Łemkowie. Losy zaginionego narodu
Forma wydania | Książka |
Rok wydania | 2021 |
Autorzy | |
Kategoria | |
Wydawnictwo |
Łemkowie − tragiczne dzieje narodu, który niemal przestał istnieć
Łemkowie. Losy zaginionego narodu Marka Koprowskiego to książka przybliżająca historię Łemków-Rusinów. Naród ten, żyjący od wieków w Karpatach, po przesiedleniu do ZSRR i na polskie Ziemie Odzyskane, utracił swoją ojczyznę. Owe „góry” są dla nich tym, czym dla Polaków Kresy − utraconą „Arkadią”, gdzie wszystko było lepsze, bo swoje.
Choć nadal istnieje szansa na renesans tej narodowości, wciąż napotyka ona liczne przeszkody. Ukraińcy starają się zukrainizować wszystko, co zawsze kojarzyło się z Łemkami. Uważają bowiem, że jest to co najwyżej grupa etnograficzna i miano narodu jej nie przysługuje. W swych staraniach osiągają jednak tylko częściowy sukces.
Książkę otwiera obszerny szkic historyczny dotyczący dziejów Łemków-Rusinów od połowy XIX w. do chwili obecnej. W odróżnieniu od dotychczasowych opracowań, opisujących temat Łemkowszyzny w sposób hermetyczny, naukowy, szkic ten napisany został niezwykle przystępnie. Nie traktuje Łemków i ich kultury wyłącznie jako folkloru, ciekawostki czy „resztki po wielonarodowej Rzeczypospolitej”.
Łemkowie są pełnoprawnym narodem o własnej, odrębnej kulturze i tożsamości. Są także narodem skrzywdzonym. Pomimo wierności Rzeczypospolitej, zastosowano wobec niego surowe reguły Operacji „Wisła” i potraktowano jak Ukraińców, którzy wspierali działania OUN-UPA. Tymczasem na środkowej i zachodniej Łemkowszczyźnie formacja ta żadnych wpływów nie miała.
Publikacja Koprowskiego zawiera również bezpośrednie relacje rodowitych Łemków − Teodora Gocza i jego żony Marii z Zyndranowej koło Dukli w Beskidzie Niskim. Opowiadają oni o historii swoich rodzin, miejscowości, gdzie przyszło im mieszkać, a także dziele ich życia − Muzeum Kultury Łemkowskiej. Młode pokolenia Łemków są z kolei reprezentowane w książce przez Bogdana Gambala, działacza „Ruskiej Bursy” w Gorlicach − odrodzonej instytucji służącej społeczności łemkowskiej.
Marek A. Koprowski
Pisarz, dziennikarz, historyk zajmujący się tematyką wschodnią i losami Polaków na Wschodzie. Plonem jego wypraw i poszukiwań jest wiele książek, z czego kilkanaście ukazało się nakładem Wydawnictwa Replika. Za serię Wołyń. Epopeja polskich losów 1939–2013 otrzymał Nagrodę im. Oskara Haleckiego w kategorii „Najlepsza książka popularnonaukowa poświęcona historii Polski w XX wieku”. Jest też laureatem nagrody „Polcul – Jerzy Bonicki Fundation” za działalność na rzecz utrzymania kultury polskiej na Wschodzie.
Marek Koprowski jest jednym z najciekawszych polskich popularyzatorów historii.
„Do Rzeczy”
Numer ISBN | 978-83-66790-80-3 |
Wymiary | 145x205 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 296 |
Język | polski |
Fragment | Przez całą wiosnę i lato 1945 r. trwało intensywne przesiedlenie Łemków razem z Ukraińcami do ZSRR. Część Łemków wyjechała dobrowolnie. Wśród nich dominowali ci, którzy w wyniku walk o Przełęcz Dukielską utracili cały majątek. Do lipca 1945 r. przesiedlono, według oficjalnych danych, z powiatu jasielskiego 91,2 proc., z gorlickiego 70 proc. i z nowosądeckiego 55,6 proc. Łemków, którzy się zarejestrowali na wyjazd. W powiecie sanockim, najbardziej ukrainizowanym, wyjechało na Ukrainę tylko 27 proc. Łemków, którzy się zgłosili98. Tam już zaczęły działać struktury Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i UPA, zdecydowanie przeciwstawiające się przesiedleniom ludności ukraińskiej, które jednocześnie nie uznawały jurysdykcji państwa polskiego na terytorium Zakerzonia i bezwzględnie zwalczały jego struktury. Gdy Łemkowie ze środkowej i zachodniej Łemkowszczyzny nie chcieli dobrowolnie wyjeżdżać na Wschód, zaczęto ich zmuszać, przeciwko czemu oni się buntowali, traktując to jako wielką historyczną niesprawiedliwość. Pisali petycje do władz cywilnych i wojskowych z prośbą o pozostawienie ich na ojcowiźnie. Tłumaczyli, że są Łemkami, a nie Ukraińcami i nie zostali ujęci w umowie między władzami Rzeczypospolitej i USRR o wymianie ludności. W obronie wysiedlanych Łemków stanęli też mieszkańcy Krosna, którzy 29 marca 1946 r. skierowali list zbiorowy do wicepremiera i sekretarza generalnego Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej, Władysława Gomułki, w związku z przymusowym wysiedlaniem Łemków do USRR! List