Trwa ładowanie...
d2b71x3
03-08-2021 10:00

Poltergeist. Przypadek z Enfield

książka
Oceń jako pierwszy:
d2b71x3
Poltergeist. Przypadek z Enfield
Tytuł oryginalny

This House is Haunted: The True Story of the Enfield Poltergeist

Forma wydania

Książka

Rok wydania
Autorzy
Kategoria
Wydawnictwo
Seria
Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Jeden z najbardziej znanych przypadków związanych z działaniem poltergeista
Był 31 sierpnia 1977 roku. Na przedmieściach Enfield, w północnym Londynie, rodzina Harperów właśnie jadła kolację w swoim domu, kiedy usłyszeli niepokojące odgłosy stukania w ściany, trzaski, gwizdy i szuranie dobiegające ze wszystkich stron. Po kilku chwilach meble same zaczęły się przesuwać. Przerażona rodzina zerwała się od stołu, nawet nie przypuszczając, że owe zjawiska stanowią jedynie preludium tego, co dopiero miało nadejść…
Z czasem dziwne incydenty zaczęły się nasilać: krzesła nieoczekiwanie się przewracały, stół nagle samoczynnie rozpoczynał wędrówkę po kuchni, by w efekcie znaleźć się pod oknem, z kredensu wypadały naczynia. Przedmioty fruwały w powietrzu, jakby nimi rzucano, ktoś ściągał pościel ze śpiących; rodzinę dręczono na wiele sposobów. Wszystko wskazywało na działalność „hałaśliwego ducha” – poltergeista. Teraz jedynie potrzebny był ktoś, kto to udowodni i pomoże przerażonym Harperom.
Żaden inny przypadek tego rodzaju nie został tak dobrze zbadany i udokumentowany. Historia poltergeista z Enfield jest uznawana za klasykę w annałach badań parapsychologicznych. Na jej podstawie powstało wiele artykułów prasowych, filmów dokumentalnych, a także słynny horror Obecność 2.

Poltergeist. Przypadek z Enfield
Numer ISBN

978-83-66989-17-7

Wymiary

130x200

Oprawa

miękka

Liczba stron

352

Język

polski

Fragment

Przedmowa Autora

Co byś zrobił, gdyby mebel nagle, na twoich oczach, sam przesunął się po podłodze? Pomyśl przez chwilę i bądź ze sobą szczery. Co dokładnie byś zrobił?

Może po przezwyciężeniu początkowego szoku założyłbyś, że to musiało mieć coś wspólnego z myszami lub trzęsieniem ziemi, wzruszyłbyś ramionami i po prostu miałbyś nadzieję, że to się więcej nie powtórzy.

Ale to się powtarza. I jeszcze raz. I dochodzi też do różnych, jeszcze dziwniejszych rzeczy. W twojej kuchni na podłogę spadają kamienie, jakby przeszły przez sufit. Ktoś – lub coś – zaczyna walić w ścianę. Rzeczy znikają i pojawiają się w innym miejscu. Wkrótce zdajesz sobie sprawę, że nie może to być kwestia trzęsienia ziemi ani myszy, że musi to być coś innego, coś zupełnie niewytłumaczalnego i bardzo przerażającego. Wiesz, że takie rzeczy nie mają prawa się zdarzyć, ale wiesz również, że się zdarzają.

Cokolwiek byś zrobił lub co wydaje ci się, że byś zrobił, mogę ci powiedzieć, jak postępowali ludzie, którzy faktycznie znaleźli się w takiej kłopotliwej sytuacji.

Dość często po prostu wpadali w panikę. W 1978 roku rodzina z Birmingham opuściła dom, który szczęśliwie zamieszkiwała przez jedenaście lat, teraz odmawiając zbliżania się do niego. Pewna para z południowego Londynu uciekła ze swojego nowego mieszkania komunalnego, zostawiając meble i większość swoich rzeczy, i nigdy więcej nie widziano ich w tamtej okolicy.

Inni apelowali o pomoc do sąsiadów, policji, księży, lekarzy i gazet, ale na próżno. Zdarzało się, że takie apele tylko pogarszały sytuację. Gdy wokół rozchodzą się wieści, że w twoim domu dzieje się coś strasznego, nagle zauważasz, że twoi przyjaciele wymownie odwracają wzrok, gdy mijasz ich na ulicy. Gdy robisz zakupy w miejscowych sklepach, ludzie dziwnie na ciebie zerkają. Przechodnie zatrzymują się i gapią na twój dom. Odbierasz złośliwe telefony i listy z pogróżkami. Krótko mówiąc, twoje życie jest zniszczone. Tak właśnie bywa w podobnych przypadkach.

