Trwa ładowanie...

W celi z mordercami. Psycholożka opisała chwile spędzone z najniebezpieczniejszymi przestępcami

Do więzienia o zaostrzonym rygorze, gdzie wyrok odsiaduje ponad ośmiuset morderców, seryjnych gwałcicieli i pedofilów, na swoją pierwszą zmianę zgłasza się Rebecca Myers, wtedy 22-letnia świeżo upieczona absolwentka psychologii. Po latach opowiada, czego doświadczyła w pracy.

Robert Maudsley i Charles Bronson osadzeni był w więzieniu, w którym pracowała Rebecca MyersRobert Maudsley i Charles Bronson osadzeni był w więzieniu, w którym pracowała Rebecca MyersŹródło: Materiały prasowe
d5cz8i6
d5cz8i6

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak publikujemy fragment książki Rebeki Myers "Więzienna terapeutka. W celi z mordercami i przestępcami seksualnymi" w tłum. Tomasza Illga.

Przyciągam powłóczyste spojrzenia wyrażające zaciekawienie. Rozglądam się. Jesteśmy z Louise jedynymi kobietami w zasięgu wzroku. Mam dwadzieścia dwa lata. Szczupła blondynka, absolwentka psychologii. W tym więzieniu jest osadzonych około ośmiuset mężczyzn i są oni w ciągłym ruchu. Zbiorowisko morderców, gwałcicieli i tych, którzy molestowali dzieci. Przez głowę przelatuje mi myśl, że jeśli w tym momencie wszyscy więźniowie zechcieliby spróbować ucieczki, to skromna liczba funkcjonariuszy niewiele byłaby w stanie zdziałać wobec tego ludzkiego strumienia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Audiobooki, od których się nie oderwiecie. Masa superprodukcji

Czuję się bezbronna, stojąc tam jako obserwator, choć nie widzę oznak zbliżającego się buntu. Skazani przepływają obok mnie i odnajdują właściwe skrzydło więzienia, stosując się karnie do panujących reguł. Z ulgą przyjmuję to, że dla bezpieczeństwa przenosimy się do biura Centrum.

d5cz8i6

Moje "ułaskawienie" jest tymczasowe. Wejście do biura Centrum jest jak znalezienie się w legowisku pająka. Kłębi się tam tłumek kilkunastu funkcjonariuszy więziennych w oficjalnych niebiesko-białych uniformach i lśniących butach (...). Czuję się jak mucha w pajęczej sieci. Nie jestem pewna, gdzie skupiam na sobie niechcianą uwagę: w biurze z męskim personelem czy stojąc na zewnątrz z mordercami i gwałcicielami.

Kilku pracowników przerywa swoje zadania, aby przyjrzeć się jedynej spódniczce w zasięgu ich wzroku, z nieskrywaną satysfakcją lustrując mnie od góry do dołu. Są późne lata dziewięćdziesiąte. Młode, niewinnie wyglądające kobiety stanowią niezwykle rzadki widok w więzieniach o zaostrzonym rygorze. Zwłaszcza takie odziane w futro.

– Co ta dziewczynka tu robi? Szkoła już się skończyła? – mruczy jeden z nich, inny chichocze w odpowiedzi.

Biuro Centrum to najbardziej strategiczne miejsce budynku; przez duże szklane okna pracownicy mogą śledzić każde skrzydło i spojrzeć w dół na każdy podest, tak jak w wiktoriańskich więzieniach. Nie ma tu żadnych zakamarków, które zasłaniałyby widok, co pomaga zapewnić bezpieczeństwo personelu i osadzonych oraz porządek i kontrolę w obiekcie. To ruchliwe miejsce. Kilku funkcjonariuszy obserwuje "trasę kolejki" – więźniów przemieszczających się jeden za drugim po korytarzach pod nadzorem personelu.

d5cz8i6

Zostaję przedstawiona oficerowi karnemu. Niski i przysadzisty, z papierosem zwisającym z cienkich ust jakby na przekór grawitacji, jest człowiekiem odpowiedzialnym za Centrum. Objaśnia mi rolę, jaką odgrywa tablica z numerami, a papieros tkwi dalej na swoim miejscu. Na tablicy w dowolnej chwili można sprawdzić całkowitą liczbę więźniów, za których oficer jest odpowiedzialny, jak również to, gdzie w danym momencie powinni się znajdować. Weryfikacja, czy nie ma ucieczek lub zgonów, to poważna sprawa. Z przyczyn naturalnych lub innych, jak z przymrużeniem oka mówi mężczyzna. Sprawdzanie listy odbywa się kilka razy dziennie.

Być może, aby podkreślić swój punkt widzenia, oficer opowiada historię o najbardziej niesławnej kontroli listy w więzieniu Graymoor. Jak głosi swego rodzaju legenda, pewnego razu seryjny morderca Robert Maudsley wszedł do biura w jednym ze skrzydeł więzienia, położył nóż na biurku przed funkcjonariuszami i powiedział: "Dziś wieczorem będzie was dwóch na liście". Maudsley, cieszący się złą sławą z powodu wcześniejszego morderstwa i aktu kanibalizmu na pacjencie w szpitalu, zabił dwóch więźniów, a ciało jednego z nich ukrył pod swoim łóżkiem. W ten sposób liczba jego ofiar wzrosła do czterech.

d5cz8i6

– Wszystko w porządku – uspokaja niski oficer karny. – To było dawno temu. Odkąd sięgam pamięcią, Bob mieszka na bloku. I prawdopodobnie pozostanie tam tak długo, jak będzie mógł – mówi ze śmiechem.

