Trwa ładowanie...
d1l57bk
05-02-2020 08:59

Łuny na Wschodzie. Wojna z OUN-UPA o Lubelszczyznę

książka
Oceń jako pierwszy:
d1l57bk
Łuny na Wschodzie. Wojna z OUN-UPA o Lubelszczyznę
Forma wydania

Książka

Rok wydania
Autorzy
Kategoria
Wydawnictwo
Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Mało znane wątki walki z nacjonalizmem ukraińskim na dawnej Chełmszczyźnie i Podlasiu w szerokiej perspektywie i bardzo przystępnym ujęciu
Łuny na Wschodzie to pozycja wyjątkowa. Ukazuje skomplikowaną historię Lubelszczyzny w kontekście różnic religijnych, etnicznych i społecznych, przenikając do ich korzeni.
Wkroczenie Sowietów po II wojnie światowej nie zakończyło trwającej tam cały czas wojny z OUN-UPA. Organizacje te ostro sprzeciwiły się przesiedleniu Ukraińców na Ukrainę, natomiast przesiedlanie Polaków do Polski traktowały jako przejaw sprawiedliwości dziejowej. Także Chruszczow chciał przyłączenia Chełmszczyzny do sowieckiej Ukrainy.
OUN-UPA prowadząc na Lubelszczyźnie bezwzględną walkę z państwem polskim, usiłowało nawiązać współpracę z polskim podziemiem niepodległościowym. Z jego pomocą chciało zalegalizować swoje istnienie i uzyskać akceptację rządu londyńskiego. Miał się on stać ich adwokatem na arenie międzynarodowej, który zdjąłby z niej odium ludobójczej formacji, która dopuściła się zbrodni wołyńskiej i współpracowała z Niemcami.
Działalność UPA doprowadziła do tego, że na wschodniej Lubelszczyźnie udało się pozostać sporej ilości ukraińskiej ludności, stanowiącej wciąż zaplecze dla jej funkcjonowania. Oficjalnie przesiedlenie ludności ukraińskiej na Ukrainę już się zakończyło i Chruszczow nie był skory do przyjmowania kolejnego kontyngentu. Najprawdopodobniej, co potwierdzają jego dalsze kroki, myślał o innym wariancie przyłączenia Chełmszczyzny, opartej na tzw. wymianie terytoriów.
W takiej sytuacji, by zakończyć krwawe zmagania z OUN-UPA, władze polskie podjęły decyzję o przesiedleniu ludności ukraińskiej na Ziemie Odzyskane. Pozbawiły podziemie ukraińskie zaplecza i bardzo szybko jego resztki zostały wytropione i rozbite. Do historii działania te weszły pod nazwą Operacji „Wisła”. Autor opisuje szczegółowo jej przebieg na Lubelszczyźnie. OUN-UPA w czasie jej trwania stawiała tutaj szczególnie zażarty opór w walkach, w których zginęło wielu żołnierzy. Jej ostateczne rozgromienie nastąpiło już po formalnym zakończeniu Operacji „Wisła”, jesienią 1947 r.
Książka, jak większość prac autora, jest oparta na obficie cytowanych dokumentach, relacjach i wspomnieniach. Nie tylko polskich, ale również ukraińskich, niemieckich, a także na całej dostępnej literaturze.
Marek Koprowski jest jednym z najciekawszych polskich popularyzatorów historii.
„Do Rzeczy”
Marek A. Koprowski
Pisarz, dziennikarz, historyk zajmujący się losami Polaków. Plonem jego wypraw i poszukiwań jest wiele książek, z czego kilkanaście ukazało się nakładem Wydawnictwa Replika. Za serię książek pod wspólnym tytułem Wołyń otrzymał Nagrodę im. Oskara Haleckiego w kategorii „Najlepsza książka popularnonaukowa poświęcona historii Polski w XX wieku”. Jest też laureatem nagrody „Polcul – Jerzy Boniecki Foundation” za działalność na rzecz utrzymania kultury polskiej na Wschodzie.

