To ona odkryła Bruno Schulza
Od 1926 roku Zofia mieszkała w Warszawie, gdzie została wiceprezesem Polskiego PEN Clubu (później pełniła również funkcję prezesa). Współpracowała m.in. z "Tygodnikiem Ilustrowanym", "Kobietą współczesną" i "Wiadomościami Literackimi". Prowadziła salon literacki, w którym zbierali się uznani, ale także aspirujący twórcy ( Witold Gombrowicz , Jan Kott , Tadeusz Breza).
"A Nałkowska w tym właśnie najbardziej się lubowała - w wywąchiwaniu talentu, w wyszukiwaniu wartości, choćby takich co to nie dojrzysz bez lupy. Przynoszono jej skrypt nikomu nieznanego poety, a po trzech dniach już dyskutowano o nim na herbatce. I nieraz ten jej zmysł nowości przynosił owoce: ona odkryła Schulza , utorowała drogę Rudnickiemu, Brezie, poparła Piętaka, mnie też nie odmówiła pomocy i rady - nic dziwnego, że młodzież garnęła się do niej. Ona też garnęła się do młodzieży, będąc przy swoich latach zdumiewająco żywotna, wzbudzając zazdrość innych kobiet, które mówiły z przekąsem: - literatura konserwuje..." - zauważył autor "Pornografii" we "Wspomnieniach polskich", felietonach, które zostały napisane na zamówienie Radia Wolna Europa w latach 1959-61.
Gombrowicz miał całkowitą rację, bowiem "Sklepy cynamonowe" Schulza początkowo nie spotkały się z uznaniem, ale Nałkowskiej bardzo spodobały. Przekonała więc wydawców, że trzeba je wydać. Sam zainteresowany nie dałby rady tego zrobić.