Wierzenia i zwyczaje. Nauki tajemne w dawnej Polsce. Mistrz Twardowski
Forma wydania | Książka |
Rok wydania | 2022 |
Autorzy | |
Kategoria | |
Wydawnictwo |
Czarnoksięstwo i praktyki magiczne fascynują ludzkość od zarania dziejów.
Oto jedyne takie opracowanie o czarach i naukach tajemnych w dawnej Polsce.
Roman Bugaj koncentruje się na problematyce magii i nauk tajemnych na przestrzeni dziejów naszego kraju. Rysuje obraz ich postrzegania i praktyk od czasów najdawniejszych, poprzez średniowiecze, po renesans. Przywołuje i przybliża ciekawe postacie, jak choćby doktora Johanna Fausta – słynnego średniowiecznego maga i alchemika posądzanego o kontakty z szatanem. Omawia również polskie procesy o czary i praktyki czarnoksięskie stosowane między innymi na dworze Stefana Batorego.
Obszerną część Bugaj poświęca Panu Twardowskiemu. Najsłynniejszy polski czarnoksiężnik potrafił ponoć odmładzać i leczyć ciężkie choroby. Był prawdziwym specjalistą w kontaktach z zaświatami, najbardziej znanym z tego, że podpisał cyrograf z diabłem…
Nauki tajemne w dawnej Polsce to książka napisana z pasją, ale i ogromnym znawstwem omawianych tematów. To ogromne źródło wiedzy o tym, jak wielki wpływ magia i czary miały na życie Polaków na przestrzeni wieków.
Numer ISBN | 978-83-66989-66-5 |
Wymiary | 145x205 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 448 |
Język | polski |
Fragment | W ostatnich czasach wzrosło zainteresowanie problematyką magii. Wyrazem tego jest duża liczba prac poświęconych temu przedmiotowi[1]. W XIX w. badania na tym polu znakomicie rozwinęli ewolucjoniści E. Tylor i J.A. King, w XX w. zaś kontynuowali je J.G. Frazer[2], szkoła socjologiczna E. Durk- heima, K.T. Preuss, K. Beth, C. Lévi-Strauss i inni. Z polskich uczonych zajmowali się tym zagadnieniem S. Czarnowski, B. Malinowski, K. Moszyński, R. Gansiniec i F.W. Znaniecki[3]. Badania objęły jednak tylko niektóre działy magii, mianowicie magię pierwotną oraz różne jej odmiany i przeżytki występujące w kulturach starożytnych, głównie w greckiej i rzymskiej. Ta strona magii została już dość wyczerpująco opracowana. Niewiele natomiast jest prac monograficznych o magii renesansowej. Jak wiadomo, magia w tym okresie także przeżyła swój renesans. Nie była to wprawdzie magia w ścisłym znaczeniu tego pojęcia, lecz tzw. magia naturalna (magia naturalis), której wyznawcy i zwolennicy nie zajmowali się wyłącznie światem duchów, lecz przede wszystkim kładli nacisk na ujarzmienie i wyzyskanie realnie istniejących, lecz ukrytych sil przyrody i oddanie ich w służbę człowiekowi. Cel magii naturalnej pokrywał się więc z ogólnym celem renesansowej filozofii przyrody. Oczywiście analogia jest tylko pozorna, gdyż metody i środki, jakimi posługiwali się magowie, były diametralnie odmienne od tych, jakie stosowano w empirycznym przyrodoznawstwie. Niemniej realne istnienie i gwałtowny rozwój różnych gałęzi magii, czyli tzw. nauk tajemnych, w dobie odrodzenia jest faktem historycznym, wymagającym gruntownych badań. Przede wszystkim chodzi o wyjaśnienie, w jakim stopniu poglądy magiczno-mistyczne wywarły wpływ na naukę i filozofię renesansową. Oddzielny problem stanowi krytyczne opracowanie historii magii tego okresu. Definicja magii nie jest prosta i jednoznaczna. Badacze w różny sposób ujmują ten problem. Polski uczony Kazimierz Dobrowolski określił magię następująco: „Magia – to system praktyk, pociągających wedle przekonania wykonawcy określone skutki, oparty na wierze w fikcyjne związki między dwoma łańcuchami zjawisk. Jako etap poznawczej myśli człowieka magia stanowiła próbę wytłumaczenia otaczającej rzeczywistości i oddziaływania na nią”[4]. Zupełnie inaczej zdefiniował magię znakomity badacz tego zagadnienia Robert Walter: „Magia jest jednocześnie wiedzą i umiejętnością posługiwania się wolą w taki sposób, by uruchomione nią nadnaturalne (to jest niepojęte dla określonych ludzi) siły powodowały sprawdzalne materialne zdarzenia”[5]. Wszystkie definicje magii podawane przez innych badaczy mieszczą się w kręgu powyższych skrajnych sformułowań i pokrywają się albo z ujęciem Dobrowolskiego, albo Waltera. Zdaniem J.G. Frazera magia i religia występowały początkowo w postaciach odrębnych i nieskażonych. Omawiając tę kwestię, podał on własną definicję religii – jest to „zjednywanie sobie czy zyskiwanie przychylności sił wyższych od człowieka, które zgodnie z wierzeniem kierują biegiem przyrody i życia ludzkiego”. W ten sposób występują w religii dwa podstawowe elementy: wiara w siły wyższe i próba przebłagania ich czy zadowolenia[6]. Według Frazera religia zakłada, że „natura w swym biegu jest w pewnej mierze giętka i może być zmieniona oraz że możemy przekonać potężne istoty nią rządzące, aby zmieniły tok wydarzeń w kierunku sprzyjającym”. Zgodnie z zasadami magii przyjmuje się natomiast, że „procesy natury są sztywne i niezmienne w swym działaniu i że biegu ich nie mogą zmienić prośby i błagania, pogróżki i groźby”. „To prawda – pisze dalej – że magia ma często do czynienia z duchami, które są siłami osobowymi tego rodzaju, jakie zakłada religia, ale gdy czyni to we właściwej formie, postępuje z nimi zawsze podobnie jak z siłami nie ożywionymi, to znaczy ogranicza je i przymusza, miast starać się pozyskać ich względy lub przebłagać je, jak to robi religia”. Po rozważeniu podstawowych koncepcji magii i religii Frazer zamyka swe wywody następującym wnioskiem: „Chociaż więc stwierdzamy, że magia łączyła się i stapiała z religią w wielu epokach i wielu krajach, istnieją podstawy do przypuszczenia, że fuzja ta nie była pierwotna i że istniał czas, gdy człowiek polegał wyłącznie na magii, pragnąc zaspokoić swe potrzeby wykraczające poza doraźne zwierzęce pragnienia. Przede wszystkim analiza elementarnych koncepcji magii i religii może nas skłonić do przyjęcia domysłu, że w historii ludzkości magia pojawiła się przed religią”[7]. Pogląd Frazera nie został przyjęty przez niektórych badaczy. Dowodzą oni, że koncepcji tej nie da się utrzymać, gdyż kryterium, na mocy którego wyróżniono magię i religię, jest iluzoryczne. Zostało ono bowiem przez przedstawicieli niektórych kierunków religioznawstwa i etnologii narzucone ex post na zbiór wierzeń i postaw członków społeczeństw odmiennych od współczesnego[8]. Należy tu jednak podkreślić, że pogląd Frazera poparły, w nieco zmodyfikowanej postaci, badania wielu wybitnych uczonych, m.in. J.D. Bernala oraz K. Dobrowolskiego. Bernal dostrzegł również u człowieka pierwotnego rozróżnienie między magią a religią i założył powstanie obydwu w odrębnych okresach historycznych: magii w paleolicie, a więc w pierwszym etapie rozwoju kultury ludzkiej, religii zaś dopiero w neolicie. Swe precyzyjne wywody Bernal oparł na badaniach archeologii pierwotnej. Podkreśla on, że obrzędy towarzyszące ceremoniom totemicznym odnoszącym się do wtajemniczenia znane były już w epoce paleolitycznej: „Wynika to ze znajdowanych w jaskiniach nagryzień, czynionych w miękkiej glinie przez uczestników tego rodzaju uroczystości, a także z odcisków okaleczonych rąk. Obrzędom takim, przez które przejść musiał każdy, towarzyszyło śpiewanie hymnów zawierających totemiczne objaśnienia czy mity o początku i rozwoju świata. Stanowiło to pierwszy stopień formalnego wykształcenia, polegający na wpojeniu zespołu ściśle określonych wierzeń, odnoszących się do świata i sposobów opanowywania go”[9]. Z okresu paleolitu pochodzą również malowidła przedstawiające „pojedyncze postacie mężczyzn przebranych za zwierzęta i zdających się odgrywać jakąś doniosłą rolę”. Chodzi tu prawdopodobnie o znachorów, czyli szamanów, którym przypisywano władzę nad siłami natury. Ponadto – mówi Bernal – „istnieją bezpośrednie dowody, że w osadach paleolitycznych rozwijały się mity i obrzędy zwłaszcza w związku z pogrzebami. […] Pewne jednak zwyczaje, jak na przykład powlekanie trupów czerwoną ochrą naśladującą krew, świadczą o znacznym udziale magii. Przejawia się to również we wszystkich wybitniejszych malowidłach pozostawionych przez człowieka z późniejszych okresów epoki paleolitycznej w jaskiniach i schronach skalnych. Same te malowidła mają charakter całkowicie magiczny i świadczą o przekonaniu, że w życiu pozagrobowym łowy są pomyślniejsze i większa jest obfitość zwierzyny łownej”[10]. Jest więc oczywiste, że magia pierwotna stanowiła jedną z najwcześniejszych form świadomości społecznej i że praktyki magiczne zrodziły się z poglądów człowieka pierwotnego na przyrodę. Człowiek ten pragnął poznać działanie tajemnych sił przyrody, by znaleźć sposób ich ujarzmienia dla swych celów praktycznych. W jego pierwotnym wyobrażeniu cała natura była ożywiona i nie było w niej rzeczy martwych i pozbawionych „duszy”. Wszystko żyło, wszystko emanowało jakieś „siły” i tajemne fluidy, wszystko pozostawało z sobą w ścisłym związku. Żył