Bezcenne średniowieczne dyplomy wystawione m.in. przez Władysława Łokietka i dwóch papieży przywiózł do Polski naukowiec z USA.
Profesor Neal Pease, wykładowca historii Europy Środkowej i Wschodniej na uniwersytecie stanowym w Milwaukee, spakował osobiste rzeczy swojej rodziny na podróż do Polski. Do torby włożył też czternaście starych kopert z napisami po niemiecku. Wylądował w Warszawie, rodzinę zostawił w hotelu, a koperty zawiózł do Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych. W kopertach było 11 oryginalnych średniowiecznych dyplomów pergaminowych z wrocławskiego archiwum. W czwartek przewieziono je do Wrocławia.
Dyplomy są pisane po łacinie i po niemiecku. Osiem z nich powstało w XIII wieku. Urodą wyróżnia się dokument księcia Henryka I Brodatego spisany na pergaminie o rozmiarach 61 x 70 cm. Ozdobą tego tekstu są piękne inicjały rozpoczynające zdania.
Wśród dyplomów jest średniowieczne zezwolenie budowlane wystawione przez przyszłego króla Polski. W 1294 r. książę kujawski Władysław Łokietek zezwolił rządcy szpitala św. Ducha w Brześciu Kujawskim na budowę nowego szpitala.
Wystawcami przywiezionych z Milwaukee dyplomów byli też papieże Grzegorz IX i Aleksander IV, śląscy książęta i wrocławscy biskupi. Oraz jeden bogobojny śląski rycerz Szymon zwany Gallem, który nadał wrocławskiemu szpitalowi św. Macieja prawo połowu ryb w Odrze.
Odyseja jedenastu pergaminów zaczęła się w ostatnich miesiącach wojny.
Niemcy postanowili ewakuować na Zachód wiele tysięcy średniowiecznych dyplomów oraz księgi i akta ze zbiorów wrocławskiego Staatsarchiv, Archiwum Państwowego. Nie wiadomo, kiedy i dokąd wywożono je z Wrocławia.
W ostatnich tygodniach wojny George G. Gavin, żołnierz wyspecjalizowanej w budowie mostów kompanii saperów armii amerykańskiej, natknął się na rozbity eksplozją bomby lotniczej spalony pociąg ewakuacyjny. Spośród rozrzuconych wokół nadpalonych kopert z niemieckimi napisami wybrał kilkanaście nieuszkodzonych. Były w nich stare pergaminy. George Gavin schował je do kieszeni munduru. Rozmiarem pasowały jak ulał. Koperty z pergaminami zabrał jako pamiątkę wojenną do domu.
Po jego śmierci w roku 1998 średniowieczne dyplomy odnalazł jego syn Philip Gavin i poprosił archiwum archidiecezji w Milwaukee o stwierdzenie, skąd pochodzą. Archiwista archidiecezjalny Timothy D. Cary zwrócił się o ekspertyzę do prof. Wandy Zemler-Cizewski wykładającej teologię średniowieczną na Uniwersytecie Marquette w Milwaukee. Prof. Zemler-Cizewski zidentyfikowała pergaminy jako dokumenty dotyczące Śląska i pochodzące z wrocławskiego Staatsarchiv. Philip Gavin zgodził się z jej sugestią, że powinny wrócić do Wrocławia.
Archiwista diecezjalny Timothy Cary wpadł na pomysł, by bezcenne dyplomy po prostu przewiózł do Warszawy prof. Neal Pease, który ma z Polską związki rodzinne - jego żoną jest Polka.