Bitwa o cukier. Jak rosyjska propaganda rozgrywa kryzys
W Rosji drożyzna, a do tego brak cukru, kaszy czy środków do higieny i związane z tym limity zakupowe. Tymczasem rosyjskie media przekonują społeczeństwo, że na Zachodzie jest dużo gorzej, a Rosjanie sobie świetnie radzą i żyją zdrowiej.
Sebastian Łupak: Jak zwykli Rosjanie radzą sobie z brakami na rynku?
Dr Wojciech Siegień, Uniwersytet Gdański: W rosyjskich mediach już pojawią się artykuły pod hasłem "cukier wam szkodzi" czy "fast food wam szkodzi"…
Zobaczmy, co piszą dokładnie: "niezależnie czy biały czy brązowy, każdy cukier jest dla was szkodliwy. Cukier niesie za sobą wiele zagrożeń – od cukrzycy po zatłuszczenie wątroby". To ma Rosjan przekonać, żeby nie walczyć, gdy rzucą w sklepie parę kilo deficytowego towaru?
To jest propaganda jaką znamy z PRL. Gdy niczego nie było w sklepach, przekonywano nas, że nadmiar cukru czy tłuszczu szkodzi, a większość rzeczy możemy złożyć czy uszyć sobie sami, z resztek i skrawków.
To samo dzieje się w Rosji. Główne media opowiadają, jak szkodliwy jest cukier, jak szkodliwy był McDonald’s albo jak domowym sposobem naprawić samochód. I to są tam nagłówki, wiadomości z jedynek, z pierwszych stron. Powoli ludzie są szykowani na tragedię.
Tragedię?
Kwiecień będzie w Rosji krytyczny. Tam jest coraz gorzej, bo zapasy się powoli kończą, a nowe kontenery z towarami nie idą. Fabryki nie mają części i "robią bokami". Wkrótce ludzie zobaczą na półkach pustki. Rosja była bowiem wciągnięta w gospodarkę globalną i nie będzie w stanie poradzić sobie sama.
Ale Rosjanie już mówią, że o wiele większe braki w sklepach przeżywali w ZSRR i będą jeść kaszę, byle ich armia znów, jak w 1945 r., pokonała w Ukrainie faszyzm. Zamiast jedzenia - poświęcenie dla ojczyzny...
Rzeczywiście Rosjanie wiekami przyzwyczaili się do złych warunków życia. Najpierw jako pańszczyźniani poddani cara, a później w sowieckich kołchozach. Ale od 1991 roku coś się jednak w Rosji zmieniło. To nie jest rok 1945. Rosjanie jednak poczuli Zachód i pożyli trochę życiem klasy średniej.
Nowobogaccy pożyli nawet życiem bogatej klasy wyższej…
Dokładnie. Więc może być tak, że oni wcale nie zacisną zębów. Oni nie potrzebują dużo, ale jednak czegoś potrzebują. Choćby cukru i kaszy gryczanej. A teraz nie mają nawet tego. W Rosji długo trzeba czekać na bunt, on długo kipi gdzieś pod powierzchnią. Ale jak się pojawi – jest bardzo mocny. Kończy się rewolucją.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Tymczasem media rosyjskie dają uspokajające tytuły: "Odzieży w Rosji nie zabraknie". Tłumaczą, że ubrania miały jakieś niby angielskie nazwy, ale tak naprawdę były nasze, "ojczyźniane".
Mogły być szyte w Rosji, ale jeśli materiał był importowany, a wiele firm logistycznych nie dostarcza teraz kontenerów do portów w Rosji, to będzie problem.
Najlepiej pokazuje to sytuacja z papierem biurowym, który podrożał o 400 proc. Rosja nie wyrabia sama czynnika wybielającego, a Finowie zablokowali jego dostawy. I teraz w Petersburgu jakiś urzędnik zaleca, żeby… nie zadawać studentom i uczniom za dużo prac pisemnych.
Rosjanie mają także duże problemy z lekami, bo u nich jest bardzo niska jakość, a zachodnie są ciężko dostępne.
I jak sobie radzą?
Deputowany do Dumy Piotr Tołstoj zaleca picie naparu z kory…
Rosjanie zapowiadają jednak, że przejmą majątek - sklepy, fabryki i sprzęt - po tych firmach, które się z Rosji wycofały. Leki będą produkować bez patentów koncernów farmaceutycznych. W Rosji zostało też uziemionych 500 samolotów zachodnich linii lotniczych, które Rosja ma znacjonalizować.
To się nazywa "kanibalizm" – wyciąganie potrzebnych części z zachodnich samolotów i wstawianie ich do maszyn rosyjskich. Rzeczywiście Rosjanie się tym chwalą. Zmienili nawet prawo, żeby to robić. Ale to jest strategia krótkoterminowa. Ciężko będzie na dłuższą metę latać na niecertyfikowanych samolotach, które dodatkowo nie wylecą poza Rosję i Białoruś.
Czyli nowa rosyjska sieć fast foodów u Wujka Wanii nie unormuje sytuacji?
Nie sądzę. Wie pan jaka instytucja cieszy się w Rosji największym zaufaniem? Otóż armia. A armia rosyjska jest w rozsypce i odzwierciedla to, co dzieje się z tamtejszym społeczeństwem. Armia ponosi wielkie straty i nie radzi sobie z wojskiem ukraińskim, a coraz więcej rodzin dowiaduje się, że ich syn czy ojciec zginął. Więc te trumny wracające z Ukrainy plus puste lodówki sprawią, że niezadowolenie będzie rosło.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Ale Zachód ma jeszcze gorzej. Jak piszą rosyjskie media: "w Niemczech olej słonecznikowy podrożał o 100 procent, 67 procent Brytyjczyków nie stać na zapłacenie rachunków za prąd i ogrzewanie, a Amerykanie skarżą się na podwyżki cen żywności".
To głęboko zakorzeniony kompleks lat 90., kiedy Rosja musiała liczyć na Zachód w obliczy krachu byłego imperium sowieckiego i związanego z tym kryzysu ekonomicznego.
Poza tym te atakujące Zachód tytuły potwierdzają tylko tezę, że dla wielu Rosjan –zwykłych ludzi i elit z Kremla - Ukraina jest tylko "terytorium" prowadzenia wojny. Tak naprawdę jest to wojna Rosji z kolektywnym Zachodem. Powszechna ocena w Rosji jest taka, że to Zachód walczy z Rosją rękoma "ukraińskich nazistów".
Czy Putin zostanie obalony? Miller o dwóch możliwościach
Dr Wojciech Siegień – pracownik Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego, absolwent MISH UW, z wykształcenia psycholog, etnolog i pedagog. Ekspert ds. Europy Środkowej i Wschodniej, szczególnie Rosji i Ukrainy. Od 2016 r. prowadzi badania terenowe w ukraińskim Donbasie, skoncentrowane na procesach militaryzacji.
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski