Agent wywiadu zdradza tajniki dezinformacji mediów i społeczeństwa. Nie daj się oszukać
W dobie fake-newsów i demagogii w mediach społecznościowych łatwo jest dać się oszukać i co gorsza - samemu rozsiewać nieprawdziwe informacje. Konsekwencje takich błędów mogą być bardzo zawstydzające. W kontekście całego społeczeństwa zbyt duża łatwowierność i bezrefleksyjne konsumowanie wiadomości mogą być wręcz niebezpieczne. Internet nie zapobiegł rozprzestrzenianiu się poglądów antyszczepionkowych, nie przekonał do zmiany zdania poszukiwaczy reptilian czy płaskoziemców.
Mylić się – rzecz ludzka. Każdemu z nas, nawet tym najbardziej racjonalnym i świadomym, zdarza się wyznawać pogląd, który okazuje się kompletnie niesłuszny, czy wierzyć w fakty, które tak naprawdę nie miały miejsca. Konsekwencje takiej pomyłki mogą być nie tylko upokarzające, ale też bardzo kosztowne.
David Omand to były pracownik brytyjskiego wywiadu i Government Communications Headquarters. Jednak jego życie w niewielkim stopniu przypominało przygody Jamesa Bonda. Na co dzień jego praca polegała na zbieraniu informacji i decydowaniu, na ile są one prawdziwe, i jak mogą wpłynąć na przebieg różnych wydarzeń. W swojej książce "Jak nie dać się zmanipulować i okłamać" Omand przybliża techniki wykorzystywane przez służby specjalne do podejmowania możliwie najlepszych decyzji. Każdy może wprowadzić je do swojego życia.
Prezentujemy fragment książki "Jak nie dać się zmanipulować i okłamać. Radzi doświadczony agent wywiadu" Davida Omanda wydawnictwa Muza.
Kategorią operacji informacyjnych, których demokratyczne społeczeństwa, a więc my wszyscy, powinny obawiać się najbardziej, jest dezinformacja (znana również jako czarna propaganda), czyli przekazywanie informacji, o których wiadomo, że są fałszywe przed rozpoczęciem ich rozpowszechniania. Najniebezpieczniejsze obecnie tajne operacje informacyjne polegają na rozprowadzaniu materiałów starannie sfabrykowanych, tak aby odbiorcy uznali je za wiarygodne, ale w rzeczywistości fałszywych, z wykorzystaniem cieszących się zaufaniem kanałów komunikacyjnych.
Jest to dziś teren masowych rosyjskich działań wywrotowych opisanych w rozdziale 10. Kluczem do skutecznej decepcji jest przekazanie fałszywej wiadomości docelowemu odbiorcy za pośrednictwem możliwie największej liczby kanałów. Pojedynczemu raportowi można nie dać wiary, ale jeżeli zostanie on potwierdzony, doniesienie nagle uzyskuje status wiarygodnego. A kiedy już się to osiągnie, kolejne raporty na tym samym kanale również nie będą kwestionowane. Wniosek z tego taki: chcąc wykryć oszustwo, powinno się przebadać tak dużo różnych kanałów, jak to tylko możliwe. Zapewnienie spójności przekazu na wszystkich wykorzystywanych kanałach i uniknięcie błędów wymaga sporych umiejętności. Jedna niespójność może wystarczyć do wykrycia oszustwa. Jeżeli chcemy sobie z tym poradzić, musimy mieć na uwadze fakt, że idealnego sposobu szerzenia dezinformacji dostarczają kanały cyfrowe, w tym media społecznościowe.
W wykorzystywaniu tak zwanych fake newsów do celów politycznych nie ma nic nowego. Na cztery dni przed wyborami powszechnymi w Wielkiej Brytanii w 1924 roku w dzienniku "Daily Mail" ukazał się zajmujący całą pierwszą stronę artykuł zatytułowany "Spisek socjalistów; grozi nam wojna domowa. Brytyjscy Czerwoni na rozkazach Moskwy", którego autorzy utrzymywali, że ponowny wybór Partii Pracy przyczyni się do "sparaliżowania armii i marynarki wojennej". Twierdzili, że widzieli list od Grigorija Zinowiewa, przewodniczącego Międzynarodówki Komunistycznej, zaadresowany do przedstawiciela Wielkiej Brytanii w Kominternie, z którego wynikało, że Partia Pracy będzie dążyć do zawarcia traktatów ze Związkiem Radzieckim, aby następnie "pomóc w zrewolucjonizowaniu międzynarodowego i brytyjskiego proletariatu… umożliwić rozpropagowanie i rozwinięcie idei leninizmu w Anglii i koloniach". Laburzystowski premier Ramsey MacDonald i bez tego mógł przegrać październikowe wybory w 1924 roku, ale historia z listem Zinowiewa przypieczętowała jego porażkę.
Jak się później okazało, list Zinowiewa był zręcznie wykonanym falsyfikatem wyprodukowanym przez rosyjskich Białych, którzy sprzeciwiali się polityce uznania Związku Radzieckiego przez MacDonalda. W posiadanie listu wszedł brytyjski wywiad w Rydze i przekazał go do Londynu. Artykuł w "Daily Mail" był, posługując się dzisiejszym językiem, fake newsem. Podobnie jak w większości skutecznych operacji informacyjnych była to historia, która w opinii publicznej mogła uchodzić za prawdziwą (i przez wielu czytelników "Daily Mail" zapewne została za taką uznana). Chociaż Zinowiew tego listu nie napisał, był to taki rodzaj tekstu, który mógłby napisać, jako że poglądy wyrażone w tym piśmie zgadzały się z tymi, jakie wyrażał wcześniej, o czym doskonale wiedzieli Biali. Tak więc historia ta znalazła oddźwięk w umysłach społeczeństwa, krystalizując już wcześniej istniejące wątpliwości co do polityki, jaką realizowałby nowy laburzystowski rząd. (...)