Łuny na Wschodzie. Wojna z OUN-UPA o Lubelszczyznę
Numer ISBN

978-83-66217-95-9

Wymiary

160x230

Oprawa

twarda z obwolutą

Liczba stron

344

Język

polski

Fragment

Część ukraińskich historyków wciąż idzie w zaparte i twier­dzi, że masowe mordy rozpoczęły się nie na Wołyniu, a na Lubelszczyźnie i rzeź wołyńska była tylko odwetem za mordy na ludności ukraińskiej, popełnione przez Polaków m.in. na Chełmszczyźnie. Jeden z nich – Orest Subtelny – w 1994 r. za­sugerował, że już w 1942 r. Polacy zabili tysiące ukraińskich chłopów, głównie na obszarze Chełmszczyzny. Owe tysiące ukraińskich ofiar nie znajduje jednak potwierdzenia w źró­dłach. Dane na ten temat są różne, ale żadne nie potwierdzają owych tysięcy ofiar! W latach 1941-1942 zginęło 4 Ukraińców, w 1942 – 1943 – 34. Według innych danych na Zamojszczyźnie w 1942 r. zginęło 123 Ukraińców. Były to ofiary niemieckich akcji pacyfikacyjnych, mających być inspirowanymi przez polską policję granatową. Miała ona brać w nich aktywny udział. Była to jednak zemsta czy raczej odwet za udział ukra­ińskich policyjno-wojskowych formacji w służbie niemieckiej w pacyfikacji polskich wsi. Miało w nich zginąć w 1942 r. 119 Polaków, a w 1943 r. 325 osób. Kto więc jest tu pokrzywdzo­ny i gdzie są te tysiące zamordowanych Ukraińców? Krwawa wojna na Lubelszczyźnie zaczęła się w 1944 r. już po wyrżnię­ciu przez Ukraińców Wołynia i przeniesieniu rzezi na obszar Małopolski Wschodniej, a raczej całego obszaru UPA-Zachód, w skład którego wchodził m.in. Wojskowy Okręg „Bug”, obej­mujący Lubelszczyznę. Wtedy to oddziały ukraińskie nasiliły na tym terenie działalność terrorystyczną przeciwko ludno­ści polskiej. W kwietniu 1944 r. Sztab Główny UPA skierował na Chełmszczyznę dwa kurenie z zagonu im. „Bohuna”, do­wodzonego przez pułkownika Ostrożśkoho, który wchodził w skład OW „Turiw”. Jak wynika z zeznań Aleksandra An­drejewicza Łuckiego, członka Głównego Wojskowego Szta­bu UPA Krajowego Prowodu OUN „Galiczyna”, a wcześniej komendanta „UPA-Zachód”, ówczesny główny komendant UPA Roman Szuchewycz przywiązywał do panowania przez OUN-UPA na tym terenie ogromną wagę. Na jego polecenie miał zostawić niedokończone prace i udać się na Chełmszczy­znę.

Oto fragment protokołu z jego przesłuchania, które po­twierdził swoim podpisem, a który sporządził naczelnik Śled­czego Oddziału NKGB USRR Pawłowskij w asyście starszego śledczego NK USRR Pogrebnego:

W początku maja 1944 r. (…) otrzymałem od Szuchewy­cza zadanie wyjechać na Chełmszczyznę i stanąć na czele tamtejszych oddziałów UPA, aktywizować ich działalność i rozbudować szeregi UPA na bazie miejscowych możliwo­ści.”

Pytanie: „Czym był podyktowany wasz wyjazd na Cheł­mszczyznę?”

Odpowiedź: „Polskie nacjonalistyczne podziemie w lasach Zamościa i Lublina sformowało tzw. Dywizję im. Kościusz­ki dla walki z kunowskim podziemiem i oddziałami UPA.

Wiosną 1944 r. dywizja ta przedostała się na Chełmszczy­znę i w odpowiedzi na likwidację polskiej ludności przez oddziały UPA zaczęła zabijać Ukraińców. W związku z tym „Główny Prowod OUN” podjął decyzję, żeby posłać na Chełmszczyznę część oddziałów UPA z zadaniem rozgro­mienia polskiej dywizji, zlikwidowania lub wygnania całej polskiej ludności za granice Chełmszczyzny. Wcześniej na Chełmszczyznę z Wołynia i Galicji zostało skierowanych 16 17

szereg oddziałów UPA, liczących 6 tysięcy ludzi, a oprócz tego w najbliższym czasie miało być przerzuconych jesz­cze kilka dodatkowych oddziałów UPA. Ja udawałem się z rozkazu Głównego Prowodu, aby kierować działaniami tych oddziałów dla rozgromienia Dywizji im. Kościuszki i zlikwidowania polskiej ludności, następnie po tym mia­łem utworzyć nowe oddziały UPA.

