Beata Szydło chce naprawiać biblioteki publiczne
Nowa premier Beata Szydło w swoim exposé mówiła o konieczności polepszenia sytuacji bibliotek, które w jej przekonaniu są jedną z ofiar tzw. procesu „zwijania państwa”. Tymczasem nakłady finansowe z ostatnich lat i realne modernizacje ośrodków bibliotecznych udowadniają, że jest wręcz odwrotnie.
Nowa premier Beata Szydło w swoim exposé mówiła o konieczności polepszenia sytuacji bibliotek, które w jej przekonaniu są jedną z ofiar tzw. procesu „zwijania państwa”. Tymczasem nakłady finansowe z ostatnich lat i realne modernizacje ośrodków bibliotecznych udowadniają, że jest wręcz odwrotnie.
Przekształcanie bibliotek w ośrodki życia kulturalnego, z dostępem do internetu, bogatymi zbiorami, kącikiem do zabawy i edukacji dla najmłodszych czytelników, postępuje od kilku lat. Widoczne zmiany zachodzą w bibliotekach zarówno w dużych miastach, w mniejszych miejscowościach i na wsiach.
Jak podaje Gazeta Wyborcza, rozwój bibliotek w ostatnich pięciu latach to ponad milion zakupionych książek, a także 150 milionów złotych przeznaczonych przez Instytut Książki i władze samorządowe na remont i budowę bibliotek w niewielkich miastach i wsiach. Taka kwota pozwoliła przygotować 245 ośrodków.
Duża w tym zasługa Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa, który przez najbliższe pięć lat (na mocy aktu sprzed kilku miesięcy) ma kontynuować swoją misję dzięki zagwarantowanej kwocie w wysokości 435 milionów złotych. Taka suma wraz ze środkami od samorządów (231 milionów złotych) zostanie przeznaczona na dalszy rozwój bibliotek publicznych, a także – co jest nowością dla Programu – szkolnych.
Niebagatelny wpływ na realny rozwój bibliotek w całym kraju mają również działania organizacji i podmiotów pozarządowych. Wystarczy wspomnieć o 33 milionach dolarów wpłaconych na zakup sprzętu elektronicznego (komputery, projektory, drukarki etc.) dla bibliotek przez Fundację Billa i Melindy Gatesów.