Niektórzy mieli jeszcze większego pecha. Trafili do psychiatrów i do szpitali dla umysłowo chorych, jak w 1977 roku zdarzyło się to mieszkance Londynu. Na domiar złego w telewizji oglądają jakiegoś „eksperta”, zwykle profesora psychologii, wyjaśniającego, że to wszystko z powodu wyobraźni lub dziecięcych psot.

Jednak czasami ludzie mają szczęście. Znajdują kogoś, kto wyjaśnia, że to, co się dzieje w ich domu, jest znane jako działalność poltergeista, i ten ktoś jest chętny do pomocy. Przypadki takiej działalności opisywane są, często bardzo szczegółowo, od co najmniej 1500 lat. Zwykle kończą się tak nagle i tajemniczo, jak się zaczynają, z reguły po kilku dniach lub kilku tygodniach, i rzadko skutkują poważnymi stratami. Oczywiście bywają wyjątki, a o jednym z nich jest ta książka.

„Czy mógłby pan pokrótce wyjaśnić, czym właściwie jest poltergeist?”

Często spotykam się z tym pytaniem i moja odpowiedź jest niezmienna: „Pokrótce, nie. Ani ja, ani nikt inny”. Podobnie Bertrand Russel odniósł się do tematu elektryczności, mówiąc, że nie jest to „rzecz”, ale „sposób, w jaki rzeczy się zachowują”.

Mogę przynajmniej wyjaśnić, co oznacza to słowo. Pochodzi od niemieckiego czasownika poltern – „robić wrzawę” i Geist – „zjawa” lub „duch”. Mogę również opisać, jak zachowują się poltergeisty. Wydaje się, że występują w trzech lub czterech odmianach. Mogą być jedynie psotne, mogą sprawiać wrażenie, że wpadły przypadkowo, mogą być nawet życzliwe – w niezwykłym przypadku w południowej Walii, badanym przez mojego zmarłego kolegę Davida Fontanę w 1991 roku, uczynny duch dostarczył sporą sumę pieniędzy w formie monet, a nawet banknotów. Jednak bywają również poltergeisty całkowicie wrogie i destrukcyjne, jak w sprawie, którą pomagałem badać w Brazylii w 1973 roku, kiedy w wyniku powtarzających się pożarów rodzina w mieście Suzano straciła większość swoich mebli, a także kilka okien i dachówek rozbitych przez kamienie rzucane niewidzialnymi rękami.

Na ogół poltergeisty pukają w ściany i podłogi, rzucają przedmiotami, przewracają krzesła i stoły, podpalają, a od czasu do czasu, jak się przekonamy, sprawiają wrażenie, jakby były duchami zmarłych.

Aktywność poltergeista jest w rzeczywistości tym, co lekarze nazywają „syndromem”. Termin ten oznacza grupę objawów wskazujących na pewną chorobę lub nieprawidłowy stan. Jest to nie tylko anormalne, w sensie „nienormalne”, ale także paranormalne. Oznacza to, że nie można tego wyjaśnić w kategoriach uznanej nauki, co z kolei prowadzi do tego, że cenieni naukowcy mają tendencję do całkowitego ignorowania tego tematu i udawania, że nie istnieje (ponieważ nie potrafią tego wyjaśnić), pozostawiając pracę badawczą jednostkom takim jak ja, które są zaintrygowane obszarami ludzkiego doświadczenia na ogół niedostępnego naukowcom.

„Poltergeist z Enfield” trafił na pierwszą stronę ogólnokrajowej gazety w 1977 roku, dziesięć dni po rozpoczęciu swojej aktywności. Był tematem wielu programów radiowych i telewizyjnych oraz jeszcze liczniejszych artykułów w gazetach i magazynach na całym świecie. Stał się również tematem książki – tej właśnie.

