DZIEŃ DROGI Suhren zagryzł wargi.
- No dobrze... - syknął wściekły. - Maszerujemy na Syrinx. Staniemy pod murami i zaczniemy ładnie śpiewać... Może otworzą bramy!
- A czy ja mówię, żeby iść na Syrinx? - uśmiechnął się Biafra.
Suhren wybałuszył oczy.
- Wystawimy Troy na walkę z Mohrem, samotnie!
- Jaki powód dając? - zdziwił się Suhren.
- Przecież sami wymyśliliśmy, że to wojna “o zniesienie niewolnictwa”, cha, cha, cha... Uwalniamy wszystkich niewolników. Wcielamy ich do Pierwszej Ochotniczej Armii Wyzwolenia Luan. Oczywiście to się nie uda, to gówno, a nie wojsko będzie, zresztą nie mamy ich za co uzbroić. Zaczną się bunty, rabunki, rzezie miejscowej ludności, jakieś teatralne zemsty, pogromy i... - Biafra zrobił niewinną minę. - Ogólny bunt, który... - znowu niewinna mina - który będziemy musieli pacyfikować. Nie zajmie nam to dużo czasu, ale zawsze można przeciągnąć, jakby co. Nasze zyski: Mohr nie wie gdzie jesteśmy, bo kraj pogrążony w chaosie przez hordy pustoszących go niewolników. Zaan samotnie pod Syrinx. Może ją zdobędzie, pewniej nie, ale to bez znaczenia.
- I nie boisz się, że on cię za to... - Suhren wykonał ruch palcem na wysokości szyi.
- Przecież mówiłem, że to nie dureń. Jak Zakon uderzy, to my z zakonnymi będziemy negocjować, za ile obronimy Zaana i na jakich warunkach. To my będziemy języczkiem u wagi. A jak się ułożymy, osobno, z Zakonem... To już nasza sprawa. Jak się ułożymy, osobno, z cesarzem, to już nasza sprawa. Ważne, by Zaan czuł do nas tylko wdzięczność.
- Dobre - mruknął Suhren. - Podoba mi się.
- Oczywiście nie możemy go sprzedać za bezdurno - sam wskazał swoją szyję. - Jakieś gwarancje musimy dla niego uzyskać. Ale... będziemy mieć czym handlować, prawda? Dużo towaru na sprzedaż będzie w naszych rękach, co? Mając Mohra, wiszącego nad Zaanem, i własną armię, blokującą Zakon, to będziemy wiele rzeczy mogli przeprowadzić... Można się wtedy korzyć, można sprzedawać, możemy nawet kupczyć wdziękami naszej księżniczki.
Achaja przełknęła ostrygę, która blokowała jej gardło.
- Ty się uspokój, Biafra! Dobrze?
- To tylko dowcip, kotku - sparował. - Ale przyznasz, że mariaż z tobą jakiegoś władnego wielmoża to będzie najlepszy kawał polityki, jaki zrobimy. Oczywiście za Mistrza Zakonu nie wyjdziesz, bo on w celibacie musi żyć. Ale, na przykład, za księcia Oriona?
- Toż on ma żonę! - skłamała (wiedziała, że Wielki Książę jest samotny, ale chciała wkurzyć Biafrę, który mógł o tym nie wiedzieć).
- Nie bądź naiwna - nie wkurzył się w najmniejszym stopniu. - Albo się książę z nią rozwiedzie, albo się ją otruje. W rękach Oriona teraz, przynajmniej oficjalnie, cała Armia Zachodu Królestwa Troy. Ciebie się zrobi głównodowodzącą armii Arkach. Takie małżeństwo sprawi, że zamiast silnego Luan Zakon będzie się musiał liczyć z trzema równorzędnymi państwami: Troy, Luan i Arkach! Cha, cha, cha... Będą się musieli układać, gnoje. Zaan będzie musiał łyknąć tę żabę w zamian za gwarancje, a Zakon będzie musiał dać gwarancję, bo familia Orion i Achaja będzie najpotężniejszym związkiem małżeńskim na świecie - zwrócił się do dziewczyny. - Przecież ty jesteś z Troy. Taki układ to nawet Rada Królewska będzie musiała, choć z bólem, przełknąć. I to będzie koniec Rady. Orion, może nie geniusz, ale wiem, że rozsądny człowiek. Za trzy lata będzie Królem Troy. Ty za parę lat będziesz Królową Arkach. Obecni władcy tych państw starzy oboje i chorzy. Nie pociągną długo.
- Podoba mi się to - powtarzał Suhren cicho. - Podoba mi się to!
- No! Ty z Orionem - uśmiechnął się do Achai - będziecie sobie gruchać jak gołąbki. Będziecie sobie śmietankę wprost z ust spijać. Bo wasze interesy strategiczne będą takie same. A między waszym pożyciem małżeńskim będzie Luan, z cesarzem, który, chcąc nie chcąc, będzie się musiał układać i Zakon, wściekły, ale rozsądny, mam nadzieję...
- Nie mam najmniejszej ochoty wychodzić za tego starego repa!
- Weź mnie nie wkurzaj! Przecież do konsumpcji związku dojdzie wyłącznie oficjalnie! W waszych łóżkach w dwóch różnych krajach znajdzie się jedynie podstawiona szlachta, żeby kapłani mogli stwierdzić dokonanie związku. To polityka, a nie instrukcja dupczenia starucha z młodą królewną. Zresztą w samym Troy z tym co masz na twarzy nigdy nie będziesz się mogła pokazać, bo nam Oriona wykończą drwinami.
- Podoba mi się - mruczał Suhren. - Orion i Achaja, najpotężniejsze małżeństwo świata... a do scysji małżeńskich dojść nie może, bo pomiędzy nimi wrogie Luan, a za morzem wrogi Zakon. Jak się jeden z wrogów ruszy, to Chorzy Ludzie rozstrzelają go złotem, przeznaczonym na armie interwencyjne małżonków, bo im tylko szlak przez Wielki Las w głowie... Kurde, szlag! To jest władza nad światem na jakieś dziesięć lat.
- A potem? - mruknęła Achaja wściekła jak osa.
- A potem... - rozmarzył się Suhren. - Dziecko z waszego związku wyda się za cesarza... Tfu! - poprawił się. - Cesarza się zniknie, jeśli wasze dziecko będzie chłopcem, i “mianuje” cesarzową. Chłopak za nią wyjdzie i zastopuje Chorych Ludzi, którzy będą sięgać po władzę nad światem. Jeśli będzie dziewczynka, można ją wydać nawet za obecnego cesarza. Chorych Ludzi sekujemy z ważniejszych rynków w pięć, sześć lat, a potem... Trzeba będzie spalić Wielki Las i uderzyć na nich połączonymi siłami trzech mocarstw.
- Podoba mi się - sparodiował Suhrena Biafra.