British Council i Instytut Książki chcą rozpropagować w Polsce anglosaską modę na grupy czytelnicze.
Grupy czytelnicze (reading groups) w USA istnieją od 1926 r. Swój rozkwit przeżywają od lat 90. Anglicy skopiowali je od Amerykanów, uwzględniając różnice kulturowe: Amerykanie to nacja otwarta, Anglicy – bardziej zamknięci w sobie i wycofani – znaleźli sposób na przełamanie lodów.
reading groups spotykają się nie tylko w bibliotekach, salkach przykościelnych, pubach czy domach prywatnych. Mogą spotykać się online. Prowadzone na stronach internetowych pozwalają forumowiczom wypowiadać się na temat książek („The Guardian” ma swój Book Club prowadzony przez profesora literatury Johna Mullana).
Rynek amerykański szybko zareagował na popularność klubów: pojawiły się poradniki, jak założyć i utrzymać grupę, listy „250 tytułów, które gwarantują prowokacyjną dyskusję”. Brytyjski Penguin daje uczestnikom swoich grup 20-procentowy rabat. Sensacją w Wlk. Brytanii okazała się grupa czytelnicza, której spotkania transmitowane są w telewizji na kanale Channel 4.
W Polsce reading groups istnieją od trzech lat w bibliotekach British Council. Gromadzą 300 osób.
Od paru miesięcy pracownicy polskiego British Council przygotowują wraz z Instytutem Książki powstanie Dyskusyjnych Klubów Książki (DKK) w Polsce.
– Zgłosiło się już kilkaset bibliotek w całej Polsce, od miejskich po gminne – mówi Elżbieta Kalinowska z Instytutu Książki.
Polskie kluby ruszą w kwietniu. Trwa właśnie drukowanie plakatów, ulotek oraz ustalanie, gdzie i jakie książki będą czytane. Termin nadsyłania formularzy z bibliotek do instytutu mija w połowie lutego.
Instytut Książki da 100 tys. zł – na zakup książek, reklamę klubów i koordynację ich działalności. Instytut czeka także na kolejną dotację z Ministerstwa Kultury.