"Nałkowska zrobiła się gładka na gębie i szyjsku"
Maria Dąbrowska , młodsza od Nałkowskiej o pięć lat, nazywana była przez nią "staruszką". Autorka "Nocy dni" zazdrościła jej bowiem nie tylko literackiej sławy, ale także urody. "Nałkowska olśniewała. Trzymała się coraz lepiej, musi mieć świetnych masażystów i kosmetykarzy, bo nawet gładka się zrobiła na gębie i na szyjsku. I co za ton, co za pewność siebie, już nie znakomitej pisarki, ale wielkiej figury politycznej! Co za protekcjonalne kiwanie paluszkiem na mężczyzn, którzy w podrygach podbiegają, by jej podać papierosa lub przyjąć w ucho jakieś szeptane zlecenie królowej. Byłam zaskoczona, nigdy jej jeszcze nie widziałam w tak triumfującej, apodyktycznej formie. Musi mieć chyba jeszcze kochanka, bo niepodobna, by same tylko sukcesy w karierze dały jej taki tupet!" - zanotowała Dąbrowska lutym 1947 roku, a przecież Zofia miała już wtedy 63 lata!
Tymczasem autorka "Romansu Teresy Hennert" w tym okresie życia jeszcze intensywniej rozmyślała o swojej - jej zdaniem - przebrzmiałej już krasie. "Jestem młoda i stara jednocześnie! Jestem sobą w dwóch różnych epokach!" - zauważyła ze zgrozą. Tego skupienia na sobie i poszukiwania ciągłej adoracji nie mógł jej wybaczyć Miłosz, który po przeczytaniu "Dzienników" z okresu wojny zgryźliwie skomentował: "Komiczna samiczość starej kobiety, oglądającej się bez ustanku na spojrzenia mężczyzn i ich komplementy, ze swoją listą byłych mężów i kochanków".