"Aż do śmierci". Zabiła męża. Potem policjanci odkryli jego sekretne zdjęcia
- Do dziś mam przed oczami policjanta, który siedział obok mnie, już na komisariacie, i trzymał mój dowód. Powiedział: "zabiła pani zwierzę, a pójdzie pani siedzieć jak za człowieka" – opowiada Małgorzata, jedna z bohaterek książki "Aż do śmierci".
Ten sam policjant powiedział Małgorzacie, co odkryli w jej mieszkaniu po zabójstwie. Znaleźli mnóstwo zdjęć, na których widać jej męża uprawiającego seks z innymi kobietami. – Pytali, czy chcę zobaczyć. Nie chciałam – wspomina kobieta. Jest jedną z 8 bohaterek książki Darii Górki. Dziennikarka dotarła do kobiet, które zamordowały swoich partnerów po tym, jak ci przez lata je maltretowali. Wcześniej ślubowały im, że nie opuszczą ich aż do śmierci...
Zobacz: Jak rozpoznać przemoc ekonomiczną i psychiczną. Dzieje się bliżej, niż myślisz
Jak wytrzeźwiał, to przepraszał
Zanim to się wydarzyło, była w jeszcze innym związku. Pierwsze małżeństwo Małgorzaty trwało 20 lat. 10, jak opowiada, było prawdziwym koszmarem. Pochodzili z jednej wsi, rodziny się znały, wszystko było "po bożemu". On zaczął wyjeżdżać za chlebem za granicę, ona pracowała w Polsce. Wkrótce zaczął być o wszystko zazdrosny. Zazdrość kumulował w sobie, a tę zebraną energię wyładowywał na Małgorzacie.
Znęcał się nad nią psychicznie: "Namawiał sąsiada, żeby mnie śledził i obserwował. Gdy był na miejscu, zaglądał mi w majtki i w buty, sprawdzał, czy są wilgotne i ciepłe".
I fizycznie: "Jak popił, to mnie bił, ale już wolałam, żeby mnie bił. Psychiczne wykańczanie jest dużo gorsze niż bicie. Bałam się go, żyłam w strachu, groził, że jak odejdę, to mnie zabije. Jak wytrzeźwiał, to przepraszał. I tak żyliśmy. Bił mocno, ale prawie nigdy w twarz. Był sprytny, wiedział, że chodzę do pracy i nie mogę mieć lima. Bił mnie po ciele, po głowie. Miałam napuchnięte ucho, rękę, posiniaczone ciało".
Najgorsze było zmuszanie do seksu: "Znosił mi seksowne koszulki, kazał uprawiać seks tak często, że żadna prostytutka by tego nie wytrzymała, jak nie chciałam, to mnie bił. Bił coraz mocniej i częściej…".
Małgorzata w więziennej celi opowiada dziennikarce historię, gdy mąż żądał od niej seksu w miejscu, które nie było odosobnione:
"Byliśmy nad wodą. On ciągle mnie tam ciągnął, tak na spacery. Ciągle chciał się lansować, pokazywać. Wymyślił sobie, że tam będzie seks. Ludzie w oddali, ja nie chciałam. Ubrałam się i poszłam do domu. Jak za mną przyszedł, to rzucił mnie na piec, potknęłam się, przewróciłam, poraniłam, ale jemu było mało, zaczął mnie bić i kopać. Byłam cała potłuczona, poobijana, posiniaczona, zakrwawiona".
Powiecie: dlaczego nikomu o tym nie powiedziała? Gdzie była policja? A sąsiedzi nic nie słyszeli?
To są pytania, które na które w książce "Aż do śmierci" padają co chwila. I odpowiedzi na nie też dostaniecie. Jedno z wyjaśnień jest wyjątkowo proste i brutalne: nikogo to nie obchodziło.
Małgorzata: "Obok nas mieszkała sąsiadka. Jej mąż często się awanturował – pił i bił. Widziałam, co się dzieje, gdy przyjeżdża policja. Biorą go, a po godzinie wypuszczają. Była niewiara, że oni coś zrobią. Facet wraca i bije mocniej".
Pamięć odzyskałam na komisariacie
Małgorzata nie zabiła męża, który przez dziesięć lat ją katował. Zabiła tego, na którego trafiła później. Bił ją i pierwszy mąż, i drugi.
"Ten pierwszy tak mnie gnębił, że nieraz, jak stałam w kuchni z nożem, to miałam takie myśli, że odwrócę się i zakończę moje cierpienie, ale zawsze coś mnie blokowało – praca, dzieci, rodzina. Teraz nie było niczego, co by mnie blokowało, nie było dzieci" – wspomina więźniarka.
Któregoś dnia wybuchła w domu awantura. Partner bił ją, zdzierał ubranie. Obok łazienki mieli piecyk na drewno, leżała tam siekiera. Małgorzata chwyciła ją i uderzyła mężczyznę w głowę. Gdy przyjechała karetka, ratownicy mogli już tylko potwierdzić zgon. Na miejsce zbrodni przyjechała policja. Odkryli zdjęcia, które należały do mężczyzny. Dopiero wtedy Małgorzata dowiedziała się, że partner ją wielokrotnie zdradzał.
Małgorzata została oskarżona o zamordowanie męża. Podobno były duże szanse na to, żeby dostała lżejszy wyrok. Do walki namawiali ją policjanci, prawniczka przygotowała nawet papiery. Ona odpowiadała, że skoro zabiła, to musi ponieść karę.
"Teraz nie przeżywam tego, że siedzę w więzieniu. Zasłużyłam sobie na to i muszę odsiedzieć" – opowiada dziennikarce.
Jak wspomnieliśmy, historia Małgorzaty jest tylko jedną z 8 opisanych przez Darię Górkę, autorkę "Aż do śmierci". Podobnych w całej Polsce są setki, może i tysiące. Statystyki o przemocy domowej są przerażające i niewiele się zmienia. Przeczytajcie tę książkę, żeby poznać skalę problemu. Te kobiety pokazują, co się dzieje, gdy wszyscy wokół przymykają oczy na przemoc w ich otoczeniu.
Pamiętaj, jeśli jesteś ofiarą przemoc domowej, są fundacje, które mogą pomóc! Nie czekaj do ostateczności. Bohaterki książki przekonały się brutalnie, co wtedy się dzieje. Centrum Praw Kobiet działa w kilku miastach w Polsce. Wszystkie potrzebne informacje i telefony znajdziecie pod tym linkiem.