więc każdy kamień, woda płynąca w rzece, pędzące wichry i burze, płomienie ogniska itd. Człowiek pierwotny wierzył niezachwianie, że od tych sił, które mogą być dobre lub złe, zależy jego życie, los i cała egzystencja. Wierzył także, iż pełną władzę nad tymi siłami mają jedynie nieliczni i wybrani członkowie plemienia, czarownicy, którzy za pomocą specjalnych zaklęć, gestów i ceremonii potrafią pokierować biegiem tajemnych mocy, sprawić, że staną się one korzystne i przychylne dla ludzi. Wiara ta stała się podstawą myślenia magicznego i zrodziła magię. „Obok technik realnych, powstawały – jako subiektywny aspekt działalności praktycznej (zwłaszcza produkcyjnej) – iluzoryczne techniki magiczne, mające przedłużyć i zastąpić realną działalność człowieka. Różne rodzaje technik magicznych miały swe źródła w różnych rodzajach działań i potrzeb społecznych oraz związanych z nimi sposobach kojarzenia zdarzeń. W tych dziedzinach, które człowiek zdołał poddać swojej kontroli, magia ustępowała miejsca technice, w tych dziedzinach natomiast, gdzie człowiek był bezsilny, gdzie zawodziła technika, a losy jednostki i społeczeństwa zależały całkowicie od przypadku – wkraczały zabiegi magiczne”[11]. Według Bernala kulty religijne pojawiły się dopiero w okresie neolitu, kiedy to dzięki ustalaniu się większego ładu w sferze obrzędów i magii – przekształcały się one w system rządzenia i religię[12]. Proces ten pozostawał w ścisłym związku z rozwojem w Europie organizacji plemiennych, a na Wschodzie – z tworzeniem się pierwszych organizmów państwowych. Frazer odróżniał trzy gałęzie magii: sympatyczną, homeopatyczną i przenośną. Pierwsza z nich opiera się na prawie powinowactwa, druga – na prawic podobieństwa, trzecia zaś – na prawie styczności. Magia homeopatyczna, czyli naśladowcza, oparta na prawie podobieństwa, zakłada, że podobne powoduje zawsze podobne lub że skutek podobny jest do przyczyny. Frazer podaje, że na tej zasadzie „jest dokonywana przez wiele ludów w ciągu wielu stuleci próba okaleczenia lub zniszczenia wroga przez okaleczenie lub zniszczenie jego wizerunku, w przekonaniu, że w ten sam sposób, w jaki ucierpi wizerunek, ucierpi również człowiek i że gdy zginie wizerunek, wówczas zginąć również musi człowiek. […] Od tysiącleci [praktyki te] znane były czarownikom starożytnych Indii, Babilonu i Egiptu, jak też Grecji i Rzymu i po dziś dzień stosowane są przez przebiegłych i złośliwych dzikich Australii, Afryki i Szkocji [?]”. Magia przenośna, odwołująca się do prawa styczności, opiera się na „związku idei przez bliskość”, tzn. „wychodzi z założenia, iż rzeczy, które kiedyś były połączone, pozostają na zawsze, nawet jeśli są od siebie zupełnie oddzielone, w tego rodzaju stosunku sympatycznym, że to, co dzieje się z jedną częścią, musi wpłynąć w podobny sposób na drugą. […] Najbardziej znanym przykładem magii przenośnej jest magiczny związek istniejący między człowiekiem a jakąś oderwaną od niego częścią jego ciała, jak na przykład jego włosami czy paznokciami, na skutek czego każdy, kto posiądzie włosy czy paznokcie człowieka, może z każdej odległości dowolnie oddziaływać na osobę, której te włosy czy paznokcie obcięto”. „Obie gałęzie magii, homeopatyczną i przenośną, można łatwo ująć pod ogólnym terminem magii sympatycznej, jako że obie zakładają, iż rzeczy wpływają na siebie na odległość na skutek pewnego tajnego powinowactwa, a impulsy przekazywane za pośrednictwem czegoś, co moglibyśmy określić jak swego rodzaju niewidzialny eter, podobny do tego, którego istnienie postuluje współczesna nauka [1922 r.] dla ściśle identycznych powodów, a mianowicie, w celu wytłumaczenia, w jaki sposób rzeczy mogą na siebie wzajemnie wpływać poprzez przestrzeń, która zdaje się być pusta”[13]. Choć Frazerowska teoria magii nie wytrzymuje dziś krytyki naukowej, jednak okazuje się bardzo pożyteczna przy badaniu tej niezwykle skomplikowanej dziedziny. W życiu najdawniejszych cywilizowanych społeczeństw ludzkich magia odgrywała dużą rolę. Społeczeństwa te przejęły od ludów pierwotnych ich animistyczny światopogląd i stosownie do poziomu swych kultur rozbudowały go następnie w określony system pojęć i praktyk. Spójrzmy, jak sprawa ta wyglądała w Babilonii[14]. Wiadomości o magii babilońskiej czerpiemy głównie z obszernego dzieła magicznego, które początkowo składało się prawdopodobnie z 200 tabliczek, a którego niekompletny odpis, sporządzony