gniewniejsza. Jej tłusta twarz nabrzmiała. - Jak śmiecie płakać? - wrzasnęła. - Czyż może się trafić lepszy los, niż być wybranką Syna Niebios?!

Ale szlochy rozlegały się nadal.
- Już wolę żyć w moim domu - załkała jedna z dziewic. Nie chcę być wybraną - wzdychała inna.
- Wstyd, wstyd - wykrzykiwała stara kobieta, zgrzytając zębami na wystraszone dziewczęta.

d4czpsa

Im bardziej były przerażone, tym spokojniej zachowywała się Jehonala. Z precyzyjnym wdziękiem schodziła ze stopnia na stopień, a kiedy jedzenie już wniesiono, siadła przy stole, jedząc dużo i z przyjemnością. Zdziwiło to nawet główną garderobianą, która nie wiedziała, czy ma być z tego powodu zadowolona, czy oburzona.

- Przysięgam, że nigdy nie widziałam tak kamiennego serca - powiedziała głośno. Jehonala, trzymając w prawej ręce pałeczki, uśmiechnęła się i powiedziała słodko po dziecięcemu:
- Bardzo mi to jedzenie smakuje. Jest lepsze od wszystkiego, co jadłam w domu.
Główna garderobiana zdecydowała się na zadowolenie.
- Jesteś rozsądną istotą - stwierdziła. Niemniej odwróciła po chwili głowę i wyszeptała do jednej ze służących: - Spójrz na jej wielkie oczy! Dzikie serce mata dziewczyna...
- Serce tygrysicy - zgodziła się służąca z grymasem na twarzy. - Doprawdy, serce tygrysicy...

W południe przybyli po nie eunuchowie, prowadzeni przez głównego eunucha An Teh-haia. Był przystojny, figurę miał wciąż młodzieńczą, jego długa szata z bladoniebieskiego atłasu przepasana była na biodrach długim, czerwonym jedwabiem. Miał gładką twarz o grubych rysach, nos zakrzywiony i czarne, dumne oczy.

Niemal niedbale polecił dziewicom, by przechodziły przed nim, a sam jak pomniejszy imperator siedział w wielkim krześle z rzeźbionego czarnego drzewa, wpatrując się w każdą, która przechodziła, i demonstrując jedynie pogardę. Obok niego stał czarny, drewniany stolik, na którym położył swą inwentarzową książeczkę, pędzelek do atramentu i puzderko.

d4czpsa

Jehonala obserwowała go spod długich rzęs. Stała w pewnym oddaleniu od innych dziewic, ukrywając się częściowo za wiszącą u drzwi zasłoną z purpurowego aksamitu. Naczelny eunuch pędzelkiem umaczanym w atramencie zaznaczał nazwisko każdej dziewicy, która przed nim przeszła.
- Jednej nie ma - obwieścił.
- Jestem tutaj - powiedziała Jehonala. Ruszyła do przodu wstydliwie, z głową pochyloną, odwróconą twarzą, mówiąc głosem tak cichym, że ledwie słyszalnym.
- Ta spóźnia się przez cały dzień - powiedziała swym donośnym głosem główna garderobiana. - Kiedy inne wstały, ona jeszcze spała. Nie chciała sama się umyć ani ubrać, a jadła niczym chłopka - pochłonęła trzy miseczki prosa! Teraz stoi jak głupia. Nie wiem, czy jest głupia, czy tylko udaje.
- Jehonala - wyczytywał swym wysokim, ostrym głosem główny eunuch - najstarsza córka zmarłego chorążego Czao. Opiekun - chorąży Muyanga. Zarejestrowana w Północnym Pałacu dwa lata temu w wieku piętnastu lat. Obecnie ma lat siedemnaście.

Uniósł głowę i wpatrzył się w Jehonalę, stojącą przed nim z głową skromnie spuszczoną, z wzrokiem utkwionym w podłogę.
- Czy to ty nią jesteś? - badał.
- Tak, to ja - powiedziała Jehonala.
- Przechodź - rozkazał główny eunuch, lecz wzrokiem podążył za nią. Następnie powstał i wydał polecenie niższym rangą eunuchom:
- Niech dziewice zaprowadzone zostaną do Sali Oczekiwania. Kiedy Syn Niebios gotów będzie na ich przyjęcie, zaprowadzę je osobiście, jedną po drugiej, przed Tron Smoka.
Dziewice czekały cztery godziny. Siedziały z nimi służące, złorzecząc, jeśli pomarszczył się czyjś aksamitny płaszcz lub rozluźniła się czyjaś fryzura. Raz po raz kobiety muskały twarze dziewic pudrem lub ponownie malowały im wargi. Dwukrotnie dziewice mogły napić się herbaty.
W południe poruszyła je wrzawa z odległego dziedzińca. Brzmiały rogi, biły bębny i gong uderzał w rytm zbliżających się kroków. Do Sali Oczekiwania przybył powtórnie naczelny eunuch, a wraz z nim eunuchowie niżsi rangą, pośród których jeden był młody, wysoki i szczupły, z twarzą brzydką, ale tak ciemną i tak przypominającą orła, że Jehonala spojrzała na niego bezwiednie. W tej samej chwili eunuch pochwycił jej spojrzenie i bezczelnie odwzajemnił się swoim. Odwróciła głowę.

Naczelny eunuch coś jednak zauważył.
- Li Lien-jingu - zakrzyknął ostro - dlaczego tu jesteś? Kazałem ci czekać z dziewicami czwartej grupy - Cz’ang Ts’ai! Wysoki młody eunuch opuścił bez słowa salę.
Wtedy naczelny eunuch powiedział:
- Młode panie, będziecie tu czekały, dopóki nie zostanie wezwana wasza grupa. Najpierw cesarzowa wdowa musi zaprezentować cesarzowi grupę F’ei, następnie grupę P’in. Dopiero po ich przeglądzie, kiedy cesarz dokona wyboru, podejdziecie do tronu wy, z grupy trzeciej, będącej zaledwie Kuei Jen. Nie wolno wam patrzeć na cesarskie oblicze. To on będzie na was spoglądał.
Żadna nie odpowiedziała. Dziewice stały milcząc, nie podnosząc głowy, gdy do nich mówił. Jehonala stanęła na końcu, jakby była najskromniejszą z nich, ale serce łomotało jej w piersi. W ciągu najbliższych kilku godzin, w ciągu godziny lub nawet szybciej, zależnie od nastroju cesarza, może zdarzyć się najważniejsza chwila w jej życiu. Syn Niebios spojrzy na nią, oszacuje, rozważy jej kształty, a ona w tej krótkiej chwili musi sprawić, by odczuł potęgę jej czaru.

d4czpsa

Pomyślała o swej kuzynce Sakocie, która przechodziła zapewne teraz przed oczami cesarza. Sakota była słodka i prosta, delikatna i dziecinna. Była siostrą zmarłej księżniczki, którą cesarz kochał, kiedy był jeszcze księciem, nie było więc wątpliwości, że znajdzie się pośród wybranych. To dobrze. Z Sakotą mieszkała od trzeciego roku życia, kiedy to po śmierci ojca matka wróciła do domu przodków; Sakota zawsze jej ulegała, zawsze szukała w niej oparcia i wierzyła jej. Sakota mogłaby nawet powiedzieć cesarzowi: „Moja kuzynka Jehonala jest piękna i bystra”. Kiedy ostatniej nocy spały razem, język ją świerzbił, by powiedzieć: „Wstaw się za mną...” - lecz była zbyt dumna. Sakota, chociaż delikatna i dziecinna, miała broniącą dostępu czystą, dziecięcą godność.

Szmerek przeleciał przez grupę oczekujących dziewic. Ktoś podchwycił szept z sali audiencyjnej. Właśnie odprawiono F’ei. Sakotę wybrano pierwszą cesarską konkubiną. Grupa P’in nie była liczna. Jeszcze tylko godzina...
Naczelny eunuch powrócił przed upływem godziny.
- Czas na Kuei Jen - ogłosił. - Przygotujcie się, młode damy. Cesarz zaczyna być znużony.

