Trwa ładowanie...
d49ra3y
15-05-2022 15:00

Wspomnienia egzorcysty. Moje życie w walce z szatanem

książka
Oceń jako pierwszy:
d49ra3y
Wspomnienia egzorcysty. Moje życie w walce z szatanem
Tytuł oryginalny

Memorie di un esorcista. La mia vita in lotta contro Satana

Forma wydania

Książka

Rok wydania
Autorzy
Kategoria
Wydawnictwo
Seria
Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Przejmująca, szokująca, a nade wszystko fascynująca rozmowa z najbardziej znanym egzorcystą na świecie

Jak poznać, że szatan zaczyna interesować się człowiekiem? Jak mocno złe duchy potrafią wpływać na nasze życie? Jak się bronić przed demonem? Wreszcie – kto może zostać egzorcystą?

Włoski paulista, ksiądz Gabriele Amorth, przez ponad 30 lat pełnił funkcję oficjalnego egzorcysty Watykanu. W niniejszej książce zdradza kulisy swej posługi, szczerze opowiadając o sprawach, które przez lata owiane były tajemnicą lub znane jedynie połowicznie. Przybliża czytelnikowi szczegóły wielu przypadków opętań, ujawnia przebiegłość diabła, prezentuje także problem oddziaływania złych mocy na duchowieństwo.

Wspomnienia egzorcysty to poruszający wywiad z księdzem, który niejednokrotnie wypędzał demony, stawał oko w oko z samym szatanem, pomagając dręczonym i opętanym. To lektura zmuszająca do zastanowienia nad wydarzeniami znanymi z horrorów, które niekiedy przenikają do prawdziwego życia.

Wspomnienia egzorcysty. Moje życie w walce z szatanem
Numer ISBN

978-83-67295-12-3

Wymiary

130x200

Oprawa

miękka

Liczba stron

272

Język

polski

Fragment

Życiowy zwrot

W 1986 roku otrzymał Ksiądz od kardynała Polettiego nominację na egzorcystę. Minęło ponad dwadzieścia lat, odkąd toczy Ksiądz tę walkę. Jak bardzo zmieniło się Księdza życie?

Moje życie uległo radykalnej zmianie. Wcześniej dużo pisałem, byłem dyrektorem maryjnego czasopisma Madre di Dio (Matka Boża), miesięcznika wydawanego przez Towarzystwo Świętego Pawła. Pracowałem w nim wiele lat. Mogę powiedzieć, że zakres mojej specjalizacji obejmował właśnie dziedzinę mariologii. W każdym razie od tego pamiętnego roku 1986 moje życie zmieniło się radykalnie, gdyż teraz całkowicie poświęcam się egzorcyzmom. A ponieważ widzę, że potrzeby są ogromne, a egzorcystów jest niewielu, pracuję siedem dni w tygodniu, rano i popołudniu, włączając w to święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Tak więc praktycznie nie zajmuję się niczym innym, za wyjątkiem jakichś sporadycznych kazań, które głoszę dla grup czy wspólnot – tylko dużych wspólnot, zwłaszcza dla Odnowy Charyzmatycznej albo grup związanych z Medjugorje (to są dwa ruchy, którymi się zajmuję). Następnie raz w miesiącu prowadzę konferencję w Radio Maria oraz udzielam odpowiedzi na pytania od 18.00 do 19.30, przez półtorej godziny, w każdą drugą środę miesiąca. Ta seria konferencji liczy sobie już szesnaście lat, a ja widzę, że ludzie jeszcze się nie znudzili, chociaż poruszam wciąż ten sam temat, jakim są egzorcyzmy. Wiadomo, ludziom podobają się takie tematy, ponieważ do czegoś im służą. Otrzymuję wiele listów i telefonów z podziękowaniami, pytań jest zawsze dużo i wiele osób mi mówi: „Nigdy nie udaje mi się dodzwonić i zadać księdzu pytanie…”. Mówię przez 45 minut, a potem dostaję telefon i ludzie zadają mi pytania. A ja jedno po drugim staram się na nie odpowiedzieć. Za każdym razem spostrzegam, że wielkiemu milczeniu na temat diabła, które panuje nawet wewnątrz Kościoła, towarzyszy ogromne pragnienie wiedzy ze strony wiernych.
Tak więc rzeczywiście w moim życiu nastąpił radykalny zwrot, tak radykalny, że bardziej już nie można sobie wyobrazić! Nie jestem znany jako mariolog, którym byłem kiedyś – albo jako teolog „maryjny”… – lecz jako egzorcysta. Również dlatego, że później, zważywszy na fakt, jak mało jest egzorcystów, przyszło mi na myśl, aby pisać książki. Odniosły one tak duży sukces, że myślę, że to Matka Boża pobłogosławiła to dzieło. Moja pierwsza książka Un esorcista racconta (Wyznania egzorcysty) doczekała się we Włoszech 21 wydań i została przetłumaczona na 23 języki. To sukces na poziomie światowym, który sprawił, że jestem znany w wielu krajach. Zapraszają mnie wszędzie, m.in. do Polski… – Mówią mi: „W Polsce jesteś bardzo znany” – albo do Brazylii, gdzie też jestem bardzo znany, albo do Stanów Zjednoczonych itd. Jestem znany w tych krajach z powodu książek, ponieważ nigdy wcześniej nie byłem w tych miejscach i nie zamierzam być. Mam zbyt wiele do zrobienia tutaj.
Później pomyślałem, żeby założyć Stowarzyszenie Egzorcystów, i tak uczyniłem. Na początku miało ono charakter lokalny, następnie zyskało zasięg międzynarodowy. Proszę pomyśleć, że na pierwszym spotkaniu w 1991 roku w Rzymie, w kościele Świętych Piotra i Pawła, było nas dwunastu. Miałem nadzieję, że na to pierwsze zebranie przybędzie ojciec Candido Amantini, ponieważ jeszcze wtedy żył. Jednak nie przybył, nie czuł się na siłach. W każdym razie było nas dwunastu. Ale już w następnym roku było nas znacznie więcej, a potem przybywało nas z każdym rokiem, aż nastał rok 1994, w którym Stowarzyszenie zyskało wymiar międzynarodowy, jako że było coraz więcej księży pochodzących z zagranicy. Obecnie jestem emerytowanym przewodniczącym Stowarzyszenia, ponieważ po kilku latach i dziesięciu zorganizowanych kongresach pomyślałem sobie: lepiej wprowadzić rotację, niech pokaże się ktoś inny. Obecnie Stowarzyszeniu przewodniczy ksiądz Giancarlo Gramolazzo. Ale członkowie mianowali mnie honorowym przewodniczącym ad vitam. Tak więc po kilku latach posługi egzorcysty przyszła mi myśl, aby założyć międzynarodowe Stowarzyszenie. Sądząc po tym, jak się rozwija, a także po rosnącej liczbie członków, mogę wnioskować, że Pan Bóg rzeczywiście udzielił swego błogosławieństwa tej inicjatywie, uznając ją za swoją.

