16 stron, które skrzywdziło Kasię Tusk. Co i dlaczego czyta córka premiera?
16 stron, które skrzywdziło Kasię Tusk. Co i dlaczego czyta córka premiera?
Kasia Tusk znanym i cenionym krytykiem literackim?!
- *Która lektura szkolna sprawiła, że Kasia Tusk przeżyła prawdziwą traumę? *
- *Jakim cudem licząca 16 stron książka zniechęciła córkę premiera do czytania? *
- *Co sprawiło, że po jakimś czasie Tuskówna jednak przekonała się ponownie do tego, że "książki są dobre"? *
- *Czy Harry Potter jest literackim alter ego Kasi Tusk? *
- *Na czym polegały "heroiczne wysiłki" Donalda Tuska i jego żony oraz za co dzisiaj dziękuje im na blogu córka? *
- *Co radzi Kasia Tusk, by polubić czytanie nawet bardziej niż oglądanie filmów? *
- *Co poleca do czytania mężczyznom, a co kobietom? *
Odpowiedzi na te i na wiele innych pytań znajdziecie na kolejnych stronach naszej galerii. Zachęcamy was także do dyskusji na temat książkowych porad i rekomendacji Kasi Tusk. Czy zgadzacie się z jej uwagami? Uważacie, że to trafne i pożyteczne wskazówki, a może raczej zbiór banałów i infantylnych spostrzeżeń? *Czy wydaje się wam, że córka premiera ma dobry literacki gust? *
Czytanie jest modne i sexy
To nie żarty! Kasia Tusk chyba naprawdę przejęła się alarmującymi wynikami czytelnictwa Polaków, bo postanowiła zachęcić rodaków do systematycznego sięgania po książki.W tym celu na swoim niezwykle popularnym, notującym 9 mln odsłon miesięcznie, blogu Make life easier zaczęła pisać właśnie o literaturze!
Wszystko w charakterystycznej dla tego blogu słodkiej, miłej i sympatycznej, a jednocześnie infantylnej i niekoniecznie wyrafinowanej formie, której towarzyszą liczne fotografie z zaczytaną Kasią, która zdaje się tym samym mówić: "Czytanie jest modne i sexy, spójrzcie tylko na mnie!".
Kasia Tusk nie zawsze była molem książkowym
W jednym z ostatnich wpisów („Make reading easier”) na swoim odzieżowo-kulinarno-zakupowym blogu, Kasia Tusk rozpisuje się obszernie na temat swoich przygód z czytaniem książek, preferencji lekturowych, a przy okazji… poleca, a raczej wprost reklamuje (jest nawet link do sklepu internetowego), jeden z dostępnych na rynku modeli e-czytników („Nie wiedziałam, czy będzie to udana inwestycja, w związku z tym, wybrałam najtańszy z dostępnych na rynku, do kupienia w Empiku”).
Tuskówna szczerze przyznaje w „Make reading easier”, że nie zawsze była molem książkowym. Szczególnie ujmujące jest wyznanie, że przebrnięcie przez jedną ze szkolnych lektur było przeżyciem tak traumatycznym, iż na długi czas zniechęciło ją zupełnie do czytania książek.
*Domyślacie się o którą lekturę chodzi? *
Trauma z powodu "Janka muzykanta"
Chodzi, oczywiście, o „Janka muzykanta” Henryka Sienkiewicza, który – wyznaje Tuskówna na blogu – był dla niej „traumatycznym przeżyciem”. Może i „pouczającym, ale nie skłaniającym do dalszych odkryć literackich”…
Tym, którzy przespali szkolne lata przypominamy, że „Janko muzykant” nie należy do najobszerniejszych dzieł polskiej literatury. Jest to bowiem nowelka licząca niespełna 16 stron. Wystarczyło jednak, by nabawić się traumy…
"Krzyżacy" usypiają szybciej niż szklanka ciepłego mleka
Kasia pisze w „Make reading easier”, że powieść ta ułatwiała jej zasypianie „szybciej niż szklanka ciepłego mleka”.
Krótko mówiąc, Kasia Tusk, zupełnie inaczej niż Roman Giertych czy bracia Kaczyńscy, od najmłodszych lat nie cierpiała Henryka Sienkiewicza.* Wbrew pozorom, jej podejście do czytania nie zmieniło się jednak, jak można by się spodziewać, po odkryciu Witolda Gombrowicza… *
*Jakie lektury zmieniły więc zdanie Kasi na temat książek? *
Odrodzenie miłości do książek
Na szczęście 16-stronicowa nowelka ani inne dzieła Sienkiewicza nie zabiły w Kasi Tusk miłości do literatury na zawsze.Choć lektura „Janko muzykanta” była prawdziwą drogą przez mękę i przeżyciem traumatycznym, córka premiera się nie poddała i w końcu trafiła na tę jedną jedyną książkę, dzięki której dzisiaj może określać siebie jako książkowego mola.