na rozkaz króla Assurbanipala (669–626 p.n.e.), przechowywany jest obecnie w Muzeum Brytyjskim w Londynie. Z fragmentów tych, jak też z odnalezionych innych źródeł możemy odtworzyć przybliżony obraz demonologii i magii babilońskiej. W panteonie bóstw chaldejskich występuje bóg nieba Anu, bóg ziemi Bel i bóg wody Ea. Ten ostatni, czczony głównie w miastach Eridu i Babilonie, był również bogiem rzemiosła, mądrości i sztuk magicznych. Jego synem miał być Marduk, najwyższy mag bogów, żoną zaś Damkina; oprócz nich pojawiały się inne bóstwa: bóg słońca Samas i dwaj bogowie ognia – Gibil i Nusku. Imiona tych wszystkich bogów bardzo często znajdujemy w formułach zaklęć starożytności i średniowiecza. W demonologii babilońskiej spotykamy szereg straszliwych demonów, rządzących zjawiskami natury, burzami, wichrami, przypływami i odpływami, czyhających na życie człowieka, przed którymi można się obronić, stosując jedynie odpowiednie zaklęcia i praktyki magiczne. Demony szkodzą ludziom i zwierzętom. Atakują poszczególne części ciała ludzkiego, a także wywołują dwie najgroźniejsze choroby, będące plagą Chaldei: dżumę i febrę. Duchy te występują wszędzie, w niebie, powietrzu i na ziemi. Nieustannie trwa walka między nimi i bogami, między złem i dobrem. Przy takim pojmowaniu otaczającego świata stosowanie magii wydawało się nieodzowną koniecznością. Człowiek osaczony przez złe moce musiał bronić się przed nimi, a ponieważ zwykłe, naturalne środki okazywały się w tej walce nieskuteczne, sięgał po inne, potężniejsze i niezawodne: były nimi przywoływania bogów i szukanie u nich opieki przed demonami. Sztukę zaklinania demonów znali rzekomo, podzieleni na wiele kast, kapłani babilońscy. Niektórzy z nich spełniali zwykle funkcje kapłanów, inni zajmowali się zwalczaniem szkodliwych czarów i skutków działalności czarownic. W piśmiennictwie babilońskim często występują motywy magicznych praktyk. Znajdujemy tam wzmianki o użyciu talizmanów i amuletów chroniących przed szkodliwą działalnością demonów. Talizmany zawierały zwykle podobizny bogów i były umieszczane przed domami lub też wewnątrz, pod podłogą; amulety w postaci tabliczek glinianych czy kamiennych miały wyryte na powierzchni zaklęcia magiczne. Oprócz usankcjonowanej niejako przez prawo magii białej znana była w Babilonii i szeroko stosowana magia czarna, czyli czarnoksięstwo, czarodziejstwo lub czary[15]. Jeśli człowiek mógł ochronić się przed demonami, to wydawało mu się również możliwe wejście z nimi w bliższy kontakt, zawarcie sojuszu i przysparzanie im korzyści przez czynienie zła innemu człowiekowi. Taka postać czarodziejstwa – w przeciwieństwie do magii białej – od najdawniejszych czasów budziła powszechną pogardę i była w ówczesnym społeczeństwie surowo zwalczana. Występowali przeciwko niemu kapłani, przeciwstawiało się mu również prawodawstwo. Środki, którymi posługiwały się w swych praktykach czarownice i czarodzieje babilońscy, były najrozmaitsze. Najczęściej stosowano metody znane już ludom pierwotnym. Wykonywano z jakiegoś materiału podobiznę człowieka, któremu miano szkodzić, a następnie w najrozmaitszy sposób dokonywano jej zniszczenia. Działanie to miało w sposób magiczny „przenieść się” natychmiast na owego człowieka i ten rzekomo doznawał takich samych skutków, a więc ucisku, sparzenia, kłucia itp. Przeciwko tego rodzaju praktykom stosowano oczywiście różne zaklęcia. W starożytnej Babilonii szeroko rozwinęła się astrologia. Chaldejczycy na podstawie dokonanych obserwacji astronomicznych, które tłumaczyli w duchu religijnym, doszli do przekonania, że wszystkie zdarzenia na ziemi są uzależnione od położenia słońca, planet i zjawisk meteorologicznych. Ponieważ konstelacje ciał niebieskich ulegają nieustannym zmianom, sądzono, że w podobny sposób zmienia się ich wpływ na bieg natury i życie człowieka. Astronomiczne obserwacje zostały więc wykorzystane do celów astrologicznych, do przepowiadania przyszłości. Z poglądu tego wynikał ważny wniosek: jeśli wszystkie zjawiska w kosmosie są spowodowane ruchami ciał niebieskich, to również wszelkie zjawiska ziemskie pozostają z sobą w ścisłym związku, ponieważ powodują je te same ogólne przyczyny. Jest to jedno z podstawowych praw magii, jak je dziś nazywamy: prawo związku sympatycznego. Z niego została wyprowadzona astrologia i sztuka mantyczna. W Babilonii czysta astronomia rozwinęła się równolegle z astrologią. Odkrycia