Trwa ładowanie...
d3hjxe8
31-01-2020 13:41

Na ostrzu skalpela. 50 lat z życia chirurga

książka
Oceń jako pierwszy:
d3hjxe8
Na ostrzu skalpela. 50 lat z życia chirurga
Tytuł oryginalny

Fifty Years a Surgeon

Forma wydania

Książka

Rok wydania
Autorzy
Kategoria
Wydawnictwo
Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Życie i śmierć na stołach operacyjnych na przełomie XIX i XX wieku!
Wspomnienia wybitnego chirurga z okresu, gdy operacje trwały godzinami i często z błahych powodów kończyły się zgonem pacjenta – śmiertelność chirurgiczna wynosiła wtedy nawet 79 procent. Same operacje nierzadko przeprowadzane były w domach pacjentów, do narkozy służył eter, a cięcia były tak głębokie i obszerne, że wielu pacjentów wykrwawiało się podczas zabiegów na śmierć.
Książka Roberta T. Morrisa daje nam doskonały wgląd w to, jakie warunki panowały w szpitalach jeszcze sto lat temu, jak na przestrzeni wieków rozwijała się medycyna i jak ważną rolę odgrywały wnioski wyciągane po każdej przeprowadzonej operacji, zwłaszcza nieudanej.

Na ostrzu skalpela. 50 lat z życia chirurga
Numer ISBN

978-83-66217-61-4

Wymiary

145x205

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Liczba stron

448

Język

polski

Fragment

Przedmowa

Chirurgia to wyjątkowa gałąź medycyny, zdecydowanie różniąca się od innych jej dziedzin należących do tzw. „niezabiegowych”. Jej wybitnie inwazyjna specyfika wymagająca nierzadko rozległych ingerencji w ludzkie ciało, konieczności szybkiego podejmowania decyzji, a także możliwości uzyskania – w znacznej części przypadków – prawie natychmiastowego rozwiązania zaistniałych problemów od zawsze rozpalały wyobraźnię młodych adeptów sztuki medycznej. Od pierwszego kontaktu dawała ciekawym i głodnym wrażeń medykom możliwości poznawania i odkrywania wszystkiego tego, co w normalnych warunkach jest szczelnie ukryte pod powłokami ciała, dzielnie strzegącymi jego wnętrze przed nieuprawnioną ingerencją. Dynamiczna i zdecydowana, wymagająca, poza wiedzą, sprytem i odwagą, także sprawności manualnej i wyobraźni przestrzennej, kusiła licznych chętnych oddania swojego losu i życia w jej zachłanne ręce. Jednocześnie zamknięta w murach bloku operacyjnego stanowiącego świat poniekąd równoległy, do tego, w którym funkcjonują pozostałe części szpitala, spojona szeregiem procedur i powtarzalnych ciągów czynności mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa pacjentów nabiera wymiaru prawie magicznego dopuszczając do siebie nielicznych.

W historii medycyny chirurgia obecna była od jej zarania. Począwszy od czasów starożytnych zawsze towarzyszyła medycynie, w jej klasycznym ujęciu, najczęściej ją uzupełniając. To z niej też w późniejszych czasach wyodrębniały się pozostałe, szczegółowe dziedziny medycyny zabiegowej, takie jak ginekologia, okulistyka czy ortopedia. Choć początkowo obejmowała swym zakresem głównie leczenie ran i hamowanie krwawień, to nie brak informacji o wykonywaniu w czasach starożytnych rozmaitych zabiegów z dziedziny ginekologii, okulistyki, mających na celu pomoc wszędzie tam, gdzie dochodziło do wystąpienia fizycznych uszkodzeń i deformacji tkanek oraz struktur, a także gdy występowała konieczność mechanicznego usunięcia z ludzkiego ciała tego, czego w warunkach fizjologicznych nie powinno tam być.

W czasach starożytnego Rzymu i Grecji rozwój chirurgii jako gałęzi medycyny był szczególnie widoczny i prężny. Już wtedy opisywano zasady wykonywania licznych procedur chirurgicznych oraz metod leczenia urazów. Aktywnie rozwijano też wiedzę na temat instrumentarium chirurgicznego oraz eksperymentowano z możliwościami stosowania znieczulenia i leczenia bólu. W średniowieczu, w wyniku złożonych procesów społeczno-obyczajowych rola chirurgii była obniżana, a sama dziedzina została sprowadzona do poziomu rzemiosła. Wskutek nałożonego przez kościół zakazu wykonywania krwawych operacji oraz badań na ciałach zmarłych, rozwój wiedzy o leczeniu, lecz także anatomii, był niemożliwy. Rolę chirurgów, ograniczających się do wykonywania danej czynności, najczęściej pod postacią odjęcia którejś z kończyn, przejmowali zatem ludzie do tego nieprzygotowani, często balwierze i cyrulicy.

Następne stulecia, począwszy od wieku XVI, przyniosły już dynamiczny rozwój i kolejne przełomowe odkrycia, które dały podstawy dzisiejszej wiedzy chirurgicznej. Wśród nich na największe zasługują opracowanie zasad antyseptyki i rozwój wiedzy z zakresu mikrobiologii i zasad leczenia zakażeń. Ale to także rozpoczęcie stosowania metod znieczulenia ogólnego i leczenia bólu operacyjnego, bez których nie byłby możliwy rozwój i uprawianie chirurgii, jaką znamy dziś. Rozwój tych elementów doprowadził do wielokrotnego zmniejszenia ilości powikłań oraz śmiertelności pooperacyjnej, a sama chirurgia mogła zacząć być postrzegana jako dziedzina, która prowadzi do wyleczenia pacjenta wskutek podjętych działań.

Dzisiejsza chirurgia ma coraz mniej wspólnego z tą, o której możemy czytać w książkach opisujących jej praktykowanie w XVIII i XIX wieku, kiedy to przełomy te się dokonywały, niemniej wiele elementów pozostaje wspólnych. Jak chociażby chęć do ciągłego doskonalenia i poprawiania techniki operacyjnej, a także skuteczności i jakości leczenia. Także dążenie do rozwoju wiedzy w oparciu o wysokiej jakości badania naukowe. Jak również nieustająca chęć przełamywania utartych schematów i obalania mitów, którymi karmione były kolejne pokolenia chirurgów.

Żyjemy w czasach przełomu w chirurgii. Przełomu, który polega na zmianie tego, co najtrudniejsze – własnego myślenia o podejściu do chirurgii i opieki okołooperacyjnej. Postęp technologiczny, który dokonał się w ostatnich latach w zakresie instrumentarium pozwolił na prężny rozwój technik operacyjnych dążących do minimalizacji urazu związanego z zabiegiem. Technik, których celem jest pozostawienie w organizmie pacjenta jak najmniej widocznych śladów po ingerencji chirurga. Próbujemy wykorzystać naturalne otwory ciała, jak najmniejsze cięcia chirurgiczne oraz dostępy, których do tej pory nie rozważano, a także operować tak precyzyjnie, jak to do tej pory nie było możliwe. Wszystko po to, by pacjent jak najszybciej wrócił do prawidłowego funkcjonowania. Ale szybki powrót do zdrowia to także zmiana myślenia w zakresie opieki okołooperacyjnej. To nowoczesne protokoły i zasady postępowania odchodzące od dotychczasowych zasad. I choć dzisiejsza chirurgia to dziedzina dalece inna niż ta, której uczyli się nasi obecni przełożeni w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, to właśnie ten rozwój doprowadził do sytuacji, w której w określonych dziedzinach zabiegowych czas pobytu w szpitalu byliśmy w stanie skrócić z dni do godzin.

Książka Na ostrzu skalpela. 50 lat z życia chirurga którą trzymają Państwo w rękach, choć traktuje o losach i życiu chirurga funkcjonującego na przełomie XIX i XX wieku, to w istocie opowieść po trosze też o wszystkim tym, z czym zmaga się dzisiejszy świat chirurgii. To niezwykle barwna, ciekawa historia opowiedziana przez dr Roberta T. Morrisa, ważną postać amerykańskiego środowiska chirurgicznego tych czasów. Chirurga odważnego, o niezwykle analitycznym i ambitnym podejściu do zawodu, który postanowił całe swoje życie zawodowe poświęcić tej jednej dziedzinie medycyny, co w owych czasach było decyzją niepopularną i niezrozumiałą w środowisku. Chirurga, który uwierzył, że poprzez zmianę myślenia i podejścia do leczenia chirurgicznego można poprawić jego wyniki i odmienić losy setek pacjentów. Bohater konsekwentnie, wbrew oporowi i sprzeciwowi niechętnego zmianom środowiska, broni obranej drogi walki o wprowadzanie, nowatorskich w danym okresie, zasad antyseptyki oraz technik operacyjnych, jednocześnie ukazując czytelnikowi tą ludzką, psychologiczno-filozoficzną stronę swojego postępowania i motywacji do działania. Szczególną uwagę zwraca też pewien, równie fascynujący co zastanawiający, aspekt prezentowanej książki. Zaskakuje w niej, jak wiele opisywanych tam przez autora zjawisk społeczno-psychologicznych, z którymi przyszło mu się ścierać w środowisku medycznym, ale też poza nim, pozostaje aktualnych pomimo upływu czasu. Jak bardzo aktualna i niezmienna pozostaje istota i obraz niektórych patologii i nieprawidłowości w funkcjonowaniu społeczeństwa, pomimo ponad stu lat różnicy.

