- Znowu pijany?
Luckhard niechętnie podniósł oczy. Oparta o dopiero co zamknięte drzwi Martha Lubbock potrząsnęła głową. Podeszła do okna i mocnym szarpnięciem podciągnęła rolety. Zalew światła sprawił, że ból głowy odezwał się ze zdwojoną mocą.
- Która godzina?
- Południe.
- A jaki dzień dzisiaj?
- Nawet tego nie wiesz? - Przysiadła na brzegu fotela. Krótka spódnica podjechała do góry, odsłaniając prawie całe biodro.
Luckhard ukrył twarz w dłoniach. Nie miał ochoty na miłość. Paraliżujący ból pozbawił go możliwości odczuwania czegokolwiek. Przeciągnął się niezgrabnie.
- Wiesz, jak wyglądasz? - spytała Martha.
- Fatalnie.
Skrzywiła usta.
- Optymista…
Wstał niepewnie i chwiejnym krokiem podszedł do lodówki.
- Musisz ciągle pić?
- To nie od tego. Jestem chory.
Otworzył puszkę z cienkiej blachy. Zimne piwo nie przywróciło mu jednak jasności myśli.
- Wrak.
- Daj mi spokój. Uczestniczysz w historycznej chwili, idiotko.
- W każdym barze po północy jest mnóstwo takich historycznych chwil.
Zbył milczeniem jej uwagę.
- Odkryłem nowy środek, który zrewolucjonizuje nasze pojęcie o hipnozie. Masz papierosa?
Podsunęła mu paczkę.
- To zmieni cały nasz świat.
- Doprawdy?
- Mówię poważnie.
- Kochanie - podała mu ogień - nasz świat jest chyba wystarczająco zmienny sam w sobie.
Luckhard zapadł w głęboki fotel naprzeciwko niej.
- Możemy zrobić rewolucję - zażartował.
Martha nie uśmiechnęła się.
- Wymażą ci takie myśli.
- Jasne, ale poza tym będą mi dozgonnie wdzięczni.
- Będę się mogła kochać z twoimi pomnikami?
Drobny ruch ręki sprawił, że sfałdowany materiał spódnicy wrócił na swoje miejsce.
- Wiesz, na czym polega nasz system kontroli?
- Każdy wie.
- Więc wiesz również, że jest on bardzo kosztowny. Badanego człowieka trzeba zahipnotyzować, sprawdzić zabarwione emocjonalnie myśli i skasować te, które zawierają choćby cień nielojalności. - Zaciągnął się głęboko. - Osobę na tak ważnym stanowisku jak ja sprawdza się kilka czy nawet kilkanaście razy dziennie. Wiesz, ile to kosztuje?
- Wystarczy na zapłacenie czynszu?
- Tak. Na cały rok. - Dopiero po dłuższej chwili opanował suchy kaszel.
- Dlatego też nie sposób badać w ten sposób całego społeczeństwa. Ludzi mających mniej ważne zadania sprawdza się raz dziennie, niżej postawionych raz na tydzień, miesiąc czy kwartał. Znaczny odsetek pracowników fizycznych nie jest w ogóle badany.
- Z nich właśnie biorą się partyzanci?
- Nie tylko z nich. Ale bieganie z karabinem niczego tu nie zmieni. System jest nie do przełamania.
- A twój wynalazek?
Luckhard odchylił się w fotelu.
- Dotychczasowe kontrole opierają się na elektrycznym badaniu mózgu, a ja opracowałem środek chemiczny. - Sygnalizowany skrzywieniem warg cień uśmiechu wypadł bardzo blado. - Kilkaset razy tańszy, nie wymagający skomplikowanych urządzeń i co ciekawsze, powodujący kilkadziesiąt razy głębszą hipnozę.
Skrzywił się znowu. Tym razem z bólu.
- Teraz będzie można poddać kontroli całe społeczeństwo.
- Po co? Obecny system jest zły?
- Powtarzam ci, jest zbyt drogi.
Martha machnęła ręką.