Dziewczyny z ogrodu rozkoszy
Forma wydania | Książka |
Rok wydania | 2019 |
Autorzy | |
Kategoria | |
Wydawnictwo |
Ogród Rozkoszy to owiany tajemnicą kompleks, w którym piękne kobiety noszące imiona kwiatów wykonują najstarszy zawód świata. Jak się tam znalazły? Dlaczego postanowiły właśnie w ten sposób zarabiać na przysłowiowy chleb?
To świat piękna, luksusu i bogactwa, ale też tajemnic, pogardy, osamotnienia, zranionych serc i dusz, świat dobra i zła, bolesnych wspomnień, zwyczajnych marzeń. A cała jego historia rozgrywa się na przestrzeni pięćdziesięciu lat w Trójmieście.
Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy zabiorą cię w zmysłową podróż i pokażą świat, w którym za miłość trzeba zapłacić wysoką cenę. Ewa Formella to mistrzyni emocji z ogromnym talentem do tworzenia przepięknych i poruszających serce opowieści. Daj się uwieść barwnym „kwiatom”, których historia doprowadzi cię do wielu wzruszeń i nie da o sobie zapomnieć. Od tej pory lawenda będzie pachnieć tajemnicą...
Dorota Lińska-Złoch
Numer ISBN | 978-83-66217-59-1 |
Wymiary | 130x200 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 320 |
Język | polski |
Fragment | Lawenda jest fikcją literacką, chociaż wielu mieszkańców Trójmiasta wspomina przekazywaną sobie z ust do ust historię tajemniczej, ekskluzywnej prostytutki, która w latach 1970–1980 podobno podbijała serca i zniewalała ciała bogatych obcokrajowców i marynarzy. Mieszkała w rezydencji, o której nikt nie wiedział, gdzie się dokładnie znajduje. Za noc spędzoną w jej towarzystwie płacono więcej niż wynosiła miesięczna pensja przeciętnego robotnika. Nie wiem, czy istniała naprawdę, czy była tylko wymysłem ludzi. Prostytucja na Wybrzeżu zawsze była, jest i będzie. Pisał już o niej Stanisław Goszczurny w swojej ponadczasowej książce Mewy.Kilka dziewcząt wyrwało się z tego półświatka, ale większość – szczególnie ta dewizowa – bardzo sobie chwali życie, jakie wiedzie, chociażby z powodu luksusu, na który mogą sobie pozwolić. W swojej książce chciałam pokazać, że te kobiety wcale nie są pozbawione negatywnych emocji i marzeń o normalnym życiu. Mimo wykonywania zawodu potępianego przez większość, są zwykłymi kobietami, które marzą o prawdziwej miłości, domu pachnącym obiadem i niedzielnym spacerze z dziećmi. Pieniądze nie zawsze dają szczęście. Ewa Formella Rozdział 1 Taksówka zatrzymała się przed sklepem z pamiątkami. Z nieba lał deszcz tak silnymi strumieniami, jakby z góry ktoś wylewał wodę wiadrami w celu zatopienia całej cywilizacji i całej ludzkości. Kobieta podała kierowcy banknot pięćdziesięciozłotowy. Wysiadając, szczelniej opatuliła się płaszczem, chociaż dobrze wiedziała, że nie uchroni jej przed całkowitym przemoczeniem. Szybko przebiegła na drugą stronę ulicy w kierunku swojego domu. Wpadła do budynku jak burza i prędko strząsnęła z płaszcza spływające po nim krople. Zerknęła na zegar wiszący w holu korytarza i uśmiechnęła się. – Nie jest tak źle – powiedziała sama do siebie. Spojrzała w stronę windy i zwinnym krokiem wbiegła po schodach na czwarte piętro, pokonując po dwa stopnie naraz. Przed drzwiami mieszkania głęboko odsapnęła, wyciągając z torebki klucze. Jeszcze na korytarzu zdjęła z nóg buty na wysokich obcasach, aby ich stukotem nie obudzić śpiących w mieszkaniu osób. Wślizgnęła się do środka jak złodziej. Już w przedpokoju usłyszała ciche dźwięki dochodzące z włączonego telewizora. Powiesiła mokry płaszcz na wieszaku i weszła do pokoju. Na dużej, narożnej kanapie siedziała młoda dziewczyna pogrążona w błogim śnie. Kobieta wyjęła pilota od telewizora z rąk śpiącej i wyłączyła