ten był bardzo obszerny i bolesny. Jego autorzy starali się wpłynąć na tow. Wiesława, by wstrzymał dalsze przesiedlenie Łemków, pisząc, że niczym sobie na to nie zasłużyli. Pisali w nim m.in., że każdy Łemko był i jest lojalnym naszym bratem, dawał nieraz ostatnie ubranie cywilne żołnierzowi polskiemu, gdy przed Niemcami uciekał, a w okresie partyzantki chata jego stała otworem dla polskich bojowców, z którymi się dzielił ostatnim kęsem chleba, narażając się za na to srogie kary. […] Łemko inaczej nie potrafiłby, on nie umie nic odmówić bliźniemu, nie zna kradzieży, pijaństwa ani oszustwa. Ma zwykle liczną rodzinę, dużo dzieci dorodnych, dobrze wychowanych, od małego przyzwyczajonych do ciężkiej pracy. 1 kwietnia 1946 r. główny przedstawiciel rządu RP do spraw ewakuacji ludności ukraińskiej z Polski, J. Bednarz, zwrócił się do Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie z prośbą o wypowiedzenie się na temat pochodzenia Łemków, czy są oni odrębnym narodem, który istotnie nie powinien być przesiedlany. Zrobił to na własną rękę, co nie spodobało się wiceministrowi administracji publicznej Władysławowi Wolskiemu. W specjalnym piśmie adresowanym do Bednarza stwierdził: Zwrócenie się do Polskiej Akademii Umiejętności było wystąpieniem wykraczającym poza uprawnienia obywatela jako powołanego do czuwania nad techniczną stroną akcji ewakuacyjnej. Ewakuację Łemków należy przeprowadzić według zasad ogólnych. Stanowisko Wolskiego wynikało zapewne z tego, że główny pełnomocnik rządu USRR do spraw ewakuacji uznał, że „Łemkowie na równi z Ukraińcami i Rusinami podlegają ewakuacji. Strona polska w tej sprawie najzwyczajniej do powiedzenia nic nie miała. Odpowiedź PAU też do sprawy nic nowego nie wniosła. Dolała tylko oliwy do ognia. Jej autorzy stwierdzali: Co do pochodzenia Łemkowie są taką samą ludnością ruską, jak rdzenna ludność b. Galicji Wschodniej, jeszcze dawniejszych województw ruskich, przyszli tu jednak później, w XV w. i to zmieszani po trosze z Rumunami, a osiedli w kraju słabo zaludnionym przez Polaków, przymieszki te były widocznie dość= słabe, skoro zwyciężył język małoruski, co prawda z silnymi wpływami polskimi. Wobec tego Łemkowie mówią dialektem nieco odrębnym od literackiego języka ukraińskiego, ale znacznie bliższym niż polskiemu. Narodowo zawsze uważali się za „Rusinów”, a kiedy przed półwieczem cała ludność ruska b. Wschodniej Galicji uświadomiła się i zadeklarowała jako naród „ukraiński”, konserwatywni Łemkowie pozostali przy starej nazwie Rusinów czy Rusnaków i okazywali przychylność partii staroruskiej, wzdychając do połączenia z jednym wielkim nierozdzielnym narodem rosyjskim, stąd też przyszła pewna podatność na agitację prawosławną, o wiele silniejsza niż u „Ukraińców”. Z tego wynikało, że choć w stosunku do Polaków mniej szowinistyczni od nacjonalistycznych Ukraińców, mimo to wcale nie uważali się za Polaków, ale za część nierozdzielnego narodu ruskiego: w ostatnich czasach jednak wpływy ukraińskie rosły. Nigdy też przy wyborach Łemkowie nie głosowali na kandydatów polskich, nawet chłopskich, a w czasie okupacji nigdy się jej nie narażali. Jeżeli więc teraz „uważają się za Polaków”, to wyłącznie dlatego, że chcą zostać w Polsce. Jest to polskość najzwyczajniej koniunkturalna, szczera chyba u nielicznych tam rzymskich katolików. Pod opinią jest podpisany sekretarz generalny Tadeusz Kowalski, ale wątpić należy, by profesor orientalista Uniwersytetu Jagiellońskiego, specjalista od krajów islamskich, faktycznie ją sporządzał. PAU, wydając ją, nie stanął na wysokości zadania. Opinia była tylko częściowo słuszna i zawierała szereg błędnych ocen, dotyczących m.in. stosunku Łemków do II Rzeczypospolitej, ich postawy w czasie II wojny światowej i powodu, dla którego chcieli pozostać w Polsce. Nie uważali się za Polaków, ale za Łemków, którzy nie są Ukraińcami. Opinia ta i tak nie miała żadnego realnego znaczenia dla władz komunistycznych i nie sprawiła, jak pisze Bohdan Halczak, że „wyzbyły się one ostatnich wątpliwości związanych z wysiedleniem Łemków do USRR”. W tej sprawie, jak wcześniej to zostało zaznaczone, liczył się przede wszystkim głos głównego pełnomocnika rządu USRR do spraw ewakuacji. Opinię PAU odłożono ad acta i nikt najprawdopodobniej poza wiceministrem Wolskim jej nie przeczytał. Fragment części Subiektywna historia Łemków |
Podziel się opinią
Komentarze