Otóż, w czytelniczym życiu Kasi Tusk wszystko zmieniło się na lepsze dzięki lekturze… „Kamieni na szaniec” Aleksandra Kamińskiego, poruszającej opowieści o Rudym, Alku i Zośce z Szarych Szeregów, a następnie, dzięki sięgnięciu po „Harry’ego Pottera” Joanne Rowling. Dlaczego właśnie te tytuły tak bardzo spodobały się córce premiera?
Tuskówna zmuszona do "Harry;ego Pottera"
Kasia Tusk przeczytała „Kamienie na szaniec” w czwartej klasie szkoły podstawowej i uważa, że to „wzruszająca” lektura. Następnie mama zmusiła ją do przeczytania kolejnych tomów przygód Harry’ego Pottera, co nauczyło Kasię, że „gruba książka nie znaczy nudna książka”.
Lektury licealne Tuskówna określa jako „bardziej znośne”, a niektóre z nich – przykładem „Granica” Zofii Nałkowskiej – pomogły jej w „obraniu dalszej drogi kształcenia”.
Kasia przyznaje jednak na swoim blogu, że wciąż czyta za mało. Dlaczego?
Heroiczne wysiłki rodziców Kasi Tusk
„Jeśli jednak zacznę już coś czytać, to z całą pewnością to skończę, ale proces decyzyjny dotyczący otworzenia książki po raz pierwszy trwa niemiłosiernie długo” – przyznaje Kasia.
Kasi Tusk praca u podstaw
Kasia Tusk poważnie przejęła się wynikami badań czytelnictwa przeprowadzonymi przez Bibliotekę Narodową, z których wynika, że Polacy nie czytają książek.Być może właśnie dlatego od czasu do czasu na jej blogu pojawiają się kolejne lekturowe rekomendacje, a ostatnio także dłuższy wpis poświęcony czytaniu („Make Reading easier”)?
Córka premiera nie zamierza jednak straszyć i nudzić swoich czytelników jakimiś statystykami, lecz *ostro bierze się do pracy u podstaw i wyjaśnia „co zrobić, aby do dobrej książki zabierać się jeszcze chętniej niż do dobrego filmu”. *
Dlaczego czytanie jest dobre?
Tuskówna odpowiada chociażby na pytanie, „dlaczego czytanie jest dobre?”. Przede wszystkim, pisze, dzięki książkom można szlifować język, łatwiej formułować myśli, zwięźlej się wysławiać oraz poprawić gramatykę i ortografię („zwłaszcza u osób z dysgrafią i dysleksją, czyli między innymi u mnie” – dodaje).
*Zdaniem Kasi Tusk „nie ma lepszego sposobu na wyłączenie się z codziennych problemów niż wciągająca powieść. Dobra literatura potrafi oderwać naszą uwagę od przyziemnych spraw na długie godziny”. *
Harry Potter – literackie alter ego córki Donalda Tuska?
I kolejne niebanalne odkrycie, dzięki któremu – miejmy nadzieję – rzesze czytelników rzucą się w najbliższym czasie do bibliotek i księgarń: „Dla niektórych z nas literaccy bohaterowie mogą stać się swoistego rodzaju wsparciem, utwierdzić nas w przekonaniu, że można wpaść w poważne tarapaty, ale także się z nich później wydostać”.
*Najlepszym przykładem sam Harry Potter, który „przeżywa w gruncie rzeczy podobne problemy i rozterki do naszych”. Harry Potter – literackie alter ego córki Donalda Tuska? *
Co zrobić, by polubić czytanie?
Córka premiera radzi więc: „Każdy musi trafić na swoją książkę. Nie ma tutaj uniwersalnej powieści lub algorytmu przypisującego konkretnej osobie pasujące dzieło. Zapewniam Was jednak, że gdy raz dacie się wciągnąć w świat Waszej wyobraźni, za każdym razem będzie Wam łatwiej zanurzyć się w kolejnej lekturze”.
*Czy to skuteczna zachęta? Czy Polacy, zachęceni przykładem Kasi Tusk, zrobią teraz wszystko, byle by tylko trafić na „swoją” książkę? Na początek podpowiadamy, by trzymać się z daleka od nowelki o Janku muzykancie. *
Co powinni czytać mężczyźni?
Kasia Tusk twierdzi, że sama ma dwa, jak to określa, „wabiki literackie”, które nigdy jej nie zawiodły. Panom, którzy znienawidzili czytanie przez „Lalkę” Bolesława Prusa, poleca ona lekturę „Nie mów nikomu” Harlena Cobena.„Cobenowską” terapię Kasia przetestowała między innymi na swoim chłopaku („ku zdziwieniu wszystkich okazało się, że nie tylko lubi czytać, ale jest w stanie robić to bardzo szybko”). Terapia działa, bo kryminał Cobene jest „po prostu piekielnie wciągający”.
