Jeśli nie wiesz, co dalej, po prostu zrób następny właściwy krok
Moje życie przypominało kiedyś grę w zaczarowane posągi, w którą bawiliśmy się jako dzieci. Złapany musiał zastygnąć w pozycji, w jakiej dał się schwytać. Zawsze, gdy coś się stało, zamierałam w bezruchu jak posąg, przerażona, że pójdę w złym kierunku albo podejmę niewłaściwą decyzję. Problem polega na tym, że gdy zbyt długo stoisz w miejscu, to właśnie jest twoja decyzja.
W bożonarodzeniowej kreskówce „Boże Narodzenie Charliego Browna” jest scena, kiedy tytułowy bohater przychodzi na konsultację do Lucy, która za pięć centów udziela porad psychiatrycznych. Dziewczynka robi, co w jej mocy, żeby postawić mu diagnozę.
Pyta pacjenta, czy boi się odpowiedzialności, bo jeśli tak, to cierpi na hypengiofobię. Ale Charlie Brown nie jest przekonany, czy właśnie tego obawia się najbardziej. Lucy szuka dalej, starając się dotrzeć do sedna sprawy. Jeżeli Charlie boi się schodów, może cierpieć na klimakofobię. Jeżeli czuje lęk przed oceanem, ma talassofobię. Być może chodzi o gefyrofobię, czyli lęk przed przekraczaniem mostów.
W końcu Lucy stawia właściwą diagnozę: pantofobia. Kiedy pyta pacjenta, czy właśnie to stanowi jego problem, Charlie chce wiedzieć, na czym polega ta choroba. Odpowiedź Lucy zdumiewa go, a zarazem uspokaja.
Pantofobia to lęk przed wszystkim. Bingo! Właśnie na to cierpi Charlie Brown.
I ja też.
(…) Trzy razy zmieniałam kierunek studiów. W wieku dwudziestu jeden lat zaszłam w ciążę i rzuciłam uczelnię, a wraz z nią alkohol. Pracowałam potem w wielu miejscach, które mi nie odpowiadały. (…) Co miałam zrobić ze swoim życiem? Przyszłość mnie przytłaczała. Aż pewnego dnia przyjaciółka z terapii poradziła mi: Po prostu zrób następny, właściwy krok. To wszystko? Z tym sobie poradzę.
Zwykle wiemy, jaki powinien być nasz następny krok, ale jest on tak błahy, że umyka nam z pola widzenia. Skupieni na dalekiej przyszłości, widzimy jedynie poważny i przerażający przełom zamiast prostego zadania. Dlatego czekamy. I czekamy. (…)
Zapisałam się na jeden kurs pisania. Potem na kolejny. I na jeszcze jeden. Jeśli nie wiesz, co dalej, po prostu zrób następny, właściwy krok. Zwykle to nic wielkiego. Jak powiedział E.L. Doctorow, pisanie książki przypomina jazdę samochodem nocą. „Widzisz tylko ten fragment drogi, który oświetlają twoje światła, a mimo to dojeżdżasz w ten sposób do celu”.
Ta zasada sprawdza się również w życiu. Światła mojego samochodu oświetlają jedynie 100 metrów drogi, ale to wystarczy, żeby dojechać aż do Kalifornii. Dotrę do celu, jeśli tylko mam dość światła, by ruszyć z miejsca. (…)
Nie myśl o tym, jak długą drogę masz przed sobą. Nie mierz odległości między startem a metą. Takie rachuby powstrzymają cię przed zrobieniem następnego małego kroczku. Jeśli chcesz zrzucić 20 kilogramów, zamawiasz sałatkę zamiast frytek. Jeśli chcesz być lepszym przyjacielem, odbierasz telefon, zamiast go wyciszać. Jeśli chcesz napisać powieść, siadasz i zaczynasz od jednego akapitu. Boimy się poważnych zmian, ale zazwyczaj mamy dość odwagi, żeby zrobić następny, właściwy krok. Jeden nie-wielki krok, a potem kolejny. To wystarczy, żeby wychować dziecko, zdobyć dyplom, napisać książkę, spełnić swoje najśmielsze marzenia. Jaki powinien być Twój następny, właściwy krok? Nieważne, o co chodzi – po prostu zrób to.