Jimi Hendrix, mający swego czasu opinię nieposkromionego uwodziciela, łgał, że jest gejem, by tylko wydostać się wojska - wynika z monografii słynnego muzyka napisanej przez Charlesa Crossa. Książka już trafiła na półki księgarskie.
Książka Room full of mirrors (Pokój pełen zwierciadeł) opisuje trudne dzieciństwo genialnego gitarzysty, spędzone w Seattle w dzielnicy czarnoskórych mieszkańców, przejścia z wymiarem sprawiedliwości oraz szybki sukces estradowy. Przeboje „Purple haze”, „Hey Joe” czy „The wind cries Mary” zapewniły mu poczesne miejsce na muzycznym Olimpie.
Autor przeprowadził wywiady z 300 osobami. – Aż trudno uwierzyć, jakie barwne życie prowadził Hendrix – stwierdził Cross.
W 1961 roku w wieku 18 lat Hendrix trafił do wojska. To sąd zaproponował mu służbę w armii, inaczej będący na bakier z prawem osiemnastolatek siedziałby w więzieniu za jazdę kradzionymi samochodami.
Po 13 miesiącach Hendrix wyszedł z wojska, opowiadając dookoła, że stało się tak, bo złamał sobie kostkę po skoku ze spadochronem. W dokumentach wojskowych można jednak wyczytać, że został zwolniony z powodu skłonności homoseksualnych.
Hendrix podobno mówił psychiatrze w jednostce, że ma seksualne fantazje na temat kolegów z koszar, że się nałogowo onanizuje i że kocha się w żołnierzu z tej samej kompanii.
Po opuszczeniu wojska Jimi całkowicie oddał się muzyce. Grał z ówczesnymi asami, m.in. z Otisem Reddingiem i The Isley Brothers.
W 1966 roku udał się do Londynu, gdzie założył zespół Jimi Hendrix Experience. Trzy lata później był gwiazdą festiwalu w amerykańskiej miejscowości Woodstock.
Muzyk fascynował tłumy na koncertach swoją wirtuozerią oraz utworami będącymi mieszanką bluesa, R&B i rocka.
Fascynacja Hendrixem trwa 35 lat po przedwczesnej śmierci tego mistrza gitary. Po zgonie w 1970 roku sprzedano ponad 50 milionów albumów i płyt kompaktowych z piosenkami Hendrixa.