Jeżeli ktoś zastanawia się, dlaczego przykładem negatywnym w powyższym fragmencie była „Lalka” Prusa, to odpowiadamy, powołując się na opinię Kasi Tusk, znanej specjalistki od lekturowych traum: „doskonale rozumiem, że dla 18-letniego chłopaka mogła to być trauma nie do przejścia”.
*Dodajmy, że sama Kasia uważa „Lalkę” za rewelacyjną powieść. „Byłam nawet zafascynowana portretem psychologicznym Wokulskiego” – dodaje. *
Co powinny czytać kobiety?
Z kolei panie stroniące od literatury, na dobry początek powinny sięgnąć – podpowiada Kasia Tusk – po powieści Emily Griffin: „Moja ulubiona książka jej autorstwa to Coś pożyczonego. To naprawdę lekka, przyjemna i wcale niegłupia historia dwóch kobiet, z którymi każda z nas może się utożsamić”. Aktualnie Kasia sięgnęła po „Sto dni po ślubie” tej samej autorki i jest przekonana, że i tym razem się nie zawiedzie.
Co ciekawe, Kasia Tusk na przekór recenzentom i krytykom literackim, ale także większości osób systematycznie czytających książki, twierdzi, że, uwaga, *„każda książka jest dobra!”. Zgadzacie się z takim, delikatnie mówiąc, kontrowersyjnym „krytycznoliterackim sądem”? *
"Millenium" i najwybitniejszy "bohater akcji"
We wcześniejszych wpisach na blogu Kasia Tusk polecała już m.in. kultową trylogię „Millenium” autorstwa Stiega Larssona. Córka premiera twierdzi, że główna bohaterka tych powieści, Lisbeth Salander, to najwybitniejszy „bohater akcji” („zdetronizowała u mnie nawet Jamesa Bonda i Leona zawodowca”).
O samej fabule bestsellerowych książek Larssona Tuskówna napisała, że „pełno w niej zagadek i stale trzyma w napięciu”. Kasia zdradziła też, że „Millenium” to kolejna pozycja, którą podsunęła jej mama („mama przestrzegła mnie, że prawdziwa akcja zaczyna się dopiero po trzysetnej stronie”).
Blogerka poleca swoim czytelnikom nie tylko trylogię Larssona, ale także jej ekranizacje, zarówno szwedzkie, jak i amerykańską.
Kasia Tusk zalewa się łzami w ciągu sekundy
Jeszcze goręcej rekomendowała „Chłopca z latawcem” tego samego autora. „Dla mnie była to tak emocjonująca podróż, że nawet teraz (gdy minęło już sporo czasu od ponownego przeczytania książki)* mam ściśnięte gardło pisząc ten tekst, a za każdym razem gdy mój chłopak wypowie zdanie: „Amir i Hassan, sułtani Kabulu” w ciągu sekundy zalewam się łzami.* To prawdziwa mocna literatura i polecam ją każdemu, bez wyjątku”.
O blogu krytycznie
„*Celem bloga jest pokazanie jego czytelnikom, jak uczynić życie łatwiejszym, przyjemniejszym, prostszym, szczęśliwszym. Narzędziem zaś jest kupowanie, odwiedzanie kawiarni, jedzenie, czyli szeroko pojęte konsumowanie dóbr. *Każde kolejne zakupy prowadzą do jeszcze większej radości i samozadowolenia, co jest idealną emanacją logiki liberalnych rządów: wzrost konsumpcji, napędzający wzrost PKB, prowadzi do wzrostu szczęśliwości społeczeństwa.” – pisały niedawno w głośnym i wielokrotnie komentowanym artykule o blogu Kasi Tusk na łamach „Przekroju” Marta Karaś i Ilona Witkowska.
"Czy można winić Kasię Tusk za to, że jest szczęśliwa i swoim optymizmem próbuje zarazić tłumy młodych Polek? Czy naprawdę wolelibyśmy córkę premiera w wersji emo, opisującą swoje bóle menstruacyjne i egzystencjalne, czytającą Wojaczka i „Czy to jest człowiek” Primo Leviego, a zamiast kolejnych notek o fajnych ciuchach wrzucającą narzekania na „cały ten syf” i „gnój” dookoła? Czy Kasia Tusk powinna pisać o czymś, co nie jest jej udziałem, co jej nie dotyczy i co jej zupełnie nie interesuje, tylko dlatego, że jest córką Donalda Tuska, co rzekomo zobowiązuje ją do szczerego opisywania kłopotów mieszkaniowych, umów śmieciowych i ogólnej nędzy narodu polskiego?" - odpowiadał na łamach dwutygodnik.com Grzegorz Wysocki ( czytaj całość ).
O blogu
Make life easier to niezwykle popularny blog o modzie, gotowaniu i zakupach prowadzony przez córkę premiera, Katarzynę Tusk, oraz jej serdeczną przyjaciółkę, Zosię Cudny. Od czasu do czasu na blogu pojawiają się także – co może zaskakiwać – wpisy na temat przeczytanych i polecanych przez Kasię Tusk książek.
GW