Słyszeliście, co zrobił Eddie Gein? - recenzja komiksu wyd. KBOOM
W przeciwieństwie do rzeczy inspirowanych "spuścizną" Rzeźnika z Plainfield "Słyszeliście, co zrobił Eddie Gein?" unika taniej sensacji. Schechter i Powell z reporterskim zacięciem starają się przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie "Dlaczego?". Efektem tego jest makabryczna, ale i porażająco smutna historia.
- Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć - taką maksymę wyznawał Alfred Hitchcock. Za to autorzy "Słyszeliście, co zrobił Eddie Gein?" zaczynają swój komiks od Hitchcocka, a konkretnie od fragmentu słynnej rozmowy z François Truffaut na temat ekranizacji "Psychozy" Roberta Blocha, inspirowanej autentyczną działalnością seryjnego mordercy Eda Geina.
Jednak zarówno książka Blocha, powstały na jej kanwie film, jak i wspomniane w tym komiksie mimochodem "Teksańska masakra piłą mechaniczną" Tobiego Hoopera i "Milczenie owiec" Jonathana Demme zaledwie prześlizgują się po temacie, eksploatując najbardziej makabryczne elementy tamtej historii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komiks - renesans gatunku
Twórcy "Słyszeliście, co zrobił Eddie Gein?" podeszli do tematu ze współczesną wrażliwością. Ich komiks to z jednej strony bijące od pewnego czasu rekordy popularności true crime, z drugiej próba odpowiedzenia na pytanie, co leżało u podstaw procederu niepozornego mieszkańca mieściny w stanie Wisconsin, któremu sąsiedzi powierzali pod opiekę dzieci.
Autorzy komiksu "Słyszeliście, co zrobił Eddie Gein?" nie stronią od makabry, ale też specjalnie nią nie epatują. Dla Harolda Schechtera i Erica Powella ("Zbir", wyd. Non Stop Comics) najważniejszy jest człowiek, jego motywacje oraz czynniki, które go ukształtowały i popchnęły do odrażających czynów. Czy destrukcyjny wpływ na jego psychikę miała despotyczna matka? A może w jego mózgu obudziły się pierwotne, dawno wyparte instynkty?
Posiłkując się dokumentami sądowymi, zeznaniami świadków i doniesieniami prasowymi z tamtego okresu autorzy krok po kroku próbują jak najwierniej odtworzyć chronologię wydarzeń. Od narodzin niechcianego i upośledzonego chłopca, przez koszmarne dzieciństwo w domu opętanej manią religijną matki, aż po żywot odludka, który postanawia wypełnić powstałą po jej śmieci lukę.
Z tej historii wyłania się nie tylko porażająco smutny obraz człowieka, który mimo popełnienia niewyobrażalnych czynów budzi litość i współczucie.
Kiedy 17 listopada 1957 r. policja wkroczyła do domu Geina, Ameryka straciła niewinność. Jego zbrodnie i sposób, w jaki bezcześcił zwłoki, uzmysłowiły obywatelom USA, że zło nie czai się gdzieś w kosmosie w postaci istot z tandetnych filmów klasy B. Jest namacalne, bezlitosne i może mieć twarz ich sąsiada. Schechterowi i Powellowi udało się to pierwszorzędnie uchwycić.
"Słyszeliście, co zrobił Eddie Gein?" to kolejna bardzo solidna pozycja w katalogu KBOOM, które jak zwykle stanęło na wysokości zadania i zaserwowało świetnie wydany album. W dodatkach znajdziecie fragmenty dwóch archiwalnych wywiadów z psychiatrą Geina i mieszkanką Plainfield oraz odautorskie adnotacje. Świetna rzecz zarówno na poziomie fabuły, jak i rysunków.
Grzegorz Kłos, dziennikarz Wirtualnej Polski
Trwa ładowanie wpisu: instagram