Rzucanie oszczerstw na przeciwników politycznych jest równie stare jak polityka. Jednym z najświeższych przykładów z USA jest teoria rozpowszechniana w mediach społecznościowych, zgodnie z którą prezydentura Baracka Obamy była nielegalna, ponieważ nie jest on obywatelem Stanów Zjednoczonych urodzonym w tym państwie. Kontrowersje wokół miejsca urodzenia Obamy wykorzystał Donald Trump w kampanii prezydenckiej w 2016 roku, dołączając swój głos do żądań konspiracjonistów, aby Obama przedstawił swój akt urodzenia, czym przyczynił się do jeszcze większego nagłośnienia zarzutu. Kiedy ostatecznie akt urodzenia został przedstawiony, Donald Trump wykorzystał to, aby sobie przypisać wyjaśnienie tej sprawy, chociaż przeciwnicy Obamy w dalszym ciągu uważają, że akt urodzenia był sfałszowany.
Umyślne wykorzystywanie decepcji i dezinformacji jako instrument polityki państwa w czasie pokoju
W wojnach o przetrwanie – co widzieliśmy na przykładzie depeszy Zimmermanna z pierwszej wojny światowej i brytyjskiego systemu podwójnych agentów w drugiej wojnie światowej – decepcji należy się spodziewać, bo to strategia wojenna. Uważamy natomiast, że w czasie pokoju państwa demokratyczne nie powinny okłamywać swoich obywateli, co w świecie zglobalizowanej informacji oznacza zazwyczaj unikanie "pokojowych" metod wprowadzania w błąd. Agencje wywiadowcze Związku Radzieckiego dość wcześnie przekonały się jednak o sile wywiadu w czasie pokoju i o tym, że owoce pracy wywiadowczej mogą być bronią polityczną zarówno przeciwko swoim obywatelom, jak i przeciwko Zachodowi. Zdefiniowali tajną pracę wywiadu "jako potajemną formę walki politycznej wykorzystującą niejawne środki i metody do zdobywania tajnych informacji o kwestiach szczególnie istotnych i do wprowadzania w życie aktywnych metod wywierania wpływu na przeciwnika i osłabiania jego pozycji politycznej, ekonomicznej, naukowej, technicznej i militarnej". W rękach autorytarnych władz radzieckich do tych aktywnych środków zaliczało się szerzenie dezinformacji o "głównych przeciwnikach", Stanach Zjednoczonych i Zjednoczonym Królestwie.
Sugestywnym przykładem było przemyślane stworzenie i rozpowszechnienie przez KGB informacji, że epidemii AIDS z lat 90. dały początek eksperymenty z bronią biologiczną prowadzone przez armię USA. Biorąc pod uwagę prace nad czynnikami biologicznymi przed wejściem w życie konwencji o broni biologicznej (do czego Amerykanie otwarcie się przyznali) i kontynuowanie prac nad obroną przed takimi czynnikami, historia ta miała pozory wiarygodności dla tych, który chcieli źle myśleć o USA, zwłaszcza w połączeniu z informacją, nie przez przypadek wydobytą na światło dzienne, o tajnych programach CIA z lat 70., w tym o spisku mającym na celu otrucie kubańskiego przywódcy Fidela Castro. Powody nagłaśniania tej historii przez Rosjan w Afryce i w innych krajach rozwijających się były prawdopodobnie dwojakie. Agencje radzieckie widziały korzyść w rozpalaniu uczuć antyamerykańskich i wzbudzaniu nieufności do armii USA. Mogło też chodzić o stworzenie możliwości wskazania na Stany Zjednoczone, gdyby wyszły na jaw i zostały potępione przez międzynarodową opinię publiczną radzieckie programy wojny biologicznej z tego okresu (obecnie dobrze udokumentowane).
Rosja jako spadkobierczyni Związku Radzieckiego rozwinęła aktywne cyfrowe działania informacyjne. Nieprawdziwe historie są rozpowszechniane w mediach społecznościowych przez agencje wywiadowcze, służbę dyplomatyczną i media kontrolowane przez państwo. Miejsce starego kłamstwa o AIDS zajęło twierdzenie, że COVID-19 zrodził się w amerykańskich laboratoriach broni biologicznej. Rosyjska propaganda usprawiedliwia nielegalną aneksję Krymu, naruszenie integralności terytorialnej Ukrainy czy zestrzelenie MH17; istnieje ciągłe napięcie w związku z cyberatakami na systemy ukraińskie, mówi się o próbie zamachu stanu w Czarnogórze, a także o ingerencji w wybory w krajach Zachodu. Wszystko to odbywa się w rytm werbla wrogiej propagandy. Musimy zrozumieć skalę cyfrowej dezinformacji i prędkość, z jaką takie operacje można dziś organizować w celu rozpowszechniania fake newsów, o czym będzie mowa w rozdziale 10.