Były członek Securitate przypuścił atak na tegoroczną laureatkę Literackiej Nagrody Nobla Hertę Müller .
Radu Tinu, który przyznał się do szpiegowania pisarki w Timiszoarze, gdzie Herta Müller mieszkała do 1987 roku, ogłosił, że noblistka ma zaburzenia psychiczne.
- Ona ma psychozę, jest pozbawiona kontaktu z rzeczywistością. Nie była przesłuchiwana tak często, jak o tym opowiada - powiedział były agent.
Tinu odniósł się również do biografii autorki. Herta Müller , która pracowała jako nauczycielka, straciła pracę, ponieważ odmówiła współpracy z Securitate. Były agent twierdzi jednak, że stało się tak z innego powodu - Herta Müller miała palić w klasie.
* Müller jeszcze nie odniosła się do tych oskarżeń.*
W eseju opublikowanym niedawno na łamach „Die Zeit” noblistka opisała metody pracy Securitate oraz zaznaczyła, że mimo upadku dyktatury Ceaucescu, służba bezpieczeństwa nie uległa zmianie i dalej funkcjonuje, ale pod zmienioną nazwą. Müller opisała, w jaki sposób Securitate założyła podsłuch w jej domu, śledziła ją, zmuszała jej przyjaciół do zerwania kontaktów z nią, groziła jej śmiercią i kontrolowała jej życie nawet wtedy, gdy wyemigrowała do Niemiec.
Herta Müller wspomina również metody terroru psychicznego, jakie stosowała Securitate.
- Agenci przychodzili do naszego mieszkania, gdy nas tam nie było. Często z rozmysłem zostawiali znaki swej wizyty, takie jak niedopałki papierosów, zabierali obrazy ze ścian, odwracali krzesła do góry nogami. Najstraszniejszym ich pomysłem było odcinanie kawałek po kawałku fragmentów z lisiego futra, które leżało na naszej podłodze: ogona, łap, wreszcie łba - pisze noblistka.
Wiele informacji o metodach inwigilacji Herty Müller znajduje się w teczce, którą założyła dla niej Securitate; akta zawierają 914 stron.
Atak Radu Tinu jest ostatnią z nieprzyjaznych wystąpień wobec Müller w jej rodzinnym kraju po tym, jak otrzymała ona Literacką Nagrodę Nobla. Jednym z nich były słowa Cristiana Tudora Popescu, jednego z najbardziej wpływowych dziennikarzy rumuńskich, który powiedział, że „od momentu, gdy Müller otrzymała to prestiżowe wyróżnienie, nie mówi o literaturze, tylko o dyktaturze, jakby była Nelsonem Mandelą”.