ówczesnych uczonych wzbudzają dziś podziw. Wiedzieli oni np., że rok słoneczny liczy 365,25 dni i że synodyczny obieg księżyca obejmuje 30 dni. Umieli także przepowiadać zaćmienia słońca i księżyca. Astrologowie mieli w ówczesnym społeczeństwie wysoki autorytet i z ich zdaniem liczyli się władcy kraju. Gwiazdy identyfikowano wtedy z ważnymi bóstwami, które kierowały światem. Dzięki temu odwieczna nauka o demonach nic nie straciła na swej powadze, demony bowiem zawsze podlegały woli najwyższych bóstw. Sztuka mantyczna sprowadzała się do wróżenia z lotu ptaków, z wnętrzności zwierząt składanych w ofierze, do wykładania rozmaitych zjawisk natury i tłumaczenia snów, ewentualnie do przepowiadania przyszłości z układu figur geometrycznych (geomancja). W magicznych praktykach Chaldejczyków często występował wąż – symbol najwyższej mądrości. Szczególną uwagę zwracano również na zachowanie się psów, z którego wyprowadzano najbardziej paradoksalne wnioski. Np. nagłe wtargnięcie psa do pałacu króla oznaczało rychłą śmierć władcy i opanowanie kraju przez wroga. Dużą rolę w ówczesnym wróżbiarstwie spełniało wykładanie snów. Znane jest z Biblii wyniesienie proroka Daniela przez króla Nebokadnezara II (Nabuchodonozora, zm. 562 p.n.e.), któremu prorok objaśniał sny (Daniel, II 48). Magia chaldejska wywarła wielki wpływ na nauki tajemne Europy. Początkowo rozprzestrzeniła się ona w Medii, której kapłani, tzw. magowie, częściowo przejęli system chaldejski, częściowo zaś opracowali rodzimy. Magia chaldejska była początkowo w Persji tępiona. Reformator pierwotnego mazdeizmu, prorok Zaratustra (gr. Zoroaster, żył między 1000 a 500 r. p.n.e., prawdopodobnie na przełomie VII i VI w.), który w starożytności był powszechnie uważany za największego maga, surowo zabronił uprawiania wszelkiego czarnoksięstwa. Dopiero gdy pod wodzą Cyrusa II Starszego w 538 r. p.n.e. Persowie zdobyli Babilon, nastąpiło rychłe pomieszanie ludów i kultur, a magowie medyjscy i kapłani babilońscy, tzw. Chaldejczycy, uzyskali duże poważanie na dworze perskim[16]. Żydzi, którzy otrzymali od Cyrusa zezwolenie na powrót do swego kraju, wynieśli z niewoli babilońskiej całą wiedzę o magii i rozpowszechnili ją m.in. w słynnej księdze Henocha i innych pismach pseudoepigraficznych. Wiedza ta urosła z czasem do ogromnego tajemnego systemu w tzw. kabale[17], która drogą okrężną, za pośrednictwem Maurów, dotarła do Europy. Kabała odegrała dużą rolę wśród innych nauk tajemnych. Europa zetknęła się bezpośrednio z magią chaldejską dzięki walkom Greków z Persami w V w. p.n.e. Historycy greccy i rzymscy uważają Zaratustrę za twórcę wszelkiej magii. Pogląd ten jest jednak niesłuszny, gdyż tzw. magia perska pochodziła z Medii. Po pokonaniu państwa perskiego przez Aleksandra Wielkiego magia stała się w Grecji zjawiskiem powszechnym. W tym czasie zaczęła wywierać znaczny wpływ magia egipska, tę zaś wyparła później magia azjatycka. Zdaniem Lehmanna magia egipska uzyskała największe znaczenie w Europie dopiero po opanowaniu przez Arabów części Hiszpanii i kiedy ci skrzętnie już przyswoili sobie resztki tajemnej wiedzy Egipcjan, przede wszystkim ich astrologię i alchemię. Nauki te szybko zespoliły się z żydowską kabałą i przedostały się do Hiszpanii, skąd rozpowszechniły się w całej Europie[18]. J. Ennemoser, autor Historii magii, twierdzi, że całą cywilizację grecką należy traktować jako „żyjącą magię, jakiej żaden inny naród istniejący przedtem i potem nigdy nic zademonstrował[19]. Oczywiście jest w tym stwierdzeniu dużo przesady, lecz zawiera ono nieco prawdy. Jak każdy naród starożytny, również Grecy wierzyli w świat duchów, widm i demonów, mieli swój kult zmarłych i istot podziemnych, swych bogów, których niekiedy wyobrażano sobie w postaci zwierząt i różnych potworów. Oddawanie herosom, czyli półbogom, czci należało w Grecji do obrzędów usankcjonowanych niejako przez prawo. Były to różnorodne, barwne uroczystości, urozmaicane praktykami magicznymi. Znamienne jest jednak, że kultura grecka wyzwalała się nieustannie z podobnych praktyk – czego dowodem jest sukcesywne pogłębianie się systemów filozoficznych powstałych na terenach zamieszkałych przez Greków. Mówiąc o magii greckiej, zajmiemy się jedynie misteriami i wyroczniami. Misteria greckie, czyli kulty religijne dostępne dla tych, którzy przeszli przez wtajemniczenie (inicjację), stanowią trudny problem dla filologów i historyków