Trwa ładowanie...
recenzja
11-09-2013 13:48

Matka Ruska Bolesna

Matka Ruska BolesnaŹródło: "__wlasne
dtsouk0
dtsouk0

Jest noc to powstały ponad dwadzieścia lat temu literacki majstersztyk będący przenikliwą analizą kobiecej natury. Powieść tę można śmiało określić jako sztandarowe dzieło Pietruszewskiej, bo wszystko jest tutaj tak typowe dla jej warsztatu – zarówno chętnie eksponowany przez nią motyw „ruskiej” kobiety, jak i sama forma utworu, która aż prosi się o przeniesienie tekstu na deski teatru w postaci monodramu.

O wielkości pisarzy rosyjskich świadczy ilość ich pokornych odwołań do swoich poprzedników. Pietruszewska, tak jaki i inni współcześni jej twórcy - Pielewin czy Ulicka - czynią to zarówno werbalnie, przywołując w opisach nazwiska Dostojewskiego i Tołstoja , jak i pośrednio nawiązując do stałych motywów w rosyjskiej literaturze, takich jak studium duszy rosyjskiej, czy obraz kobiety-wybawicielki zagubionego mężczyzny. Pietruszewska nie sili się tu na dyskrecję, wkładając w usta swojej bohaterki, w końcu przecież poetki, bezwstydnie utożsamiającej się z postacią samej Anny Achmatowej , porównania własnej córki do zwiewnych turgieniewskich bohaterek, a dobrotliwego mecenasa do
czechowskich urzędników.

Kobieca natura została tutaj ujęta w formie monologu Anny Andrianowny: babki, matki i poetki, czy też może - jakby to określiła jej córka, Alona – grafomanki. Anna jest bohaterką o rosyjskiej duszy idealnie wpisującą się w model dobrze nam znanej Matki Polki. To kobieta, która odkłada na bok swoje marzenia, by całym swoim życiem służyć innym. Pochodzi z wyżyn społecznych - jest wykształcona, styka się ze środowiskiem naukowym – ale swoim działaniem sięga coraz niżej, po to by w końcu stać się zwyczajną żebraczką, z głodnym wnukiem i matką-schizofreniczką „na karku”. W zasadzie od początku ulegamy pokusie doszukiwania się genezy jej dramatu, ale na drodze staje nam silny subiektywizm tekstu. Świat widziany oczami Anny nie pozwala na przedostanie się choćby kropli odrębnego spojrzenia. Nawet pamiętniki córki, które wręcz krzyczą buntem przeciw rzeczywistości wykreowanej przez zaborczą matkę, szybko zostają przetłumaczone na język Anny, a to dzięki jej kąśliwym uwagom przy każdym akapicie wynurzeń Alony.
Wszelkie próby dialogu nikną więc w monologu osoby niereformowalnej, co prowadzi do nieuniknionego dramatu.

Nie ma wątpliwości, iż od początku do końca mamy do czynienia z tragedią. Nawet typowy dla Pietruszewskiej humor jest tutaj gorzki. Dowcip zastępuje uszczypliwa ironia, uśmiech hamują zaciśnięte wargi. Dopełnieniem rzeczywistości stopniowo pogrążającej się w rozpaczy są wiecznie głodne dzieci, które nigdy się nie bawią. Czują, protestują, płaczą. W końcu krzykiem domagają się zauważenia. „Dzieci są mimo wszystko uosobionym sumieniem. Jak anioły, trwożnie zadają pytanka, potem przestają zadawać i stają się dorosłe. Zamykają się i żyją. Rozumieją, że są bezsilne. Że nic nie mogą poradzić i nikt nic nie może.”

dtsouk0

Anna, Alona i inne Maszy i Dunie kochają miłością zaborczą, z góry skazaną na klęskę. Podążają wydeptaną ścieżką kobiety-wiecznej opiekunki, która lepiej potraktuje syna niż córkę, a wnuka nakarmi przed wnuczką. Wybiera niewłaściwego mężczyznę, a czasem to mężczyzna staje się przy niej niewłaściwy. Matka Ruska służy mu więc ciepłą strawą i wygrzanym łożem, przeglądając się choć przez chwilę w blasku jego męskiej chwały. Powstały obraz jest niezwykle rzeczywisty, dostrzegalny w twarzach kobiet mijanych codziennie na ulicy, z rękami do ziemi, ciągnących siaty z zakupami i szkolnymi tornistrami. Dla nas, kobiet, obraz autentyczny, dla mężczyzn – pewnie przerysowany.

dtsouk0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dtsouk0