Rebecca Myers pracowała jako psycholożka w więzieniach Materiały prasowe
Rebecca Myers pracowała jako psycholożka w więzieniachŹródło: Materiały prasowe

***

Na bloku siedziała grupa mężczyzn, którzy popijali herbatę, bez wątpienia gotowych do działania i oczekujących na porę karmienia, jak opiekunowie w zoo. Patrzyli na mnie jak na nowy eksponat. Strażniczką oddziałową okazała się kobieta. Jedyna, którą do tej pory spotkałam poza sterylną częścią administracyjną i która – ku mojej uldze – zaoferowała oprowadzenie.

d5cz8i6

Gdy schodziłyśmy po metalowych schodach do wybetonowanych wnętrz bloku, po jednej stronie widziałam rząd cel – w każdej z nich osadzony był jeden człowiek. Przypominało mi to schronisko dla bezdomnych psów. Znajdowałyśmy się pod ziemią; sztuczne światło odbijało się od białych ścian i lśniącej szarej podłogi. Nie widziałam jednak żadnych więźniów.

Ruszyłyśmy wzdłuż rzędu cel. Przed każdą z nich stała para pozbawionych sznurówek więziennych butów czekających na swojego właściciela. W stalowych drzwiach znajdowały się małe wizjery; gdy przechodziłyśmy obok jednej z cel, w okienku pojawiła się ciemna źrenica. Więzień przycisnął gałkę oczną do szyby. Nie byłam pewna, na której z nas skupił swój wzrok. Odwróciłam się pierwsza.

– A tu siedzi Maudsley – powiedziała strażniczka, wskazując na nietypową celę.

d5cz8i6

Maudsley miał do dyspozycji pomieszczenie przypominające akwarium, inne niż wszystkie cele. Można do niego zaglądać, a on widzi to, co dzieje się na zewnątrz. Przypominało to obserwowanie stworzenia w pozbawionym wody akwarium, na przykład rzadkiego rekina żyjącego w niewoli. Maudsley podniósł wzrok.

Był blady, chudy i miał siwe rozczochrane włosy. Był pierwszym mężczyzną, który otrzymał karę dożywotniego pozbawienia wolności (co oznacza, że jego wniosek nigdy nie zostanie ­rozpatrzony przez komisję do spraw zwolnień warunkowych), po tym jak zabił dwóch więźniów w Graymoor. Jego przeznaczeniem było żyć i umrzeć w tej dziwnej podziemnej szklanej klatce. Zapytałam, czym się zajmuje przez cały dzień. Moja zniecierpliwiona przewodniczka odparła, że poezją.

d5cz8i6

– Mamy też Bronsona – rzekła, wskazując na inną celę.

Słyszałam o Charlesie Bronsonie. Był jednym z najbardziej brutalnych i cieszących się największą estymą więźniów w całym systemie. Kusiło mnie, ale nie miałam odwagi spojrzeć na najsłynniejszego lokatora w zakładzie – w obawie, że może się do mnie odezwać, a ja nie będę miała bladego pojęcia, co mu odpowiedzieć.

– Charlie lubi brać personel jako zakładników i nie da się nad nim zapanować na normalnym oddziale. Ale ja naprawdę dobrze się z nim dogaduję – stwierdziła strażniczka.

Jak udało jej się to osiągnąć? Jak można "dobrze się dogadywać" z najbardziej wrogimi i groźnymi więźniami w zakładzie? Zastanawiało mnie to. Obawiałam się, że nie będę umiała poradzić sobie z funkcjonariuszami, a co dopiero ze skazanymi.

(...)

Rola psychologów w zakładzie karnym polega na przeprowadzaniu rozmów z więźniami i sporządzaniu ocen ryzyka dla komisji do spraw zwolnień warunkowych, realizacji programów i dokonywaniu ocen psychologicznych. Ja zostałam zatrudniona po to, aby zająć się nowo wdrażanymi programami.

Skazańcy z Graymoor to jedni z najgorszych zwyrodnialców, najbardziej niebezpiecznych przestępców seksualnych w całym brytyjskim systemie penitencjarnym, obciążonych największym ryzykiem recydywy. Jako świeżo upieczona absolwentka, która przyjechała tu po wakacyjnej pracy i tańcach w greckich barach przez całe lato, nie miałam pojęcia, co mnie czeka.

Przydzielono mi celę w starym bloku szpitalnym, gdzie mieścił się wydział psychologii. Moje nowe biuro miało zakratowane okno wychodzące na plac ćwiczeń dla więźniów, po którym dwa razy dziennie krążą faceci w więziennych drelichach, paląc i rozmawiając. System ogrzewania składał się z pomalowanej, odrapanej rury biegnącej wzdłuż dolnej części ściany.

Uprzedzono mnie, że ogrzewanie nie zostanie włączone, dopóki na wewnętrznej stronie okna nie pojawi się lód. W pomieszczeniu były jeszcze jedne drzwi, które prowadziły do starej, poplamionej metalowej ubikacji oraz umywalki z zimną bieżącą wodą. To była łazienka. Paliłam w biurze, aby dodać tu trochę klimatu. Co ciekawe, na drzwiach miałam tabliczkę z imieniem i nazwiskiem oraz tytułem "Psycholog stażysta".

W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d5cz8i6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d5cz8i6