kultury, tym bardziej że pisarze starożytni pozostawili o nich bardzo skąpe informacje. Utrzymuje się pogląd, że misteria greckie pochodziły z Egiptu lub miały wspólne z egipskimi źródło orientalne. Jako ich twórców wymieniano bóstwa: Ozyrysa, Izydę, Bachusa, Cererę; jako zaś tych, którzy przenieśli je z Egiptu do Grecji, królów i prawodawców: Zaratustrę, Inachosa, Orfeusza, Melampa, Trofoniosa, Minosa i Erechteusa[20]. Za najstarsze w Grecji uchodzą powszechnie misteria eleuzyńskie, eleuzynia, związane z kultem Demeter, Persefony i Iakchosa utożsamianego z Dionizosem, które od VII w. p.n.e. weszły do ateńskiego kultu państwowego. Święty okręg Eleusis otoczony był murem z podwójnymi propylejami i zamykał „świętą drogę”, biegnącą z miasta do oddalonych o około 22 km Aten. Wtajemniczenie w misteria odbywało się w świątyni Demeter – Telesterionie, zbudowanym w VII w. p.n.e., w kształcie kwadratowej budowli, z piękną salą kolumnową i amfiteatralną widownią. Główny gmach świątyni otaczały budowle pomocnicze, sanktuarium Plutona, świątynia Artemidy i buleuterion. Wtajemniczenie obejmowało kilka stopni. Neofici, tzw. mystowie, którzy osiągnęli pierwszy stopień wtajemniczenia, po roku przystępowali do najwyższego i od tej chwili zwali się epoptami. Żaden z pisarzy starożytnych nie podał opisu wewnętrznego wyglądu świątyni w Eleusis. Herodot i Plutarch, choć wspominają o misteriach, czynią to jednak bardzo oględnie i w sposób wstrzemięźliwy. Herodot, mówiąc o grobie Ozyrysa w Sais, dodaje: „Także nagrobek tego, którego imię wypowiedzieć w takich okolicznościach uważam za rzecz niegodziwą, istnieje w Sais w obwodzie świątynnym Ateny, w tyle za świątynią, przylegając do całej ściany świątyni Ateny. Nadto w tym świętym obwodzie stoją wielkie kamienne obeliski, a tuż przy nich jest jezioro […]. Na tym jeziorze [kapłani] wykonują w nocy symboliczne przedstawienia cierpień tego boga, które Egipcjanie nazywają misteriami. Ale o nich, jakkolwiek bliżej znam ich szczegóły, wolę zachować milczenie”[21]. Pauzaniasz, wzmiankując o orfizmie i misteriach eleuzyńskich, nadmienia: „Gdym zamierzał dalej iść w rozważaniu tegoż tematu i wyjaśnić wszystko w związku z przybytkiem w Atenach zwanym Eleuzynion, powstrzymało mnie widzenie senne, więc przechodzę do opisu tego, o czym godzi się pisać dla wszystkich”[22]. Wszystko więc, co dotyczyło misteriów, objęte było przysięgą bezwzględnego milczenia. Profanację misteriów karano śmiercią i konfiskatą majątku[23]. Kiedy Ajschylos wprowadził na scenę pewne motywy zaczerpnięte z misteriów Demeter, ledwie żywy uszedł przed zemstą rozwścieczonego tłumu, chroniąc się do ołtarza Dionizosa. Postawiony następnie przed trybunał, obronił się, dowodząc, że w ogóle nie należał do wtajemniczonych. Wtajemniczenie w misteria eleuzyńskie poprzedzały pewne przygotowania mające na celu „oczyszczenie” kandydata. Musiał on przez pewien czas pościć i żyć w bezwzględnej czystości. Wśród zakazanych potraw na pierwszym miejscu wymieniony jest bób. Podczas właściwego wtajemniczenia kandydat poddany był szeregowi bardzo ostrych i wyczerpujących prób, w których wystawiano go na głód, pragnienie, poddawano długim wędrówkom pieszym i próbom wody, ognia i lodu. Prawdopodobnie chodziło w tym wszystkim o wypróbowanie za pomocą różnych gwałtownych fizycznych środków wytrzymałości psychicznej kandydata i o wprowadzenie go w określony stan emocjonalny. Wśród uczonych istnieją rozmaite poglądy na genezę misteriów, Frazer objaśnił misteria eleuzyńskie, opierając się na Homeryckim Hymnie do Demeter, pochodzącym prawdopodobnie z VII w. p.n.e. Czytamy tam o porwaniu Persefony przez Plutona, Pana Umarłych, i uprowadzeniu jej do podziemnego królestwa. Demeter, matka Persefony, dowiedziawszy się o losie córki, ukryła się w świątyni w Eleusis i na znak żałoby nie dozwalała, by ziarno rosło w ziemi. Ratując ludzi przed śmiercią głodową, Zeus polecił Plutonowi odesłać Persefonę i postanowił, że dwie trzecie roku będzie ona spędzać z matką na górze, a jedną trzecią ze swym mężem Plutonem w podziemiach. Uradowana Demeter nakazała, by z grud przeoranej ziemi wyrosło zboże, a ziemia cała pokryła się obficie liśćmi i kwiatami. Na koniec wtajemniczyła króla Keleosa i książąt Eleusis Tryptolemosa, Eumolposa i Dioklesa w swe święte obrządki i misteria, po czym obie boginie udały się na Olimp[24]. Poeta opisał zatem legendarne ustanowienie misteriów