odbiornik. Dziewczyna przebudziła się. Ze strachem w oczach spojrzała na kobietę. – Dobry wieczór, pani Gosiu, przepraszam, że zasnęłam, ale… – Spokojnie, Alu, ja tylko wyłączyłam telewizor, który grał nie wiadomo dla kogo. – Kobieta usiadła na kanapie i pogłaskała dziewczynę po dłoni. – Zostaniesz na noc, czy chcesz wracać do domu? – Maluchy śpią, więc jeżeli nie będę już pani potrzebna, to może pojadę do siebie. – Alicja uśmiechnęła się zawstydzona sytuacją, w jakiej zastała ją pracodawczyni. – Jak chcesz. Kobieta wyjęła z torebki kilka banknotów i podała dziewczynie.15 – To za dzisiejszy dzień i na taksówkę, żebyś nie wracała komunikacją miejską, bo o tej porze jest to trochę nieprzyjemne. – Dziękuję. – Dziewczyna wzięła banknoty i wstała z kanapy, poprawiając lekko pogniecioną sukienkę. – Zwłaszcza że leje jak z cebra. – Kobieta skinęła głową w stronę okna. Dziewczyna podążyła wzrokiem we wskazanym kierunku i wzruszyła ramionami. – Trudno, najwyżej zmoknę, nie chciałabym pani przeszkadzać. – Oj, głupiutka! – roześmiała się kobieta. – Przecież dobrze wiesz, że nigdy mi nie przeszkadzasz. Jesteś aniołem mojej rodziny. Jesteś… – zamilkła na kilka sekund. – Jesteś dla mnie jak rodzina, więc jak możesz mówić, że mogłabyś mi przeszkadzać? Wiem, że doskonale zdajesz sobie sprawę, jak wiele ci zawdzięczam. – Więc… – Dziewczyna ponownie spojrzała w stronę okna, o którego szyby bębniły grube krople deszczu. – Jeżeli pani pozwoli, prześpię się tu na kanapie, a rano pojadę do rodziców. – Nie prześpisz się na kanapie, tylko pójdziesz do pokoju gościnnego – powiedziała kobieta stanowczym głosem. – No już, do łazienki i spać, pogadamy rano. Dziewczyna uśmiechnęła się z wdzięcznością. Propozycja spędzenia nocy w ciepłym, suchym pomieszczeniu była lepsza niż zmoknięcie. Wyjście z bezpiecznego domu w taką pogodę nie stanowiło szczytu jej marzeń. Przeciągnęła się leniwie i poszła do łazienki. Szum wody zza drzwi, za którymi zniknęła Ala, świadczył, że właśnie postanowiła wziąć prysznic. Małgorzata podeszła do szafki stojącej pod dużym, płaskim telewizorem i wystukała kod umożliwiający otworzenie drzwiczek. To był jedyny mebel w całym mieszkaniu, do którego dostęp miała tylko ona. Nikt poza nią nie znał szyfru i to dawało jej poczucie swoistego bezpieczeństwa. Zamek założył jeden z sąsiadów, krótko po tym, jak wprowadziła się do tej starej poniemieckiej kamienicy na obrzeżach miasta. Był on jednym z nielicznych, którzy zaakceptowali ją jako nową sąsiadkę. Inni, zwłaszcza panie w wieku matronalnym, najchętniej naplułyby jej pod nogi, przechodząc obok. Pruderyjność pewnych grup ludzi czasami ją śmieszyła, ale bardzo często czuła się z tego powodu kimś gorszym, kimś napiętnowanym. Wyjęła z szafki szklankę o grubym, kryształowym dnie i napełniła ją w jednej trzeciej anglosaskim rodzajem jałowcówki, popularnie w Polsce nazywanej ginem. Miała wśród swoich alkoholi zarówno dry gin, jak i London dry gin; oba uwielbiała tak samo. Dopełniła resztę szklanki tonikiem, aby złagodzić cierpko-gorzki smak alkoholu i dorzuciła do tego plasterek mrożonej cytryny. Postawiła szklankę na stoliku i udała się do sypialni, aby przebrać się w wygodny dres. Wracając, zerknęła do małego pokoiku i z miłością spojrzała na dwie czarne czuprynki otaczające małe, spocone główki. Dzieci uśmiechały się przez sen, co napełniło ich matkę dodatkową dawką macierzyńskiego uczucia. Poprawiła kołderki, które tradycyjnie w większej części znajdowały się poza tapczanikami, i cichutko zamykając za sobą drzwi, przeszła do salonu. Wygodnie usadowiła się na kanapie, układając nogi na dużej, miękkiej