Niemal zginął po ataku. Od ponad 30 lat życie Salmana Rushdiego to prawdziwy koszmar
W ubiegłym tygodniu doszło do poważnego zamachu na życie Salmana Rushdiego. Pisarz przeżył, ale ta sytuacja potwierdziła, że do końca swoich dni będzie żył w strachu. Wszystko z racji tego, że od 1989 r. ciąży nad nim wyrok śmierci, który nałożył na niego ówczesny irański przywódca za powieść "Szatańskie wersety". Historia życia autora to właściwie gotowy scenariusz na film lub serial. Jednak najprawdopodobniej nikt nie odważy się go nakręcić.
W piątek 12 sierpnia światem wstrząsnęła informacja, że pisarz Salman Rushdie został kilkukrotnie dźgnięty przez nożownika w chwili, gdy miał dać wykład o wolności artystycznej w mieście Chautauqua w stanie Nowy Jork. 75-letni pisarz szybko trafił do szpitala i po dwóch dniach został odłączony od respiratora, ale może stracić oko w wyniku poniesionych obrażeń. Choć ujęty napastnik - Hadi Matar - nie chce wyjawić motywów swojego postępowania, to media zgodnie twierdzą, że była to, jak dotychczas najpoważniejsza, próba zabicia brytyjskiego autora pochodzenia indyjskiego po dziesięcioleciach gróźb śmierci kierowanych w jego stronę. A wszystko z powodu jednej książki.
26 września 1988 r. ukazała się powieść "Szatańskie wersety". Pisząc najogólniej, jej akcja rozgrywa się na dwóch planach czasowych, w których, obok apokryficznej historii stanowiącej epizod z życia proroka Mahometa, ukazane są współczesne losy dwóch alegorycznych, a zarazem nader realnych postaci. Zło współczesnej cywilizacji Zachodu przeciwstawione zostało tam złu fanatyzmu religijnego Wschodu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz: "Król malowany". Skandale seksualne na dworze Henryka Walezego
Historia literatury pięknej rzecz jasna zna przypadki wielu kontrowersyjnych książek, które zdaniem "stróżów moralności" naruszały normy obyczajowe ("Ulisses" Jamesa Joyce’a czy "Lolita" Vladimira Nabokova), ale doprawdy mało co może się równać z tym, jakie reakcje wywołało utrzymane w duchu realizmu magicznego dzieło Rushdiego. Dosłownie w moment ściągnęło na niego ogromne kłopoty, bo został potępiony przez wielu muzułmanów za to, jak przedstawił islam.
Już pod koniec 1988 r. autor otrzymał tysiące listów z pogróżkami, co zmusiło go do odwołania różnych podróży i wynajęcia ochroniarza. "Szatańskie wersety" w tym czasie zostały zakazane m.in. w Arabii Saudyjskiej, Egipcie, Sudanie, Pakistanie czy Indonezji. Siedem tysięcy muzułmanów publicznie spaliło kopie książki Rushdiego w brytyjskim Bolton. To wszystko było jednak preludium przed tym, co stało się 14 lutego 1989 r.
Fatwa doprowadza do eskalacji przemocy
To właśnie tego dnia ajatollah Ruhollah Chomeini, najwyższy przywódca Iranu, wydał fatwę, skazując Rushdiego na śmierć za napisanie "Szatańskich wersetów". Chomeini nakłaniał wszystkich muzułmanów do tego, by nie tylko zabili pisarza, ale także każdą osobę, która były odpowiedzialna za publikację jego powieści. Za ten czyn przewidziano także nagrodę - około 2,8 mln dolarów, jeśli dokonałby go Irańczyk. Dwa dni po decyzji ajatollaha Rushdie przystąpił do programu ochrony rządu brytyjskiego.
Choć pisarz po sugestii irańskiego prezydenta Alego Chameneiego przeprosił za swoją książkę, to na nic to się zdało. Chomeini wydał edykt, w którym wyraźnie stwierdził, że żadne działania ze strony pisarza nie zniosą kary śmierci. Rozpętało się istne piekło. Wysadzono kilka amerykańskich księgarni sprzedających "Szatańskie wersety", a także biuro gazety Riverdale Press, która broniła praw do czytania książki.
W Londynie blisko 20 tys. muzułmanów spaliło kukłę z podobizną Rushdiego. W sierpniu 1989 r. mężczyzna przypadkowo wysadził się w powietrze, niszcząc dwa piętra hotelu w centrum Londynu. Przygotowywał bombę mającą zabić Rushdiego. FBI odnotowała w tamtym czasie setki gróźb wysłanych do różnych księgarni.
Napastnicy zaczęli tropić także osoby odpowiedzialne za przetłumaczenie "Szatańskich wersetów" na inne języki. 3 lipca 1991 r. włoski tłumacz książki Ettore Capriolo został raniony nożem w swoim mieszkaniu w Mediolanie przez mężczyznę, który twierdził, że jest Irańczykiem, zaś dziewięć dni później japońskiemu tłumaczowi powieści Hitoshiemu Igarashiemu zadano kilka śmiertelnych ciosów nożem na Uniwersytecie Tsukuba. Z kolei dwa lata później norweski wydawca powieści William Nygaard został poważnie postrzelony. Co ciekawe, pierwsze polskie wydanie książki z 1992 r. nie miało nazwiska tłumacza ani nazwy wydawnictwa (w 2013 r. wyszło nakładem Rebis nowe tłumaczenie autorstwa Jerzego Kozłowskiego).
Życie Rushdiego po wyroku śmierci
Rushdie po wydaniu fatwy musiał przebywać w ukryciu, tułał się po wynajętych domach-kryjówkach. Kontakty z żoną, pierwszym synem i resztą rodziny zostały drastycznie ograniczone. To samo dotyczyło spotkań z przyjaciółmi. Ochraniający go pracownicy Scotland Yardu stali się na wiele lat nieodłącznymi towarzyszami jego niedoli. Wożono go pancernym samochodem, nie miał prawa samodzielnie się przemieszczać czy wykonać telefonu. Musiał wymyślić pseudonim, pod którym meldowano go w przydrożnych motelach.
Przez takie, a nie inne życie, rozpadło się małżeństwo Rushdiego. Pisarz zmagał się z depresją, z której wyszedł dopiero za sprawą związku z kolejną żoną i matką jego drugiego syna. Choć czasem pojawiał się publicznie (m.in. na koncercie zespołu U2), to jednak były to rzadkie sytuacje. W 1998 r. rząd Iranu ogłosił, że przestaje popierać fatwę, nie została ona jednak nigdy odwołana. Autor "Szatańskich wersetów" mógł więc częściowo wrócić do "normalności", jednak w dalszym ciągu nie miał prawa czuć się w pełni bezpiecznie.
W lutym 2002 r. brytyjskie służby uznały, że pisarzowi nie jest już potrzebna stała obecność ochroniarzy. Od tamtej pory Rushdie trochę częściej pojawiał się publicznie. Jednak jego przeciwnicy nie zapomnieli o nim. W ostatnich latach zwiększono kwotę za głowę pisarza do ok. 3,3 mln dolarów. I nadszedł dzień, w którym po raz pierwszy ktoś poważnie zagroził życiu autora "Szatańskich wersetów".
Zamach dał drugie życie kontrowersyjnej powieści
Za ogromną ironię trzeba uznać fakt, że z powodu zamachu na Rushdiego, jego najgłośniejsza książka ponownie zaczęła się cieszyć sporą popularnością. We francuskim oddziale Amazona w dniu ataku powieść zajmowała 40. miejsce. Dwa dni później stała się bestsellerem. Z kolei w międzynarodowym sklepie Amazona książka znalazła się na 10. miejscu pod względem sprzedaży. "Szatańskie wersety" znalazły się także na czele listy najlepiej sprzedających się książek w sieci Apple Books.
Często taka wznowiona popularność sprawia, że twórcy filmowi lub serialowi zaczynają myśleć o wykorzystaniu jej na swój sposób. Jestem więcej niż pewny, że komuś przeszło przez myśl, by opowiedzieć na dużym lub małym ekranie o życiu Rushdiego. To w końcu historia, w którą momentami aż ciężko uwierzyć. Jednak wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, jak mogłoby się to skończyć. A dla samego pisarza najważniejsze jest dziś to, by powrócił do zdrowia i wycofał się z życia publicznego. Tylko w ten sposób może zapewnić sobie i najbliższym względne bezpieczeństwo.
Kamil Dachnij, dziennikarz Wirtualnej Polski