eleuzyńskich, które łączono z uprawą roli. Ziarno (Persefona) rzucone w ziemię „zmartwychwstaje” do nowego życia. „Postacie obu bogiń – pisze Frazer – matki i córki, stapiają się w personifikację zboża. W każdym razie odnosi się to prawie z pewnością do córki, Persefony. […| Przede wszystkim koncepcja ziarna pochowanego w ziemi po to, by powstało do nowego i lepszego życia, łatwo nasuwa analogię z ludzkim losem i wzmacnia nadzieję, że dla człowieka również grób może być jedynie początkiem doskonalszego i szczęśliwszego istnienia w jakimś radośniejszym, nieznanym świecie. Ta prosta i naturalna refleksja w pełni, jak się zdaje, tłumaczy powiązania bogini zboża w Eleusis z misterium śmierci i nadzieją na szczęśliwą nieśmiertelność. O tym bowiem, że starożytni uważali wtajemniczenie w misteria eleuzyńskie za klucz otwierający bramy raju, świadczą chyba aluzje dobrze poinformowanych pisarzy tyczące się szczęścia, jakie czeka wtajemniczonych’’[25]. Przejdźmy teraz do wyroczni. Sztuka wieszczbiarska u Greków opierała się na podstawach religijnych. Według powszechnie panujących wierzeń informacje o przyszłych losach zawsze pochodziły od bogów, a ci dawali je albo bezpośrednio, albo za pomocą różnych znaków, które człowiek musiał odpowiednio interpretować. Bezpośrednia ingerencja bóstwa manifestowała się w świątyniach, w których słuchano wyroczni. Do najsłynniejszych wyroczni w starożytnej Grecji należała wyrocznia Apollina w Delfach[26] oraz wyrocznia Zeusa w Dodonie. Wyrocznia delficka odegrała ważną rolę w życiu religijnym i politycznym Grecji; u pisarzy starożytnych znajdujemy o niej wiele informacji. „Gdy rozważę – pisze Plutarch – ile dobrego wyświadczyła ta wyrocznia Grekom, czy w wypadkach wojny, czy zarazy, czy pomoru i głodu, czy wreszcie zakładania naszych osad, to doprawdy muszę poczytać za grzech, gdy chce się przypisać jej wynalezienie i początek nie boskiej Opatrzności, lecz przypadkowi i ślepemu trafowi”[27]. Ceremonia wieszczbiarska miała przebieg następujący. Kapłanka zwana Pytią zasiadała na trójnogu umieszczonym w świątyni w miejscu niedostępnym dla wiernych, czyli w tzw. adyton. Trójnóg był umieszczony nad szczeliną w podłodze, przez którą wydobywały się opary oszałamiające wieszczbiarkę. Fakt ten, podawany niejednokrotnie przez pisarzy starożytnych, nie znalazł jednak potwierdzenia we współczesnych badaniach archeologicznych świątyni. Pytia po napiciu się wody ze źródła kastalskiego żuła przez pewien czas liście wawrzynowe, po czym popadała w ekstatyczny trans. Wtedy wierni za pośrednictwem kapłana stawiali jej pytania, na które kapłanka udzielała odpowiedzi. Przechowały się liczne opowieści o wyroczni delfickicj. Oto jedna z nich, zanotowana przez Herodota: Król Krezus „wystawił na próbę wyrocznie w Helladzie, a także wyrocznię w Libii, rozesławszy do rozmaitych miejscowości posłów: jedni mieli pójść do Delf, drudzy do Abaj w Fokidzie, inni do Dodony, jeszcze innych wysłano do Amfiaraosa i Trofoniosa, innych wreszcie do Branchidów w milezyjskim kraju. To były siedziby helleńskich wyroczni, do których Krezus posłał po przepowiednię; ale także do Libii, do Amona, wysłał innych mężów, aby boga zapytać. Tak więc ich porozsyłał, aby wybadać, co wyrocznie wiedzą: gdyby się pokazało, że znają prawdę, zamierzał do nich posłać po raz drugi i zapytać, czy ma przedsięwziąć wyprawę przeciw Persom. Lidyjczykom zaś, których posłał celem wypróbowania wyroczni, dał takie zlecenie, żeby począwszy od dnia swego wymarszu z Sardes, liczyli dalej czas według dni, a w setnym dniu zwrócili się do wyroczni z zapytaniem: Co lidyjski król Krezus, syn Alyattesa, teraz właściwie robi? Potem mieli odpowiedzi poszczególnych wyroczni kazać sobie spisać i jemu przynieść. Otóż co odpowiedziały inne wyrocznie, tego nikt nie podaje, w Delfach jednak, ledwie weszli Lidyjczycy w głąb świętego przybytku, aby boga zapytać, i zadali zlecone im pytanie, Pytia odpowiedziała im w heksametrach, co następuje: Liczbę zaiste ziarn piasku poznałam i morza wymiary, Także niemego rozumiem i słyszę głos tego, co milczy. Zapach owiewa mnie właśnie, jak gdyby wraz z mięsem jagnięcym W kotle gotował się żółw, opancerzon swą twardą skorupą; Pod nim jest spiż podłożony i w spiż on otulon jest cały. Tę przepowiednię Pytii kazali sobie Lidyjczycy spisać i wybrali się w drogę powrotną do Sardes. Kiedy także inni posłańcy ze swoimi przepowiedniami nadeszli, Krezus