Bratanie z kryminalistami
"Zapewne z poczucia bezradności i zagubienia coraz częściej bratałem się z ferajną zwykłych kryminalistów. (...) Wśród tych, którzy wybrali życie w nieustannej kolizji z prawem, czułem się najlepiej. Dziwne, ale tak było naprawdę. Wracał spokój ducha. Oni mieli za nic zaciekłą walkę starego z nowym. Nadal pędzili tradycyjne życie z dala od głównego nurtu. Byli po swojemu wolni" - wspomina Nowakowski w książce.
Rodzice z przerażeniem patrzyli, jak syn wpada z jednej skrajności w drugą. Ledwo przestał marzyć o karierze komunistycznego agitatora, wpadł w towarzystwo drobnych złodziejaszków, którzy zaczęli wciągać go do swojej roboty. Nowakowski opisuje akcję, przy której wpadli, kiedy okradli bawiącego się w lokalu nocnym sędziego sądu wojewódzkiego. Dla Nowakowskiego skończyło się to kilkoma miesiącami więzienia.