Bernard-Henri Levy o uwolnieniu Polańskiego: szaleję ze szczęścia
Francuski pisarz i filozof Bernard-Henri Levy, przyjaciel Romana Polańskiego, wyznał, że szaleje ze szczęścia po ogłoszeniu decyzji szwajcarskich władz, by nie wydawać reżysera Stanom Zjednoczonym.
Decyzję ogłosiło w poniedziałek szwajcarskie ministerstwo sprawiedliwości. Uchylono również areszt domowy, któremu podlegał on od grudnia ubiegłego roku w oczekiwaniu na decyzję w sprawie ekstradycji.
Levy, jeden z najwytrwalszych obrońców reżysera, zareagował natychmiast na decyzję szwajcarskich władz.
- Szaleję z radości. (...) Właśnie z nim (Polańskim) rozmawiałem, jest w podobnym stanie ducha, co miliony obywateli, którzy go wspierali, ma poczucie, że sprawiedliwości stało się zadość - powiedział pisarz agencji AFP.
Levy był inicjatorem petycji na rzecz uwolnienia reżysera, którą w czasie ostatniego festiwalu filmowego w Cannes podpisało wielu francuskich filmowców, m.in. Jean-Luc Godard, Agnes Varda i Bertrand Tavernier.
Powodem decyzji o odmowie wydania USA Romana Polańskiego było to, że nie można wykluczyć z całkowitą pewnością błędu we wniosku ekstradycyjnym USA - oświadczyło szwajcarskie ministerstwo sprawiedliwości. Szefowa tego resortu Eveline Widmer-Schlumpf poinformowała, że Stany Zjednoczone nie mogą składać apelacji od poniedziałkowej decyzji.
Reżyser został w 1977 roku uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey. Jednak przed ogłoszeniem wyroku potajemnie opuścił Stany Zjednoczone, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków zawartej z nim ugody.