Błękitny Księżyc 1 

Obraz
Źródło zdjęć: © Inne

Rupertowi udało się opanować lęk. Ciężar miecza w dłoni dodawał mu otuchy. Książę ujął mocniej rękojeść i kilkakrotnie machnął lśniącym ostrzem. Zadarł głowę, spoglądając z wyrzutem na ołowiane chmury zasnuwające słońce – jedna porządna wiązka promieni przegoniłaby to stworzenie do matecznika. Jak zwykle jednak nie miał szczęścia.

Przecież to tylko demon, pomyślał rozzłoszczony. Jestem cały zakuty w zbroję i wiem jak posługiwać się mieczem. Stwór nie ma szans.

– Jednorożcu – rzekł cicho, patrząc w stronę, gdzie po raz ostatni widział demona. – Poszukaj sobie lepiej jakiegoś rozłożystego drzewa i ukryj się za nim. I nie wychylaj się stamtąd. Szykuje się walka, a nie chciałbym, żeby ci się coś stało.

– Żartujesz? Dawno już mnie nie ma – rozległ się stłumiony głos. Rupert odwrócił głowę i kawałek dalej dostrzegł wystający zza grubego pnia fragment jednorożca.

– No świetnie. A nie przyszło ci do głowy, że może będę potrzebował twojej pomocy?

– Proszę bardzo, potrzebuj sobie. Ale na mnie licz. Nie zamierzam się stąd ruszać – oświadczył zwierzak stanowczo. – Potrafi ę rozpoznać zapach demona. Te stwory pożerają jednorożce, wiesz?

– Demony są wszystkożerne – sprostował Rupert.

– No właśnie – rzucił wierzchowiec i wycofał się za drzewo.

Nie po raz pierwszy książę obiecywał sobie odszukać człowieka, który sprzedał mu zwierzę i własnoręcznie zrobić coś bardzo nieprzyjemnego z każdą kończyną szalbierza.

Gdzieś po lewej rozległ się szelest. Zanim Rupert zdążył się odwrócić, demon spadł mu na plecy. Ciężka zbroja przeważyła księcia i runął na rozmokłą ścieżkę z takim impetem, że na chwilę stracił oddech, zaś miecz wypadł z rozwartych palców. Kątem oka dostrzegł górujący nad nim niewyraźny kształt. Napastnik przygwoździł go do ziemi, a szponiasta ręka wcisnęła twarz w błoto, które natychmiast dostało się do oczu. Rupert młócił rozpaczliwe ramionami,próbując podciągnąć nogi, ale nabijane ćwiekami buty nie znajdowały oparcia na rozmiękłym podłożu. Czuł, jakby płuca miały mu zaraz pęknąć, a otwarte usta zaczęła wypełniać brudna woda.

Ogarnięty paniką, miotał się i wierzgał, bezskutecznie jednak. Kręciło mu się w głowie, a wraz z ostatnim oddechem uszy wypełnił własny krzyk. Pod wpływem nagłego natchnienia użył zaklinowanej pod napierśnikiem ręki jak dźwigni i przetoczył się na plecy, całym ciężarem przygniatając wijącego się demona.

Leżał tak jakiś czas, oddychając łapczywie i wypluwając resztki błota z ust. Otarłszy oczy, zawołał jednorożca, ale zwierzak siedział cicho jak trusia. Uwięziony pod człowiekiem oraz żelastwem demon łomotał przez chwilę wściekle w blachę, po czym sięgnął szponiastą ręką do twarzy wroga. Rupert wrzasnął z bólu, gdy pazury rozorały mu skórę na policzku i spróbował chwycić miecz, co demon wykorzystał, żeby się uwolnić. Książę przetoczył się, dopadł broni i przezwyciężając opór błota oraz zbroi, zdołał się podnieść. W końcu zdyszany, brocząc krwią z rany na policzku, stanął przed przykucniętym, sprężonym do skoku demonem.

Stwór przypominał zdeformowanego, pokrzywionego człowieka, ale wystarczyło raz spojrzeć w pozbawione źrenic oczy, by wiedzieć, że to istota mroku. Demony zabijały, aby żyć i żyły po to, by zabijać. W Leśnym Królestwie panoszyło się zło. Rupert zacisnął palce na rękojeści, koncentrując się na tym, by widzieć w demonie tylko przeciwnika. Wróg był silny, szybki, śmiertelnie groźny, ale książę wiedział; jeśli tylko nie straci głowy, godnie stawi mu czoła. Przede wszystkim musiał wydostać się na twardy grunt – zdradliwe błoto dawało demonowi przewagę. Postąpił ostrożnie krok naprzód. Istota skwapliwie poruszyła szponami, odsłaniając w paskudnym uśmiechu rzędy spiczastych kłów nierównej długości. Rupert machnął mieczem przed nosem przeciwnikowi i ten ustąpił mu nieco pola, śledząc nieufnym wzrokiem każdy ruch klingi. Rupert spojrzał poza niego w poszukiwaniu stabilniejszego gruntu i po raz pierwszy zaświtał mu promyk nadziei, że może ma cień realnej szansy na zwycięstwo.