rozwinął i odczytał wszystkie pisma. Z tych żadne go nie zadowoliło; usłyszawszy jednak przepowiednię delficką, przyjął ją zaraz z pobożną modlitwą i uwierzył, że wyrocznia delficka jest jedyną, ponieważ zgadła to, co on właśnie uczynił. Gdy bowiem rozesłał był posłów do wyroczni, czekał na rozstrzygający dzień i taki plan wykonał: obmyślił coś, na co nie można było wpaść ani tego odgadnąć, mianowicie żółwia i jagnię pokrajał na kawałki i razem je sam uwarzył w spiżowym kotle, na który nałożył spiżową pokrywkę. Tak zatem brzmiała wyrocznia, którą Krezus otrzymał z Delf. Co się zaś tyczy odpowiedzi wyroczni Amfiaraosa, nie umiem powiedzieć, co ta obwieściła Lidyjczykom po dokonaniu przez nich w świątyni zwyczajnych obrzędów (bo o tym też milczy tradycja), wiadomo tylko, że Krezus sądził, iż ten Bóg również posiada niezawodną wyrocznię”. [1] H. Durville, La Science secrète, Paris 1923; M. Summers, The History of Witchcraft and Demonology, London 1926; A. Bertholet, Das Wesen der Magie, Berlin 1927; Ch. Singer, From Magic to Science, London 1928; L. Thorndike, A History of Magic ad Experimental Science, New York 1929; J.E. Lowe, Magic in Greek and Latin Literature, Oxford 1929; G. Storms, Anglo-Saxon Magic, The Hauge 1948; L. Chochod, Histoire critique de la magie, Paris 1949; D.P. Walker, Spiritual and Demonic Magic from Ficino to Campanella, London 1958; S.A. Tokariew, Suszcznost’ i proischożdienije magii, Moskwa 1959; K. Seligmann, Le Miroir de la magie. Histoire de la magie dans le monde occidental, Paris 1961; C. Lévi-Strauss, La Pensée sauvage, Paris 1962; F. Secret, Les Kabbalistes chrétiens de la renaissance, Paris 1964; F. Yates, Giordano Bruno and the Hermetic Tradition, London 1964; F.R. Dumas, Histoire de la magie, Paris 1965; W.E. Peuckert, Gabalia. Ein Versuch zur Geschichte der Magia naturalis im 16.–18. Jahrhundert, Berlin 1967; W. Shumaker, The Occult Sciences in the Renaissance. A Study in Intellectual Patterns, Berkeley–Los Angeles–London 1972. [2] J.G. Frazer, Złota gałąź, przeł. H. Krzeczkowski, wyd. 3, Warszawa 1969. [3] S. Czarnowski, Kultura, Warszawa 1938; B. Malinowski, Magia, nauka i religia, [w:] Szkice z teorii kultury, [tł. H. Buczyńska, H. Stasiak, T. Święcka], Warszawa 1958; K. Moszyński, Kultura ludowa Słowian, cz. 2: Kultura duchowa, z. 1, Kraków 1934; R. Gansiniec, Studya do dziejów magii. Pas magiczny, Lwów 1922; Pierścień w wierzeniach ludowych starożytnych i średniowiecznych, Lwów 1924; Pas czarowny, Lwów 1925; Krystalomancja, „Lud” 1954, t. 41; F. Znaniecki, Nauki o kulturze. Narodziny i rozwój, przeł. J. Szacki, Warszawa 1971; F. Znaniecki, W.I. Thomas, Postawy religijne i magiczne, „Człowiek i Światopogląd” 7 (1973). [4] K. Dobrowolski, Studia nad kulturą naukową w Polsce do schyłku XVI stulecia, „Nauka Polska” 1933, t. 17, s. 19 i odbitka. [5] R. Walter, Uwagi na temat magii (maszynopis łaskawie udostępniony mi przez Autora). Wyjaśniając swoją definicję magii, W. Walter oparł się m.in. na zjawisku hipnozy: „Dla środowiska prymitywnego szaman leczący hipnozą jest czarownikiem i magiem. Dla ludzi oświeconych lekarz leczący hipnozą jest terapeutą wykształconym w tej właśnie umiejętności, nigdy magiem. Natomiast każdorazowo należy zbadać, czy dla wtajemniczonego w tę umiejętność szamana hipnoza jest zabiegiem magicznym, czy też zwykłą (wrodzoną lub nabytą) umiejętnością. Im prymitywniejszy jest szaman, tym więcej będzie dlań magii w hipnozie”; por. też J. Świtkowski, Okultyzm i magia w świetle parapsychologii, Lwów–Wisła 1939. [6] Frazer, op. cit., s. 72. [7] Op. cit., s. 73, 76. [8] Pogląd ten wyraził prof. dr hab. S. Piekarczyk w recenzji tej pracy. [9] J.D. Bernal, Nauka w dziejach, przekł. zbiorowy, Warszawa 1957, s. 67. [10] Op. cit., s. 65, 64. [11] Magia, [w:] Wielka encyklopedia powszechna, t. 6, Warszawa 1965, s. 767. [12] Bernal, op. cit., s. 74. [13] Frazer, op. cit., s. 38, 39, 59–60. [14] Opieram się tu głównie na pracy A. Lehmanna, Aberglaube und Zauberei von den ältesten Zeiten an bis in die Gegenwart (Stuttgart 1908, s. 33 n.); por. też H.W.F. Saggs, Wielkość i upadek Babilonii, przeł. J. Nowacki, Warszawa 1973, s. 266 n. [15] Według W.G. Soldana (Geschichte der Hexenprozesse, t. 1, Stuttgart 1880, s. 198) termin „czarna magia” został wprowadzony w średniowieczu przez zniekształcenie słowa greckiego „nekromancja” (nekros = martwy
|
Podziel się opinią
Komentarze