pufie, i pociągnęła spory łyk przygotowanego przed kilkoma minutami drinka. Chłodny napój delikatnie popieścił zarówno podniebienie, jak i zmysły. Pilotem włączyła wieżę stereofoniczną, stojącą obok telewizora i w ułamku sekundy pokój wypełniła cicha muzyka jazzowa. Małgorzata przymknęła oczy i myślami zaczęła wtapiać się w dźwięki saksofonu George’a Rufusa Adamsa. Muzyka jazzowa od najmłodszych lat była obecna w jej życiu. Już jako mała dziewczynka marzyła o grze na saksofonie, ale rodzice cały czas skutecznie jej to wybijali z głowy. Może gdyby wtedy im się sprzeciwiła, to jej losy potoczyłyby się zupełnie inaczej. Ojciec zawsze powtarzał, że jazz to muzyka prostytutek. Jak bardzo był blisko i zarazem daleko. Wprawdzie ten gatunek muzyki powstał w Nowym Orleanie, na południu Stanów Zjednoczonych, w dzielnicy Storyville, znanej z prostytutek, ale był przecież połączeniem melodii zachodnioafrykańskich i europejsko-amerykańskich jednocześnie. Każdy znawca tego gatunku wie, że jazz stanowi wyraźne połączenie muzyki ludowej i rozrywkowej. Gdyby tak bardzo nie zakochała się w tej muzyce, nie miałaby przecież teraz swoich ślicznych, czarnych aniołków. – Dlaczego pani zawsze po pracy pije drinka? – niespodziewanie usłyszała nad sobą głos Alicji. – Myślę, że to nie twoja sprawa – odpowiedziała cichym, ale stanowczym głosem, nie otwierając oczu. – Ja się tylko martwię o panią, nic więcej. – Dziewczyna nie dawała za wygraną. – Idź spać! – W porządku. Czy jutro będę potrzebna, czy mam rano pojechać do rodziców? Małgorzata otworzyła oczy i spojrzała na stojącą obok niej młodą, szczupłą dziewczynę. Uśmiechnęła się i ponownie zamknęła powieki. – Nie wiem – zamyśliła się. – Nigdy nie jestem pewna, kiedy zadzwonią i powiedzą, że mam się stawić w pracy. – Ale siostra mojej koleżanki, która też pracuje w liniach lotniczych jako stewardessa, ma ustalony grafik i nie musi zjawiać się na każde wezwanie, tak jak pani… – Alu, proszę cię, idź spać i daj mi święty spokój. Ton, jakim pracodawczyni wypowiedziała ostatnie zdanie, sprawił, że dziewczyna skuliła się w sobie i bez słowa poszła do pokoju gościnnego. Małgorzata spod półprzymkniętych powiek spojrzała za oddalającą się dziewczyną i pomachała jej ledwo widocznym gestem dłoni, która delikatnie uniosła się znad kanapy. Z odtwarzacza CD zaczął płynąć kolejny utwór. Kobieta podniosła do ust szklankę z przeźroczystym płynem i upiła kolejny, spory łyk drinka. Popatrzyła na stojące na szafce obok kolorowego wazonu zdjęcie, z którego spoglądały na nią duże, czarne oczy, rozświetlające blaskiem twarz o zniewalającym uśmiechu. Około trzydziestoletni mężczyzna patrzył wprost na nią i miała wrażenie, że zaraz zejdzie z fotografii i stanie naprzeciwko. – I co, zadowolony jesteś? Musiałeś tak skomplikować mi życie? Po jaką cholerę stawałeś na mojej drodze? – powiedziała Małgorzata, czując, jak alkohol zaczyna rozpalać jej policzki. – Gdyby nie ty, może byłabym teraz ekspedientką w sklepie obuwniczym albo pielęgniarką obojętnie przyglądającą się cierpieniu innych, albo nauczycielką, która nienawidziłaby swoich uczniów. – Upiła kolejny łyk alkoholu i zamyśliła się. – Przez ciebie jedni mnie pożądają, a inni nienawidzą, tego chciałeś? Poczuła, jak z coraz bardziej piekących oczu zaczynają wypływać łzy. Otarła je wierzchem dłoni i po raz ostatni tego wieczoru spojrzała na zdjęcie człowieka, który w jakimś momencie życia przesłonił jej cały świat. Dla niego zostawiła dom, rodziców i wszystko, co łączyło ją z przeszłością. Dzięki niemu poznała inne życie i wróciła jako inna osoba. |
Podziel się opinią
Komentarze