Chwycił miecz oburącz, wziął głęboki oddech i natarł z całą mocą na przykucniętego demona, świadomy, że jeśli teraz upadnie, niechybnie zginie. Stwór odskoczył tuż poza zasięg ostrza. Rupert nie przestawał atakować, jednocześnie usiłując nie stracić równowagi. Demon szczerzył zębiska w krzywym uśmiechu, za każdym razem uchylając się przed ciosem i cofając w stronę pajęczyny. Rupert zatrzymał się, uniósł miecz do ostatecznego cięcia i zamarł ze zgrozy na widok lepkich, grubych pasm,które pochwyciły demona. Istota walczyła zażarcie, drąc sieć, nagle jednak zaskowytała cicho, a jej opór zaczął tracić na sile. Pajęczyna wydzielała lepki kwas, tak żrący, że spadające na ziemię krople pieniły się, parując z sykiem. Rupert obserwował z niezdrową fascynacją, jak nici oplatają ciało wroga od stóp do głów, aż wreszcie coraz słabiej szamoczący się demon zniknął cały w pulsującym kokonie. Drgania zamarły niemal natychmiast – pajęczyna przystąpiła do trawienia ofiary.

Rupert powoli opuścił miecz i wsparł się na nim,żeby dać odpocząć zmęczonym plecom. Ależ z niego bohater, niech to licho. Uśmiechnął się kwaśno, robiąc rachunek strat. Jego wspaniałą szmelcowaną zbroję pokrywała skorupa zasychającego błota, a blachę znaczyły głębokie rysy po demonich szponach. Wypluł podbarwioną czerwienią ślinę i drżącą rękądotknął rany na policzku. Skrzywił się, widząc lepką ciecz na rękawicy. Nie lubił widoku krwi, szczególnie własnej. Schował miecz i nie przejmując się błotem, klapnął ciężko na środku dróżki.

Po chwili doszedł do wniosku, że w sumie nie poszło mu najgorzej. Niewielu było takich, którzy walczyli z demonem i przeżyli, by o tym opowiadać. Rzucił okiem na nieruchomy kokon i wykrzywił się sardonicznie. Niespecjalnie heroiczna metoda na pokonanie przeciwnika, a już na pewno nie honorowa, ale demon był martwy, on żywy, a o to przecież chodziło.

Zdjął rękawice i delikatnie obmacał pokaleczoną twarz. Rozcięcie było szerokie i głębokie, biegło od zewnętrznego kącika oka, aż do kącika ust. Lepiej to przemyć, pomyślał oszołomiony. Żeby przypadkiem nie wdało się zakażenie. Potrząsnął głową i rozejrzał się wkoło. Deszcz przestał padać już w trakcie walki, ale słońce stało nisko. Cienie wydłużały się i czerniały. Ostatnio zmrok zapadał wcześniej, choć była pełnia lata. Z mokrych liści miarowo kapały krople wody, a powietrze przesycała wilgoć oraz ciężki zapach stęchlizny. Rupert spojrzał na sieć i aż wzdrygnął się na wspomnienie, jak blisko podszedł, chcąc usunąć przeszkodę. Niebezpieczeństwo przybierało różne formy, szczególnie tu, w Gęstowiu. Westchnął z rezygnacją. Zmęczony czy nie, czas ruszać w drogę.

– Jednorożcu! Gdzie jesteś?!

– Tutaj – odpowiedział uprzejmy głos z najgłębszego cienia.

– Wyjdziesz sam, czy mam ci pomóc? – warknął książę. Zapadła chwila ciszy, po czym wierzchowiec wstąpił niepewnie na ścieżkę. Rupert spojrzał na niego groźnie, ale zwierzak umknął oczami w bok.

– Gdzie byłeś, jak nadstawiałem karku, walcząc z demonem?

– Ukrywałem się – przyznał jednorożec z bezwstydną szczerością. – Uznałem to za logiczne posunięcie.

– Dlaczego mi nie pomogłeś?

– Cóż, nie bardzo wiedziałem, jak mógłbym pomóc komuś, kto w pełnej zbroi i z mieczem nie dałby rady demonowi – odparł wierzchowiec rezolutnie.

Rupert westchnął ponownie. Kiedyś w końcu nauczy się, że nie ma najmniejszego sensu dyskutować z tym zwierzakiem.

– Jak wyglądam?

– Fatalnie.

– Wielkie dzięki.

– Pewnie zostaną ci blizny – dorzucił jednorożec życzliwie.

– Świetnie. To właśnie chciałem usłyszeć.

– Myślałem, że blizny na twarzy to taki bohaterski sznyt?

– Ten, kto to wymyślił, powinien się leczyć na głowę. Przeklęci bardowie...

Wybrane dla Ciebie

Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]