Trwa ładowanie...
d7yjn1r
16-10-2020 16:00

Saladyn Wielki. Pogromca krzyżowców i wódz islamu

książka
Oceń jako pierwszy:
d7yjn1r
Saladyn Wielki. Pogromca krzyżowców i wódz islamu
Forma wydania

Książka

Rok wydania
Autorzy
Kategoria
Wydawnictwo
Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Saladyn – Prawy w Wierze.
Imię, które do dziś otacza legenda.
Wojownik i polityk, zwycięzca spod Hattin i zdobywca Jerozolimy, postrach krzyżowców i bohater muzułmanów – tak powszechnie kojarzy się imię Saladyna. Tymczasem sułtan, postać niezwykle barwna i fascynująca – wykracza dalece poza ten stereotyp. Dla samych muzułmanów, przy wszystkich zasługach i osiągnięciach, pozostaje bohaterem, choć nie bez skazy.
Oto prawdziwe oblicze założyciela dynastii Ajjubidów – spisana z wykorzystaniem źródeł łacińskich i arabskich niezwykła historia człowieka, który wyrósł na najpotężniejszego władcę świata. Jego droga stanowi prawdziwy fenomen. Jest wypadkową szczęścia, sprytu, przebiegłości oraz znakomitej organizacji i zarządzania. Saladyn wyciągał wnioski i uczył się na popełnianych błędach. Jednocześnie wykorzystywał nadarzające się okazje, czas przełomu, którego stał się głównym architektem.

Saladyn Wielki. Pogromca krzyżowców i wódz islamu
Numer ISBN

978-83-66481-76-3

Wymiary

145x205

Oprawa

twarda

Liczba stron

256

Język

polski

Fragment

Młodość Jusufa

Salah ad-Din Jusuf Ibn Ajjub – czyli „Prawy w Wierze Józef syn Ajjuba”, znany w Europie jako Saladyn – przyszedł na świat w roku 1137. Pochodził z kurdyjskiej rodziny Rawadija z oko­licy Dwinu w Armenii. Plemię, z którego się wywodził, należało do sunnickich muzułmanów. Kurdowie byli pasterzami lubią­cymi wojaczkę, jednak ród Jusufa wyszedł poza ten zwyczajny kanon. Jedna z kronik europejskich z XIII w. tak opisała jego po­chodzenie: „Syn rodziców, którzy nie należeli do szlachty, ale nie mieli też korzeni plebejskich, pośledniego urodzenia”. Jakiś czas przed jego przyjściem na świat, rodzina Saladyna przeniosła się do Mezopotamii. Dziadek Jusufa, Szadi, wraz ze swoimi dwoma synami – Ajjubem i Szirkuhem – udał się do Bagdadu. Nadzorcą policyjnym miasta był wówczas Bihruz, którego Szadi znał do­brze z Armenii. Bihruz, przebywając wcześniej w Dwinie, został przyłapany na obcowaniu z żoną jednego z urzędników i poniósł karę kastracji. Okazało się to dla niego szczęściem w nieszczęściu, gdyż jako eunuch został strażnikiem dzieci sułtana w Bagdadzie. Potem objął posadę zarządcy policji w mieście, a w nagrodę za dobrą służbę otrzymał w posiadanie miasto Tikrit. Tam właśnie Szadi w latach 20. XII w. udał się z całą rodziną i pełnił funk­cję zarządcy cytadeli miasta. Po jego śmierci przejął ją syn Ajjub (ojciec Saladyna). Dowództwo w miejskiej cytadeli nie dawało szans na szybki, o ile w ogóle, awans. Jednak los uśmiechnął się do kurdyjskiego rodu. W 1131 r. pewne wydarzenie na zawsze odmieniło los rodu Rawadijja. Wtedy to atabeg Mosulu Zengi podjął próbę przejęcia władzy w Bagdadzie. Jego wojska zostały jednak rozbite, a on sam w fatalnym położeniu, uciekając przez pogonią, dotarł do Tikritu. Bedąc w krytycznej sytuacji, poprosił Ajjuba o schronienie. Kurd, miast odmówić, nie tylko przez 15 dni gościł Zengiego, ale na dodatek pomógł mu się przeprawić przez Tygrys i dał zapasy na drogę. Pamiętamy, że Tikrit podlegał Bihruzowi z Bagdadu (czyli przeciwnikowi Zengiego), zastanawia­jące więc, co skłoniło Ajjuba do podjęcia tak ryzykownej decyzji? Zabijając Zengiego, zapewne otrzymałby pochwałę i nagrodę pieniężną. Jednak nie zmieniłoby to jego pozycji społecznej. Być może wyczuł, że uciekinier z Mosulu będzie kiedyś wielkim mę­żem. Kroniki arabskie tłumaczą tę decyzję powiedzeniem: Li-kulli szaj sabab, czyli „wszystko ma swoją przyczynę”. Ważne jest, że Zengi na zawsze zapamiętał tę przysługę, a dalsze losy rodziny kurdyjskiej już niedługo miały się związać z jego osobą. Pomimo tak ewidentnej zdrady wobec Bagdadu Ajjub nie poniósł konse­kwencji (prawdopodobnie dzięki dawnej znajomości z Bihruzem). Tym razem mu się udało, jednak kilka lat później kolejne wyda­rzenie spowodowało, że pan Tikritu nie okazał już łaski. Szirkuh, brat Ajjuba, wdał się w bójkę z miejskim urzędnikiem. A że słynął z porywczego charakteru i preferował rozwiązania siłowe, wpadł w furię i zabił dyskutanta. Tym razem czyn był już karalny. Bih­ruz rozkazał im natychmiast opuścić miasto. Pod osłoną nocy w 1137 r. kurdyjscy bracia z żonami i całym dobytkiem opuścili Tikrit. W trakcie tej ucieczki przyszedł na świat Jusuf.

