Kolejni autorzy zabierający w USA głos w sprawie Guentera Grassa krytykują go za ukrywanie przynależności do Waffen SS przy jednoczesnym wzywaniu Niemców do rozrachunku z hitleryzmem. Wyrażają jednak pogląd, że nie umniejsza to wartości jego dzieł literackich.
Emerytowany profesor literatury na Uniwersytecie Yale Peter Gay pisze w niedzielnym „New York Times”, że jako Żyd dorastający w Niemczech hitlerowskich przed II wojną światową rozumie gniew tych, którzy potępiają pisarza za długie ukrywanie ciemnej karty swej biografii. Podkreśla jednak, że cokolwiek Grass powiedział w kampaniach wyborczych jako lojalny rzecznik SPD, a także w swych wspaniałych powieściach, zachowuje swoją wartość.
Konserwatywny publicysta Washington Post Jim Hoagland wytyka pisarzowi lewicową działalność polityczną w okresie zimnej wojny, a szczególnie sprzeciw wobec zjednoczenia Niemiec i wybielanie komunistycznej NRD, co miało wyrażać potępienie drobnomieszczańskich Niemiec zachodnich, splamionych nazistowską przeszłością.
Jego zdaniem, Guenter Grass był wtedy niesprawiedliwy w generalizującej ocenie Niemców.
– Ludzie i narody zmieniają się w rezultacie swych doświadczeń i muszą być osądzani poprzez całokształt swej działalności. (...) Prawa tego Guenter Grass odmówił swym rodakom w RFN, naiwnie wybaczając lub wybielając braki systemu komunistycznego w Niemczech wschodnich – pisze Hoagland.
Podkreśla jednak, że to co Guenter Grass napisał, zachowuje ważność.
– Trwała wartość artystyczna Blaszanego bębenka i innych powieści góruje nad jego błędnymi, nie dającymi się utrzymać opiniami politycznymi. Wezwania, aby mu odebrać Nagrodę Nobla z powodu członkostwa w Waffen SS, są nieporozumieniem – pisze publicysta.
Hoagland zwraca też uwagę, że dzieła Guentera Grassa i uznanie, z jakimi się spotkały, są w istocie ważnymi wskazówkami, że Niemcy rozliczyły się ze swoją przeszłością lepiej, niż inne światowe potęgi, a zwłaszcza Rosja i Chiny.
Inny autor, austriacki pisarz Daniel Kehlman, podsuwa jednak w „New York Times” cyniczne wyjaśnienie faktu, że Guenter Grass czekał aż 60 lat z ujawnieniem przynależności do Waffen SS. Jego zdaniem, chodziło o to, by nie zaprzepaścić szans na literacką Nagrodę Nobla – którą Guenter Grass otrzymał w końcu w 1999 roku – a potem o ratowanie swej reputacji, którą mógłby stracić, gdyby dziennikarze dokopali się do jego ukrytej przeszłości.
– Grass musiał mieć od dawna oko na Nagrodzie Nobla. Wiedział, że na nią zasługuje. Na pytanie dlaczego milczał tak długo, w gruncie rzeczy łatwo odpowiedzieć: jedna wizyta u dyktatora Chile Augusto Pinocheta wystarczyła, aby wybitny argentyński pisarz Jorge Luis Borges nigdy nie otrzymał tej nagrody. Czy miałby szanse ktoś, kto służył w SS? – zapytuje retorycznie Kehlman.
Jego zdaniem, spóźnione wyznanie Guentera Grassa rzutuje też na wizerunek całych Niemiec w oczach świata.
– Jeżeli nawet najczęściej wypowiadający się niemiecki moralista nosił mundur morderców, można by zapytać czy był jakiś Niemiec bez winy w tym pokoleniu. Uwikłanie w system nazistowski, nawet wśród najmłodszych Niemców tego okresu, było bardziej rozpowszechnione niż poprzednio chcieliśmy to dostrzegać – pisze Kehlman.