Trwa ładowanie...
d37q5yw
31-01-2020 14:47

Serce na sprzedaż

książka
Oceń jako pierwszy:
d37q5yw
Serce na sprzedaż
Forma wydania

Książka

Rok wydania
Autorzy
Kategoria
Wydawnictwo
Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Może i moja historia miłosna nie jest zbyt szczęśliwa, ale przynajmniej jest moja. Jestem pewna, że ciekawszej dawno nie słyszeliście.
Aleksandra nie miała łatwego życia. Brak perspektyw, dzieciństwo spędzone tylko z matką, nieznany ojciec – to tylko kilka z trudności, z którymi przyszło jej się zmierzyć. Pewnego dnia jej los nagle się odmienia: dostaje propozycję pracy w znanym wydawnictwie książkowym. Okazuje się jednak, że praca na etacie nie pozwoli jej na opłacenie wszystkich rachunków, więc dziewczyna musi zacząć dorabiać w inny sposób. Z pomocą przychodzi jej przyjaciółka. Pytanie tylko: czy pomoc Emilii naprawdę zmieni jej życie na lepsze, czy raczej doprowadzi do katastrofy?
Emocje, wstrzymany oddech i historia trafiającą prosto w serce. Jeśli macie odwagę zmierzyć się z opowieścią, która pozostawi was bez tchu i pokruszy serce, to tytuł dla was. Polecam!
Marta Daft, Martawsrodksiazek.pl

Serce na sprzedaż
Numer ISBN

978-83-66217-40-9

Wymiary

130x200

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Liczba stron

304

Język

polski

Fragment

Prolog

– Czy wie pani, o co jest oskarżona? – spytał mężczyzna, spoglądając mi prosto w oczy. Wyda­wało mi się, że w jego spojrzeniu nie ma żadnych pozytywnych emocji, tylko jad i chęć, żeby mnie zniszczyć. Nie widział we mnie człowieka. Rozu­miałam go, ostatnio coraz częściej zastanawiałam się, kim tak właściwie teraz jestem, albo raczej czym się stałam.

Prokurator zdawał się mnie przejrzeć na wylot i jakby wyczuwał we mnie tylko i wyłącznie obec­ność zła. Czy byłam jednak bestią? Czy ktoś w mojej sytuacji mógłby w ogóle postąpić inaczej?

– Wiem – odpowiedziałam cicho, bo tylko to słowo było w stanie przejść mi przez usta. Nienawidziłam siebie za wszystko, czego dokonałam, ale jeszcze bardziej za sytuację, w jakiej się znalazłam. Gdybym tylko mogła cofnąć czas, w życiu nie podjęłabym de­cyzji, które zaprowadziły mnie na ławę oskarżonych.

– Czy przyznaje się pani do winy? – Prokurator po raz kolejny zadał pytanie, wiedząc, jaka będzie moja reakcja. Nie spodziewał się, że zaprzeczę. Ba, ja rów­nież nie wyobrażałam sobie, że mogłabym to zrobić. Wierzę w szczerość i wiem, że kłamiąc, naruszyłabym własne zasady, których trzymałam się przez całe ży­cie. W takiej chwili jak ta, wolałabym mieć jednak całkowicie skrzywiony kręgosłup moralny i umiejęt­ność kłamania jak z nut.

– Tak – powiedziałam, a po moich plecach prze­biegł dreszcz, kiedy wszystkie osoby obecne na sali rozpraw zaczęły się we mnie wpatrywać świdrujący­mi spojrzeniami, zadając sobie pewnie milion pytań, dlaczego to zrobiłam i jak w ogóle mogłam.

Miałam krew na rękach, ale jakoś nie byłam w sta­nie do końca tego żałować.

– Czy chciałaby pani udzielić wyjaśnień? – rzu­cił sędzia. Miał głos bez wyrazu, tak samo jak minę. Wydawało mi się, że specjalnie zachowuje kamienną twarz, żebym się nie zorientowała, iż w głębi duszy mną pogardza. Najwidoczniej zmuszała go do tego etyka sędziowska. Nie musiał jednak tego ukrywać. Odkąd zabiłam człowieka i znaleziono mnie na miej­scu zbrodni śpiącą we krwi ofiary, każdy patrzył na mnie krzywo jak na kosmitkę.

– Chciałabym – przytaknęłam. Mój głos zabrzmiał bardziej pewnie, niż się spodziewałam, bo wewnątrz cała się trzęsłam.

– Przypominam, że przysługuje pani prawo do od­mowy składania zeznań.

– Będę mówić. Chciałabym przedstawić tę historię w taki sposób, w jaki naprawdę się wydarzyła. Wielu z was nie zna całej prawdy, a ja nie mogę trafić do więzienia, zanim tego z siebie nie wyrzucę. Widzicie we mnie zabójcę, a ja muszę wam udowodnić, że sta­łam się po prostu ofiarą okoliczności.

Moja pani adwokat spojrzała na mnie ze zdziwie­niem, natomiast prokurator uśmiechnął się lekko, samymi kącikami ust.

Wiedziałam, że w końcu przyciągnęłam ich uwagę.

– Proszę mówić, pani Aleksandro.

– Pewnego dnia, wcale nie tak dawno temu… – zaczęłam, a cała sala chłonęła każde moje słowo jak narkotyk.

Podziel się opinią

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d37q5yw
d37q5yw
d37q5yw
d37q5yw
d37q5yw

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj