„Star Wars Legendy” to nowa seria wydawnicza Egmontu, w której co miesiąc będziemy otrzymywać nowy album zawierający jedną zamkniętą historię. Wydawca ujawnił listę szykowanych tytułów i nie ma co ukrywać – część tych komiksów była już przed laty prezentowana polskim czytelnikom. Przykładowo otwierający serię album „Cienie imperium” debiutował w Polsce czternaście lat temu. Do kogo jest więc skierowane nowe wydanie?
„Cienie imperium” z 1997 roku ze scenariuszem Johna Wagnera ("Lobo", "Batman vs Sędzia Dredd") i rysunkami Kiliana Plunketta ("Superman: Czerwony syn") są częścią większego przedsięwzięcia medialnego, jakie Lucas zafundował fanom „Star Wars” na 20-lecie sagi. Pod szyldem „Shadows of the Empire” wydano bowiem rzeczony komiks, powieść Steve'a Perry'ego i grę wideo na Nintendo 64 (rok później również na PC). Jest to o tyle ważne w kontekście recenzji komiksu, ponieważ każdy z tych utworów opowiadał tę samą historię, ale z perspektywy innych bohaterów. Komiks skupił się przede wszystkim na postaci Boba Fetta, choć scenarzyści położyli też spory nacisk na Dartha Vadera i Luke'a Skywalkera.
Historia opowiadana w „Cieniach imperium” uzupełnia lukę pomiędzy piątym i szóstym epizodem filmowej sagi. Han Solo jest karbonitową płaskorzeźbą, którą Boba Fett transportuje na Tatooine do pałacu Jabby. Towarzysze właściciela Sokoła Millenium starają się go odbić z rąk łowcy nagród, zaś Darth Vader kontynuuje misję przeciągnięcia swojego syna na ciemną stronę mocy.
Wielowątkowość jest dużą zaletą scenariusza, podobnie jak wplecenie bohaterów znanych z filmu i wprowadzenie zupełnie nowych postaci. Jednym z takich debiutantów jest Dash Rendar, który w komiksie pojawia się sporadycznie, podczas gdy w grze o tym samym tytule występuje w głównej roli. Historia stoi na przyzwoitym poziomie i przede wszystkim spełnia swoją funkcję – pokazuje, co się stało z Hanem Solo po pamiętnej akcji na Bespinie. W tym celu wprowadza szereg nowych postaci, którym w moim przekonaniu poświęcono zbyt mało uwagi, skupiając się na popularnych i ogranych bohaterach. Co oczywiście nie jest żadną wadą dla fanów Boby Fetta czy Vadera.
Otwarcie serii „Star Wars Legendy” komiksem „Cienie imperium” uważam za bardzo trafiony pomysł. Komiks stanowi zwartą i przystępna historię, tak dla znawców tematu, jak i początkujących fanów gwiezdnej sagi, którzy nie pamiętają pierwszego wydania z 2001 roku. Nie jest to pod żadnym względem komiks wybitny, ani nawet pierwsza liga komiksów na licencji „Star Wars”. To po prostu przyzwoita lektura docierająca do miłośników sagi, których interesują losy filmowych bohaterów między piątym i szóstym epizodem.
„Cienie imperium” nie jest komiksem, który zasługuje na ekskluzywne wydanie, twardą oprawę i trzycyfrową cenę (bez przecinka). Ale w takiej formie, w jakiej jest oferowany w ramach „Star Wars Legendy”, mogę go śmiało polecić posiadaczom wcześniejszych wydań i zupełnie nowym odbiorcom gwiezdnych historyjek obrazkowych.