Dziewice uformowały pochód, a garderobiana dokonywała ostatnich muśnięć ich włosów, warg i brwi. Zamilkły śmiechy, zapanowała ogólna cisza. Jedna z dziewcząt w omdleniu przelewała się przez ręce służącej, która próbowała ją ocucić, szczypiąc ramiona i płatki uszu. Naczelny eunuch rozpoczął już wyczytywanie nazwisk i wieku dziewic w sali audiencyjnej i każda wymieniona powinna natychmiast wejść usłyszawszy swoje imię. Jedna po drugiej przechodziły przed cesarzem i Wdową Matką. Ostatnia z nich, Jehonala, oddaliła się jakby w zapomnieniu, aby pobawić się z małym pałacowym pieskiem, który wbiegł przez otwarte drzwi. Było to jedno z tych zwierzątek, które głodzone za młodu przez damy z pałacu osiągało dzięki temu szczególnemu traktowaniu rozmiary tak niewielkie, że można je było ukrywać w szerokich haftowanych rękawach. Naczelny eunuch czekał u drzwi.
- Jehonala! - zawołał.

d4czpsa

Garderobiane już się rozbiegły, została sama, pochłonięta zabawą z pieskiem. W swej grze zapamiętała się tak bardzo, że niemal zapomniała, gdzie się znajduje i dlaczego. Ciągnęła pieska za długie uszy i śmiała się w jego pomarszczony pyszczek, nie większy od jej dłoni. Słyszała o tych małych pieskach, które wyglądały jak lwy, a których nie wolno było trzymać nikomu spoza dworu, ale nigdy dotąd żadnego nie widziała.
- Jehonala! - Głos An Teh-haia zahuczał jej w uszach, dopiero wtedy szybko się poderwała.

Pośpieszył do niej i ścisnął jej ramię.
- Zapomniałaś? Czy jesteś obłąkana? Cesarz czeka! On czeka, powiadam ci - za to jedno zasłużyłaś na śmierć!
Uwolniła się z uścisku, a naczelny eunuch podbiegł do drzwi i powtórnie wykrzyczał jej imię: - Jehonala, córka chorążego Czao, obecnie zmarłego, bratanica Muyangi z Alei Cynowego Dzbana! Liczy sobie siedemnaście lat, trzy miesiące i dwa dni.

Weszła cicho, bez szelestu, jaki wywołują zwykle poruszające się szaty, i wolno sunęła wzdłuż ogromnej sali. Jej długi mandżurski płaszcz z atłasu w kolorze czerwonej róży dotykał czubków wyszywanych mandżurskich pantofli, osadzonych na białej pode szwie i koturnie. Piękne wąskie ręce trzymała złożone na wysokości talii; przechodziła wolno, nie odwracając głowy w stronę tronu.
- Każcie jej przejść powtórnie - powiedział cesarz.

d4czpsa

Wdowa Matka patrzyła na Jehonalę z mimowolnym podziwem. - Ostrzegam cię - powiedziała - ta dziewczyna ma nieposkromiony temperament. Widzę to w jej twarzy. Jest zbyt silna jak na kobietę.
- Jest piękna - powiedział cesarz.
Jehonala wciąż nie odwracała głowy. Słyszała głosy, nie widząc mówiących.
- Jakież znaczenie może mieć jej temperament? - pytał właśnie cesarz. - Przecież nie może kłócić się ze mną.

Mówił młodym, rozdrażnionym głosem o brzmieniu cienkim, chłopięcym. Głos odpowiadającej mu matki był pełny, niski, przeniknięty mądrością starszego wieku.
- Nie powinno się wybierać kobiety silnej, która jest w dodatku piękna - dowodziła. - Jest przecież P’ou Yu, którą widziałeś w grupie P’in. Twarz w porządku, dobry wygląd, choć...
- Chropowata skóra - odpowiedział buntowniczo cesarz. Bez wątpienia przeszła w dzieciństwie wietrzną ospę. Widziałem jej ślady pomimo pudru na twarzy.
Jehonala była teraz dokładnie naprzeciw niego.
- Stań - rozkazał. Stanęła profilem, z uniesioną głową, z oczami utkwionymi w dali, jak gdyby jej serce przebywało gdzie indziej.
- Odwróć do mnie twarz - polecił.

Powoli, jakby obojętnie wykonała jego polecenie. Zgodnie z regułami przyzwoitości i skromności, zgodnie ze wszystkim, czego ją uczono, dziewica nie powinna unosić wzroku wyżej niż do męskiego torsu. Patrząc na cesarza, nie powinna spoglądać wyżej niż na jego kolana. Ale Jehonala z natężeniem patrzyła mu prosto w twarz. Widziała jego cesarskie oczy osadzone płytko pod młodzieńczymi, rzadkimi brwiami. Spojrzeniem swych oczu starała się przelać w nie całą siłę swej woli. Przez dłuższą chwilę siedział nieruchomo. Następnie powiedział:
- Tę wybieram.

d4czpsa
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4czpsa

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj