Trwa ładowanie...
recenzja
18-07-2011 15:14

Oświecenie na wyciągnięcie garści

Oświecenie na wyciągnięcie garściŹródło: Inne
dg39ywg
dg39ywg

Jak łatwo wywnioskować po tytule Christopher Hitchens jest kolejnym autorem, który postanowił gruntownie rozprawić się z religią. Cieszę się jednak z tego, iż ten doskonale władający piórem, gruntownie wykształcony Anglik potrafi również zabawnie opowiedzieć o licznych swoich podróżach i doświadczeniach. A są one ciekawe, gdyż wychowany w anglikanizmie pisarz, przeszedł edukację w szkole prowadzonej przez metodystów, a ze względu na wybory serca przystąpił najpierw do Kościoła grekokatolickiego, a później stanął na ślubnym kobiercu z Żydówką. Nie zmienia to jednak faktu, że najbardziej mnie uradowała wiadomość, iż ów prowadzący ciekawy i wesoły żywot ateista został uznany za jedną inkarnacji nieżyjącego już od tegorocznej Wielkanocy Sai Baby. Najwidoczniej podróże kształcą, a pożytek z tego faktu odnosi przede wszystkim czytelnik...

Przyznam się, że podchodziłem do tej lektury z pewnego rodzaju obawą, gdyż nie jestem jakimś przesadnym fanem Richarda Dawkinsa i Stowarzyszenia Polskich Racjonalistów. Mimo wszystko uważam, że warto było sobie nie co odkurzyć euhemeryzm podany w iście multikulturowym sosie godnym spadkobiercy Imperium Brytyjskiego i jego ideologicznej nadbudowy określanej mianem ewolucjonizmu. Ten natomiast w przypadku religii oznacza tyle, iż w miejsce wielości bóstw ludzkość ograniczy się do monoteizmu, a w końcu do pewnej okrągłej liczby, godnej zachwycić, ceniącego elegancję człowieka. I pomimo tego, że Hitchens snując opowieść o tym, jak religia wszystko zatruwa odwołując się do dobrze znanych argumentów: religia przedstawia fałszywy obraz rzeczywistości, jest niezdrowa i krwawa, a niekiedy zabójcza, a najkrócej rzecz ujmując zbędna, gdyż stawia przed zahukanym nieśmiertelnikiem zadania i reguły, które nie sposób nazwać lekkim jarzmem, to
muszę przyznać, że znajdują się w niej nieszablonowe momenty, które jak sądzę zainteresują nie tylko tych, którzy chcieliby po raz kolejny usłyszeć to, co wielu już mówi, a jeszcze więcej ma na końcu języka. Autor ten bowiem może pochwalić się nie tylko ciekawymi znajomościami, takimi jak Salman Rushdie , lecz również bezpośrednimi odczuciami z uczestnictwa w światopoglądowych debatach transmitowanych przez środki masowego przekazu, a także licznych podróży po całym świecie, z których najbardziej interesująco wypada wycieczka do Korei Północnej, kraju równie ateistycznego, co teokratycznego.

W każdym bądź razie książkę przeczytałem, i nie żałuję, że towarzyszyła mi przy poduszce kilka dni, gdyż Hitchens opowiada na tematy, jak najbardziej poważne, wręcz lekko i zabawnie, ale z pewnością zdecydowanie, przywołując wiele godnych odnotowania anegdotek o osobistościach z tak zwanej najwyższej półki, które musiały ukrywać swój ateizm w obawie przed swoimi bogobojnymi bliźnimi. Dlatego ostatni rozdział mówi o potrzebie nowego oświecenia, które zdaje się być dziś na wyciągnięcie ręki każdego zjadacza chleba, a nie nielicznych geniuszy wolnomyślicielstwa. Czyżby masy nareszcie nabrały odwagi myśleć?

dg39ywg
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dg39ywg