Powołując się na dawną przysługę Ajjuba, bracia spróbowali swojego szczęścia u Zengiego, władcy Mosulu. Pan miasta, pamię­tając pomoc, jaką kiedyś otrzymał w Tikricie, przyjął ich i włączył do grona zaufanych. Wyrazem tego było przekazanie Ajjubowi za­rządu nad miastem Balabakk. Tam też swoje dzieciństwo spędził Saladyn. Miasto położone 1000 m nad poziomem morza charakte­ryzowało się umiarkowanym klimatem. Lata były łagodne, a zimy na tyle mroźne, że trzeba było nosić ciepłe nakrycia. W legendach arabskich Balabakk jest „siedzibą” zimna. W rolniczej okolicy do­minowała uprawa fig i moreli (być może właśnie o tych morelach wspominał Cohn, pisząc, że był to jedyny owoc chrześcijańskich krucjat). To sielankowe życie nie trwało jednak długo. Po sześciu latach los rodziny Saladyna znów się odmienił. 14 września 1146 r., w trakcie oblężenia Kal’at Dża’bar, Zengi padł ofiarą zamachu ze strony swoich strażników: „Kilkunastu mameluków zamordowało go w nocy”. Jak podają przekazy, atabeg Mosulu (pod wpływem alkoholu) zobaczył, że jeden z jego służących imieniem Jarankasz pije z jego pucharu. Wściekły Zengi obiecał zabić go następnego dnia. Służący nie zamierzał sprawdzać, czy pijany wódz dotrzyma słowa i w nocy go zasztyletował.

Zengi opisywany jest przez kronikarzy jako wybuchowy okrutnik, który w trakcie marszu wojska potrafił skazywać na ukrzyżowanie nieposłusznych żołnierzy. Z dotrzymywaniem umów też miał problem. Gdy w 1139 r. oblegał Balabakk, obie­cał oszczędzić obrońców, jednak po zajęciu miasta doszło do rzezi garnizonu. Zengi rządził żelazną ręką, co przysparzało mu wrogów nawet w najbliższym otoczeniu. Jego następcą został syn Nur ad­-Din. Nowy władca poza sygnetem, który włożył na palec na znak przejęcia władzy, nie odziedziczył nic z porywczego charakteru ojca – był jego przeciwieństwem. Ten ascetyczny tryb życia bę­dzie naśladowało wielu, w tym Saladyn. Śmierć wodza Zengiego wykorzystał władca Damaszku, który ruszył z wojskiem odzyskać utracony wcześniej Balabakk. Ajjub, który stał na czele oblężonego miasta, wiedział, że nie może liczyć na odsiecz ze strony młodego Nur ad-Dina. Pozostały mu wtedy dwa wyjścia – walczyć dzielnie do końca albo wynegocjować korzystne warunki pokojowe. Osta­tecznie w wyniku umowy Ajjub poddał miasto damasceńczykom. Nie tylko zachował funkcję zarządcy, ale również uzyskał majątek ziemski i dom w Damaszku.

Zdrada wobec nowego pana Nur ad-Dina okazała się ko­rzystna, tym bardziej, że ojciec Saladyna szybko awansował na dowódcę wojsk damasceńskich. Kiedy krzyżowcy zaatakowali Damaszek w latach 1148-1149 Ajjub dowodził oddziałem milicji miejskiej. Mieszkańcy Damaszku przez długi czas wspierali krzy­żowców, jednak ci zaprzepaścili sojusz. Szirkuh pozostał wierny Zengidom, a po kilku przygranicznych starciach z Frankami zy­skał zaufanie Nur ad-Dina na tyle, by stanąć na czele jego wojsk. Ciekawe, że ambicja i pragmatyzm polityczny pozwoliły zarówno Ajjubowi, jak i Szirkuhowi stać się bardzo ważnymi postaciami. Ojciec Saladyna awansował na dowódcę wojsk Damaszku, a jego brat w nagrodę za pozostanie przy Nur ad-Dinie i odważny udział w wielu kampaniach wojennych został dowódcą wojsk Zengidów.

Kiedy w 1154 r. Nur ad-Din sięgnął ostatecznie po Damaszek, jego wojskami dowodził Szirkuh, a obrońcą miasta był właśnie Aj­jub. Dwaj bracia, którzy jeszcze kilkanaście lat wcześniej uciekali z Tikritu, nie mając gdzie się podziać, teraz spotkali się w Da­maszku, by wynegocjować warunki kapitulacji. W ciągu kilku dni miasto poddało się Nur ad-Dinowi. Szirkuh został nagrodzony honorami i posiadłościami. Ajjub natomiast powrócił na służbę do Zengidów i został członkiem najwyższej rady.

Podziel się opinią

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d7yjn1r
d7yjn1r
d7yjn1r
d7yjn1r