Piotr Bogdanowicz - więzienny poeta, który oskarża lidera Ich Troje o plagiat swojego wiersza, traci cierpliwość. Skandal wybuchł wiosną ubiegłego roku, a trwające prawie rok negocjacje nie przyniosły rezultatu. Sprawa znajdzie finał w sądzie.
- Prawnicy poszkodowanego złożyli pozew już kilka miesięcy temu. Sprawa trafiła do II wydziału cywilnego naszego sądu - informuje sędzia, Grażyna Jeżewska z Sądu Okręgowego w Łodzi. - Czekamy na wyznaczenie daty pierwszej rozprawy, która może doprowadzić do ugody stron.
Interesy więźnia-poety reprezentuje toruńska kancelaria radców prawnych "Piszczek i partnerzy", ale ponoć szanse na ugodę są mizerne. Rozmowy toruńskiego znawcy prawa autorskiego z prawnikami Wiśniewskiego nie przyniosły rezultatu.
- Proponowali kwotę, której nie mogliśmy przyjąć. Rozmowy zaczęły się od 4 tys. zł, a skończyły na 10 tys. - skarżył się Bogdanowicz dziennikarzom. - Chcieli, aby ową sumę potraktować jako pomoc udzieloną mojej rodzinie, a nie zadośćuczynienie.
Bogdanowicz ma zamiar zażądać od Wiśniewskiego 87 tys. zł. Zasądzona suma może będzie wyższa, gdyż rekompensata finansowa może zostać powiększona o tantiemy za odtwarzanie piosenki w radiu i telewizji.
Sprawa zaczęła się w listopadzie 1998 r. Do więzienia w podbydgoskich Potulicach przyjechał mało wówczas znany zespół Ich Troje. Odsiadujący wyrok 25 lat pozbawienia wolności Bogdanowicz, były komandos skazany za zabójstwo pomagał przy jego organizacji.
- Wtedy jedyny raz spotkałem Wiśniewskiego. Dałem mu moje wiersze. Miał się odezwać - wspomina Bogdanowicz. Trzy lata później usłyszał w radio piosenkę "Jenny - end of the story".
- Okazało się, że jest to kompilacja fragmentów dwóch moich wierszy. Zrozumiałem, że on mnie okradł - wspomina Bogdanowicz.
Piosenka ukazała się na płycie "Ad 3" Ich Troje z podpisem "Mickey/Potulice - myśli i aforyzmy". Z takiego podpisu wynikało, że słowa napisało... miasto. To jawna nieuczciwość.
W październiku ubiegłego roku Ich Troje wpadło na pomysł koncertu we włocławskim więzieniu. Bogdanowicz nie chciał rozmawiać z Wiśniewskim. Czuje się oszukany. Za dwa lata będzie mógł ubiegać się o zwolnienie warunkowe. Rodzina jest w ciężkiej sytuacji materialnej.
- Pieniądze z praw autorskich by się przydały. Dla żony i córki będę walczył o sprawiedliwość - mówi.