Na ostrzu skalpela. 50 lat z życia chirurga Roberta T. Morrisa, to obowiązkowa pozycja dla wszystkich pasjonatów dziejów światowej chirurgii, a także tych, którzy hasła „postęp” i „ambicja” traktują jak coś więcej niż tylko słowa.

Dr n. med. Paweł Kabata

Specjalista chirurgii ogólnej

Specjalista chirurgii onkologicznej

Adiunkt Kliniki Chirurgii Onkologicznej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego

@chirurgpawel

Wstęp

K

siążka ta ujmuje w sposób autobiograficzny doświadczenia i przeżycia jednego z chirurgów w przebiegu ostatnich pięćdziesięciu lat, stanowiących półwiecze bogate w najbardziej ważkie, przewrotowe wydarzenia w dziejach chirurgii. Zarazem jest ta książka rodzajem sprawozdania z działalności kolegów, którzy – jak to musimy czynić wszyscy – usiłowali dotrzymać kroku owym przewrotom. Nie pisałem jej jednak dla moich współczesnych; ma ona raczej za zadanie zainteresować młodsze pokolenie medyków: internów szpitalnych i studentów medycyny, jak również zapoznać szerszy ogół z zagadnieniami szczególnie leżącymi na sercu dzisiejszym lekarzom i chirurgom.

Zmiany mające cechy rewolucji w medycynie sięgają na ogół niewiele dalej niż pięćdziesięciu lat wstecz, włączając w to wcześniejsze duchy twórcze, jak: Pasteur, Virchow, Ludwig, Conheim, Hueppe, Flügge, Neisser, Rosenbach, Roux, Calmette, Koch i Ehrlich, z których większość zeszła już z tego świata. Wszyscy ci ludzie, obalający przeszkody i otwierający nową erę cywilizacji, uważani byli za rozmyślnych mącicieli spokoju, którzy uwzięli się, aby narzucić teorie zrodzone w ich własnej fantazji tak zwanemu zdrowemu, trzeźwemu audytorium uczonych. Nie wydaje się prawdopodobne, aby życiu któregokolwiek jeszcze z lekarzy dane było przebiegać współcześnie z wydarzeniami tak wielkiej wagi. Kto wie zresztą? Carrel hoduje już żywą tkankę poza ustrojem w płynnej pożywce, a Crile wyprodukował komórkę o cechach podobnych do żywej. Nauka o uodpornianiu – immunologia – wprowadza nas w dziedzinę reakcji chemicznych i wzajemnego na siebie oddziaływania mikrobów, komórek ustrojowych, toksyn i przeciwciał w sposób, który podważa u samych podstaw moje słownictwo lekarskie. Badacze tłoczą się dokoła możliwych do filtrowania zarazków niczym górnicy dokoła miejsca nowych złóż, a witaminy należą już do historii, która wydaje się niemal starożytną. Nauka o gruczołach dokrewnych – endokrynologia – wypłynęła już na szerokie wody.

Paré w przedmowie do swojego dzieła o chirurgii wydanego w 1582 r. utrzymuje, że poza mało ważnymi szczegółami nic już nie będzie dodane do nauki i sztuki chirurgii. W trzy wieki później dr Samuel D. Gross, przewodniczący Amerykańskiego Towarzystwa Chirurgicznego, wygłosił podobne twierdzenie, mówiąc, że „wszystkie drogi docierania do chirurgii zostały już zbadane”. Dla przyszłych chirurgów nie pozostawiono nic poza przyswojeniem sobie tego, co było już wiadome, oraz udoskonaleniem techniki.

Od czasu tych naiwnych przepowiedni, wygłoszonych przez największe powagi owych czasów, dwie nowe twórcze ery chirurgii wbiegły pędem na stopnie, nacisnęły guzik i skierowały promienie światła na rzeczy, o których ani się śniło Parému czy Grossowi.

Gdybym miał powrócić na ziemię od dzisiaj za pięćdziesiąt lat, przynosząc z sobą w zanadrzu mój obecny zasób wiedzy, nie zrozumieliby lekarze mojego języka ani też ja w zamian nie potrafiłbym uchwycić toku ich rozmów na posiedzeniach towarzystw lekarskich.

W książce niniejszej przeważają wzmianki o sprawach zapalnych wyrostka robaczkowego niewspółmiernie do doniosłości tego przedmiotu w chirurgii. Użyłem go jako zasadniczego tematu, bowiem należałem do lekarzy poświęcających się, jako jedni z najpierwszych, gruntownemu zbadaniu tej dziedziny, która weszła tym samym w znacznej części w skład mojej praktyki.

Robert T. Morris

Podziel się opinią

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3hjxe8
d3hjxe8
d3hjxe8
d3hjxe8