Borusewicz mówi o powiązaniach Jankowskiego. Kontakty prałata z gangsterami?
Bogdan Borusewicz, opozycjonista i senator PO, twierdzi, że prałat Jankowski chciał zbierać pieniądze na prezent dla papieża Jana Pawła II wśród trójmiejskich gangów.
Podczas czwartkowej promocji książki ”Uzurpator” Bożeny Aksamit i Piotra Głuchowskiego w Gdańsku, obecny na sali Bogdan Borusewicz, senator PO i były opozycjonista, powiedział WP, że przypomniał sobie pewne zdarzenie z życia Jankowskiego:
- To było tuż przed drugą wizytą papieża Jana Pawła II w Gdańsku i Sopocie w 1999 roku. Dowiedziałem się, że Jankowski zbiera na prezent dla papieża i w tym celu wysłał swojego kierowcę, by ten objechał ludzi z trójmiejskiego światka przestępczego, po prostu gangsterów, żeby się dołożyli. Jak się o tym dowiedziałem, powstrzymałem tę akcje. Ale to świadczy o tym, na styku jakich światów on mógł żyć.
Borusewicz wspominał też, że miał podejrzenia, co do tego, jak Jankowski wydawał w latach 80. pieniądze z darów dla Solidarności.
- Ja miałem podejrzenia w stosunku do pieniędzy. Jankowski miał trzy źródła dochodu. Pierwsze: pieniądze na odbudowę i wyposażenie kościoła św. Brygidy z Niemiec. Drugie źródło: pieniądze z Zachodu na pomoc Solidarności w stanie wojennym. I trzecie źródło to taca. Ludzie przychodzili tłumnie do św. Brygidy i każdy dawał pieniądze. Nie było to w ogóle ewidencjonowane. Zasada była taka, że prałat miał jedną kieszeń. Nie było podziału na publiczne i prywatne. To było akceptowane przez wiernych.
Piotr Głuchowski, autor książki ”Uzurpator”, mówił, że w latach 80. tylko jedna parafia z Niemiec wysyłała aż 100 tysięcy marek na odbudowę św. Brygidy.
- Za tysiąc marek można wtedy było kupić w PRL mieszkanie, a za 3000 marek – willę. A tu jeden przekaz na 100 tysięcy marek. Niemcy nie zdawali sobie spawy, jakie były wtedy w Polsce przeliczniki. Za te pieniądze można było spokojnie dwa kościoły zbudować. A oni pewnie myśleli, że tylko dach da się za to wyremontować.
Głuchowski przypomniał, że prałat Jankowski całe życie zbierał pieniądze, najpierw na kościół, a potem na ołtarz bursztynowy.
Borusewicz powiedział też, że po pośmiertnym odebraniu ks. Jankowskiemu tytułu honorowego gdańszczanina, odebrał dziwny telefon.
- Jeden z działaczy stoczniowej Solidarności, Roman Gałęzewski, zadzwonił do mnie z sugestią, żebym ja się też zrzekł mojego honorowego obywatelstwa. Mówił, że będzie wspólny apel od honorowych obywateli Gdańska w tej sprawie. Powiedziałem mu: pomyliłeś numer. Tkwicie po uszy w kloace i wykonujecie dziwne ruchy. Utopicie się. W końcu z tego apelu zrezygnowali.
Przypomnijmy, że żyjące siostry ks. Jankowskiego wytoczyły Agorze proces. Uważają, że sugestia z reportażu Bożeny Askamit, iż jedna z nastolatek w Gdańsku w latach 60. popełniła samobójstwo z powodu molestowania przez księdza prałata, narusza dobre imię Jankowskiego.