Powodem całego tego szumu medialnego było to, że w okresie jakichś piętnastu miesięcy w 1977 i 1978 roku miała miejsce ogromna anormalna aktywność, obejmująca przykłady prawie każdego zarejestrowanego zjawiska „nadprzyrodzonego”. Wiele z nich zostało nagranych na taśmie, a część została sfotografowana przez doświadczonego profesjonalistę. Niektóre zjawiska udało się nawet uchwycić na filmie, a większość była widziana w dobrych warunkach przez co najmniej trzydzieści osób, w tym mnie. Andrew Green, wiodący autorytet w tych sprawach, opisał ów przypadek w „New Psychologist” (styczeń 1979), jako „zapewne najbardziej niezwykły jak dotąd przypadek poltergeista”. Mam nadzieję, że ta książka zdoła w pełni ukazać obiecaną niezwykłość.

Ale, zanim przejdę do sprawozdania z całej aktywności i wywołanego nią zamieszania, potrzebne jest słowo przestrogi. Jeśli nie masz dosyć okropności i okultystycznego podniecenia budowanego przez książki lub filmy takie jak Egzorcysta i temu podobne, i wciąż mało ci niespotykanych emocji, to ta książka nie jest dla ciebie. Czytelnicy mogą uznać, że miejscami jest ona wręcz nudna, z niezbyt dobrą fabułą i okropnymi dialogami.

Dzieje się tak, ponieważ dom jest nawiedzony, a fabuła, dialogi i wszystko inne jest prawdą. I chociaż prawda bywa dziwniejsza od fikcji, to jest też znacznie gorzej zorganizowana. Może być bardzo powtarzalna, a nawet monotonna. To doprawdy niezwykłe, gdy stół lub sofa wyskakują w powietrze i obracają się do góry nogami, ale kiedy takie incydenty zdarzają się tydzień w tydzień, robi się to wręcz trochę nudne.

Tak więc, jeśli jesteś zmęczony wszystkimi przesadnie udramatyzowanymi wersjami czasami nawet prawdziwych wydarzeń i chciałbyś wiedzieć, co naprawdę, od początku do końca, dzieje się w przypadku poltergeista, czytaj dalej, ale pamiętaj o dwóch rzeczach:

Po pierwsze, powtarzalność i ogólne zamieszanie to mocno ugruntowane cechy aktywności poltergeista i czułem się zobowiązany do rejestrowania nie tylko tych ekscytujących wydarzeń, lecz także tych nużących epizodów tego bardzo złożonego przypadku.

Po drugie, bez względu na to, czy to nudne, czy ekscytujące, poltergeist stanowi ogromne wyzwanie. Pokazuje, że naprawdę istnieje bezpośredni związek między umysłem a materią oraz że w naszym świecie istnieją siły i wymiary, o których nasze ugruntowane filozofie nawet nie marzą. Dla mnie perspektywa zbadania tych wymiarów i wykorzystania tych sił, aby działały raczej dla nas niż przeciwko nam, jak to zrobiliśmy z dużym powodzeniem na przykład z elektrycznością i magnetyzmem, jest o wiele bardziej ekscytująca niż sam widok upadającego krzesła. Uważam, że ta perspektywa jest obecnie bardzo realna.

Gdyby to była powieść, w tym miejscu powinienem stwierdzić, że „wszystkie postacie są fikcyjne, a ich podobieństwo do konkretnych osób jest całkowicie przypadkowe”. Jednak nie jest to fikcja i wszystkie postacie są prawdziwe. (W każdym razie wszystkie żyjące. Nie mogę ręczyć za prawdziwą tożsamość tych, którzy twierdzą, że są martwi). Niektóre nazwiska zostały zmienione na prośbę zainteresowanych i przy pierwszej wzmiance są one oznaczone gwiazdką. Wszystkie inne nazwiska są prawdziwe, a wszystkie cytowane dialogi pochodzą albo z nagrań na taśmie czy też podpisanych pisemnych oświadczeń, albo z moich własnych notatek sporządzonych w tamtym czasie. Niektóre dialogi zostały zredagowane tak, aby usunąć powtarzające się lub nieistotne materiały, ale nic nie zostało do nich dodane. Nie muszę tego robić, ponieważ transkrypcje naszych nagrań na taśmie obejmują ponad sześćset stron formatu A4 z pojedynczym odstępem. Mam więc wiele słów do wyboru.

Podziel się opinią

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2b71x3
d2b71x3
d2b71x3
d2b71x3