Walka miłości

Biorąc pod uwagę fakt, że zaczął Ksiądz sprawować posługę egzorcysty w pewnym wieku i obecnie przekroczył Ksiądz 80 lat, nie mogę powstrzymać się od pytania, czy z fizycznego punktu widzenia ten obowiązek nie jest zbyt uciążliwy?

Oczywiście, że jest, tym bardziej że zdarza mi się rzecz dziwna: co roku jestem o rok starszy… Obecnie mam 84 lata, które skończyłem 1 maja. Nie jest to dzień przypadkowy. Uważam, że urodziłem się pierwszego dnia miesiąca poświęconego Maryi właśnie na cześć Matki Bożej.
Wracając do uciążliwości mojej szczególnej posługi, muszę stwierdzić, że największy ciężar wypływa z faktu, że widzę potrzeby ludzi, którzy wywołują u mnie głębokie współczucie. Spotykam bowiem przypadki ogromnego cierpienia, trwającego całe lata. I widzę, jak poprzez egzorcyzm można pomóc, a czasem nawet osiągnąć całkowite uwolnienie. Święty Alfons Liguori, który dość dobrze znał tę problematykę, mówił: „Nie zawsze może dojść do całkowitego uwolnienia, ale zawsze można zyskać jakąś korzyść”. I tak się dzieje. Dlatego co jakiś czas mam kogoś, kto nie został jeszcze całkowicie uwolniony, ale osiągnął taką autonomię, że nikt nie jest w stanie dostrzec jego szczególnych uwarunkowań. Może prowadzić normalne życie w rodzinie i w pracy. Czasem może czuć potrzebę przyjścia raz, dwa razy do roku, aby otrzymać egzorcyzm. Ale raz czy dwa razy w roku to nic w porównaniu do tego, jak było wcześniej, kiedy zaczynało się od jednego spotkania w tygodniu i jeszcze trzeba było przytrzymywać osobę albo przywiązywać do łóżka. Natomiast teraz osoby bliskie całkowitego uwolnienia przychodzą tutaj same i spokojnie siadają na fotelu.
Jednak zazwyczaj, w trudniejszych przypadkach, kiedy jesteśmy na początku procesu uwalniania, dochodzi do objawów tak wielkiej agresji, że potrzebuję sześć, siedem osób, aby pomogły mi opanować reakcje i wyładowania osoby opętanej.
Pomoc fizyczna współpracowników jest potrzebna, aby trzymać nieruchomo szaleńców, ale również żeby wycierać im twarz albo ubranie, kiedy się pienią i ślinią, jak to często ma miejsce. Ich pomoc polega także na modlitwie, która nieustannie towarzyszy działaniom podczas egzorcyzmu. Oprócz świeckich pomocników oczywiście często przychodzi wielu kapłanów, którzy pragną zdobyć doświadczenie i czynić postępy w swojej posłudze egzorcystów.

Podziel się opinią

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d49ra3y
d49ra3y
d49ra3y
d49ra3y