Zadania swego Łucki nie wykonał, ponieważ nie zdołał dotrzeć na Chełmszczyznę. Po drodze w Kamionce Stru­miłowej został aresztowany przez Niemców. Jego zezna­nia potwierdzają, że UPA planowała całkowite opanowanie Chełmszczyzny, likwidację polskiego podziemia i wymor­dowanie ludności polskiej. Nie było też tysięcy wymordo­wanych Ukraińców.

Głównym powodem konfliktu na wschodniej Lubelsz­czyźnie był fakt, że Ukraińcy uznawali ją za ukraińskie Kresy Zachodnie i swoją koncepcję wpisywali w różnorakie plany niemieckie popierające Ukraińców. Jako przykład popiera­nia Ukraińców przez Niemców może służyć chociażby akcja wysiedleńcza Polaków o kryptonimie „Ukraineaktion”, prze­prowadzona między 15 stycznia a 6 marca 1943 r., która po­ciągnęła za sobą wysiedlenie z 64 wsi ponad 12 tys. Polaków z powiatu hrubieszowskiego i osiedlenie na ich miejscu ponad siedem tysięcy Ukraińców. Zanim przejdziemy do omówie­nia szerzej wspierania etosu ukraińskiego na Lubelszczyźnie, trzeba podkreślić, że wcześniej takim adwokatem Ukraińców był carat i Rosyjska Cerkiew Prawosławna. Zostawiły one na Lubelszczyźnie dziedzictwo, z którym Polska między­wojenna nie potrafiła sobie poradzić… Dziedzictwem tym było prawosławie, które przymusowo zastępowały struktu­ry likwidowanego Kościoła unickiego. Szczególnym terenem poddanym obróbce przez władze carskie, lansujące hasło: „jedna Rosja, jedna wiara, jeden car”, stała się Chełmszczy­zna, która w 1912 r. stała się gubernią chełmską utworzoną z całych powiatów hrubieszowskiego i tomaszewskiego oraz części powiatów: chełmskiego, zamojskiego, krasnostawskie­go i lubartowskiego. Ponadto do guberni chełmskiej włączo­no w całości powiat bialski oraz częściowo powiaty: wło­dawski, konstantynowski i radzyński. Ten teren w znacznej mierze pokrywał się z terytorium zlikwidowanej w 1875 r. unickiej diecezji chełmskiej. Parafie unickie zostały w niej zli­kwidowane i zastąpione przez przymusowo zakładane pra­wosławne. Był to pierwszy etap ekspansji „carosławia”, jak określano rosyjskie prawosławie. Region ten szybko nabierał cech wschodnich. Uwieńczeniem tego procesu było odłącze­nie go od Królestwa Polskiego i przyłączenie bezpośrednio do Rosji. Gdyby Polska dłużej znajdowała się pod zaborami, proces ten z pewnością ruszyłby dalej na Zachód i dotarł co najmniej do Wisły. Przedłużeniem tego procesu było oddanie przez Niemców utworzonej pod ich patronatem Ukrainie na mocy traktatu brzeskiego w 1918 r. guberni chełmskiej zwanej Chełmszczyzną.,. Rozpoczęto tam wtedy antypolską agitację, która nasiliła się zdecydowanie od kwietnia 1918 r., gdy me­tropolita lwowski wznowił działalność unickiej diecezji cheł­mskiej i jej hierarchii. Społeczeństwo polskie potraktowało oderwanie Chełmszczyzny jako czwarty rozbiór Polski i so­lidarnie zareagowało wielkim oburzeniem i protestami. Ów­czesne nastroje bardzo celnie oddał w swoich wspomnieniach Wincenty Witos, pisząc:

