Z okazji tegorocznego Dnia Kobiet posłanka Samoobrony, Maria Wiśniowiecka, rozesłała do wyborców listy z życzeniami, w których zamieściła wiesz podpisany swoim nazwiskiem. W wywiadzie dla „Dziennika Zachodniego” dodała, że wiersz ten ma jeszcze drugiego autora (sic!). Jest nim nie kto inny, jak... Andrzej Lepper.
I sprawa kończyłaby się na tym, gdyby nie fakt, że autorem posłanej do wyborców poezji jest Adam Asnyk. Całe szczęście (?), tekst napisany przez tandem Wiśniowiecka&Lepper, nie jest kopią utworu Asnyka, a przeróbką. Mimo to, Ustawa o Prawie Autorskim wyraźnie mówi, że wszelkie przeróbki, kompilacje czy inne formy wykorzystywania cudzego dorobku artystycznego (a tym bardziej podpisywanie swoim nazwiskiem cudzego wytworu) są zabronione.
Asystent posłanki, Krzysztof Fijałkowski, jak i ona sama, nie widzą problemu. Decyzję o bezprawnym wykorzystaniu wiersza motywuje tym, że w każdej księgarni dostać można wybory poezji okolicznościowej, z której można zrobić użytek w rozmaitych sytuacjach. Przecież wszyscy tak robią!
Jak powiedział Ryszard Nowosadzki, dyrektor okręgowego ZAiKS-u w Katowicach, „(...) to, co zrobiła posłanka Wiśniowiecka, to ewidentne naruszenie osobistych praw autorskich, które stanowią więź twórcy z utworem. Te prawa nie są ograniczone w czasie, a więc Asnyk zawsze będzie autorem wiersza Posyłam kwiaty... , a Sofokles zawsze będzie twórcą Antygony.”
Nic dodać, nic ująć.