Ani słowa prawdy

Obraz
Źródło zdjęć: © Inne

Koń był jabłkowity, miał bogato zdobiony czaprak i gładką, błyszczącą sierść. Szedł powoli, ze zwieszonym łbem. Wyglądał, jakby przysypiał, tak jak jego pan. Jeździec kołysał się w siodle, miał zmęczoną twarz i zamknięte oczy. Głowę okrywał mu kaptur płaszcza, spod którego sterczała tylko siwa, rozwichrzona broda. Wodze zwisały wzdłuż końskiego boku. Las od dłuższego już czasu obserwował przybysza i się zastanawiał. Ten las bowiem dowiedział się niedawno, że nie lubi obcych, i teraz już drzewa niosły cichy szept.
– Obcy, obcy są wśród nas...
Las przybliżał się wolno, drzewa niemal niepostrzeżenie posuwały się w stronę traktu. Mrok gęstniał, słońce powoli zachodziło za chmurami, a las szykował się do ataku. Za chwilę konary zrzucą jeźdźca z siodła, za chwilę chwytne gałęzie oplotą jego ciało, za chwilę obcy przybysz odda drzewom swą siłę. I nagle człowiek w płaszczu ocknął się. Uniósł się w strzemionach i zrzucił z głowy kaptur.
– Ejże – rzekł mocnym, spokojnym głosem – a cóż to za zwyczaje? Wyciągnął zza pasa różdżkę z połyskującym okiem nefrytu i rozejrzał się wokół.
– Naprawdę masz ochotę spróbować? – Jeździec nie wyglądał na zaniepokojonego, a tylko zmartwionego.
Las ucichł, lecz zaraz potem gniewnie zaszemrał. Ale drzewa się cofnęły. Las nie lubił walki i bał się jej. A zwłaszcza bał się czarodziei. Tych dziwnych ludzi, co jednym słowem potrafią zapalić drzewo, którzy potrafią znikać kiedy chcą i pojawiać się w wielu miejscach naraz. Las nie chciał mierzyć swych sił z czarodziejem. Umilkł i udawał, że nic się nie stało. Przybysz schował różdżkę za pas i poklepał po szyi konia.
– Co za czasy – mruknął. – Nawet nie można spokojnie pospać. Przeciągnął się i napił wody z bukłaka, a potem rozejrzał wokół. Nie okazywał tego, ale był naprawdę zaniepokojony. Drzewa nie ożywały z byle powodu, a nawet jeśli, to zwykle z radością chłonęły światło słońca i łapczywie piły wilgoć ziemi. Nie miały ochoty kogokolwiek krzywdzić i nie miały w tym również żadnego celu. Jeśli ten właśnie las zachowywał się inaczej, oznaczało to, że ożywiła go wroga, nienawistna siła. Czasem siła taka tkwiła po prostu gdzieś głęboko w ziemi i pojawiała się z nieznanych przyczyn, czasem jednak przybywała wyzwolona czyjąś złą myślą, a niekiedy specjalnie wyzwolona czyjąś złą mocą.
– No to jesteśmy prawie na miejscu – powiedział czarodziej, nie wiadomo, czy do siebie samego, czy do swojego wierzchowca. Stare olchy i buki ustępowały miejsca młodym, jasnym brzozom. Przez gęstwinę prześwitywały już polany pełne paproci. Las się kończył. Po chwili jeździec zobaczył drewnianą chatę z dachem krytym mchem.
– Jest tu kto?! – zawołał, a potem, nie słysząc odpowiedzi, westchnął i zeskoczył z siodła.
W tej samej chwili z chaty wyszedł czarnobrody mężczyzna o nagich, sękatych ramionach. W dłoni trzymał siekierę.
– Czego tu? – zapytał, mierząc przybysza wrogim spojrzeniem.
– Ładnie witasz gości – rzekł czarodziej. – Daleko jeszcze do Spaleńca?
– Niedaleko – odparł mężczyzna i nieco opuścił siekierę. – A wy czego tam szukacie, panie? – Ostatnie słowo wymówił po ledwo dostrzegalnej chwili.
– Człowieka, który zwie się Bogost.

Mężczyzna milczał długą chwilę.
– To wy jesteście tym magiem – powiedział w końcu – po którego posłali. Ale spóźniliście się, panie. Nie ma już Spaleńca.
– Co to znaczy? – Przybysz zmarszczył siwe, krzaczaste brwi, co nadało jego spokojnej twarzy nieoczekiwanie groźny wygląd. Czarnobrody chciał wzruszyć ramionami, ale zrezygnował i jakby skurczył się w sobie.
– Zostały tylko trupy – objaśnił – jeśli ich wilki jeszcze nie rozwlekły. Wszyscy zginęli.
Czarodziej przygryzł wargi.
– Kto ich zabił?
– A bo to wiadomo. – Czarnobrody pozbył się lęku i zaśmiał złośliwie. – Jesteście czarodziejem, obaczcie sami.
Mag włożył nogę w strzemię i koń spojrzał na niego z wyrzutem, bo spodziewał się choć chwili odpoczynku.
– Ano zobaczę – powiedział czarodziej. – Nikt nie ocalał, mówisz? Czarnobrody splunął przez ramię.
– To była przeklęta osada – rzekł. – Nigdy się tu ludziom nie wiodło. Powiem wam coś, panie. Zapomnijcie o Spaleńcu i wracajcie, skąd przybyliście. Nic tu po was.
– A to się dopiero okaże. – Czarodziej pokiwał głową.

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
ZATRZYMAJ SIĘ NA CHWILĘ… TE ARTYKUŁY WARTO PRZECZYTAĆ 👀