Dzień 18 lutego 1918 r. został wyznaczony jako termin ogólnego narodowego protestu. I rzeczywiście, w dniu tym stanęło zupełnie wszelkie życie na całym obszarze Galicji, a także częściowo i Śląska Cieszyńskiego. Mimo, że kraj pozostawał pod władzą wojskową, a koleje były zmilitaryzowane – stanęły one wszystkie, stanęła też pra­18 19

ca w urzędach, fabrykach, zakładach. W wielu kościołach odbywały się nabożeństwa żałobne z odpowiednimi kaza­niami, wygłaszanymi z bardzo dużą odwagą, przez młod­szych szczególnie księży. W każdym mieście, miasteczku, wsi – odbywały się masowe wiece i demonstracje, na któ­rych przemawiali liczni mówcy, przedstawiając stan spra­wy i piętnując otwarcie w słowach najostrzejszych postę­powanie rządu austriackiego i niemieckiego.

Koło Polskie w parlamencie w Wiedniu wydało też ode­zwę, w której stwierdzało m.in.:

(…) Pierwszy traktat pokojowy zawarty dnia 9 lutego 1918 r. w Brześciu uderzył w naród polski, jak grom, jak zapowiedź złowroga, że militaryzm niemiecki wraz z chy­trą i nieszczęśliwą dyplomacją staro austriacką zamierzają ziemie polskie okaleczyć i naród polski we własnym jego kraju uczynić niewolnikiem i nędzarzem. Przyjaźń nie­miecko-ukraińska, mająca się ugruntować na trupie Pol­ski i Litwy, chce zasiać nienawiść między polskim i ukra­ińskim narodem, chce Polsce odebrać wszelkie znaczenie narodowe, państwowe, gospodarcze i uczynić z niej nie­wolnika państwa, przemysłu i handlu niemieckiego, nie­wolnika strzeżonego od wschodu wspólnie przez Niemcy i ukraińskie państwo.

Ludność polska protestowała też na terenie samej Cheł­mszczyzny. Do masowych wystąpień doszło m.in. w 97 wsiach zamieszkałych przez Polaków w powiecie hrubie­szowskim, 78 w chełmskim. W zamojskim protesty Polaków też były masowe. Odbyły się one w 14 gminach na 15 istnie­jących.

Zadowolenie z przyłączenia „prastarych ukraińskich ziem Chełmszczyzny i Podlasia” wyraziło natomiast zgromadze­nie duchownych trzech diecezji greckokatolickich, które uzna­ło to za akt: „oparty na historycznych tradycjach i rdzennej, etnicznej ukraińskiej większości”.

Już u zarania odbudowy państwa polskiego Wojsko Pol­skie tworzone ad hoc musiało odbijać także Chełmszczyznę, z której Ukraińcy ani myśleli rezygnować i chcieli ją przyłą­czyć do Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. W sprawę włączył się aktywnie metropolita Andrzej Szeptycki , który nie ukrywał swojej radości, że Chełmszczyzna została ode­rwana od Polski. Zawarcie pokoju w Brześciu, jak pisze Kost Łewyckyj, adwokat i polityk, poseł do parlamentu austriac­kiego i sejmu galicyjskiego, a w latach 1918 – 1919 premier ZURL, traktował symbolicznie. W mieście tym sfinalizowano unię kościelną. Szeptycki zabiegał u władz niemieckich, za­równo cywilnych, jak i wojskowych, o poparcie działalności duszpasterskiej, a raczej misyjnej, księży greckokatolickich na terenie Chełmszczyzny i Podlasia. Jak pisze Maciej Mróz, Szeptycki w swoich memoriałach i petycjach do władz nie­mieckich: „wysuwał oskarżenia przeciwko duchowień­stwu łacińskiemu, które utrudniało reaktywowanie Unii na Chełmszczyźnie i Podlasiu. Dotyczyły one m.in. konfliktów z duchowieństwem łacińskim o sporne świątynie pounickie w Szczebrzeszynie, Radecznicy, Kostobudach i Lipsku oraz profanacji cerkiewnych ikonostasów”.

Fragment rozdziału 1 Gdzie są te tysiące zamordowanych Ukraińców?

Podziel się opinią

1

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1l57bk
d1l57bk
d1l57bk
d1l57bk