"Mama Smerfetka": Na przekór stereotypom [RECENZJA]
Wiadomo, że pozycja jedynej przedstawicielki płci pięknej w wiosce niebieskich ludzików jest wyjątkowa. W "Mamie Smerfetce" przekonamy się jednak, że nie zawsze jest jej w smak specjalne traktowanie przez inne Smerfy.
Niby miło być wyręczanym w ciężkich pracach czy móc skorzystać z pomocy Pracusia przy naprawie pompy, ale Smerfetce nie podoba się, że wszyscy (no może poza Papą Smerfem) uważają ją za słabą, wymagającą ochrony istotę. Przecież nic jej by się nie stało, gdyby pomogła w malowaniu stołówki czy zbieraniu poziomek w najdalszej części wąwozu! Tylko jak przekonać do tego innych mieszkańców wioski?
Smerfetka może na szczęście liczyć na wsparcie ze strony Papy Smerfa. Aby mogła przekonać Smerfy, że nadaje się ona do czegoś więcej niż tylko prasowanie czy pieczenie ciasteczek, Papa ogłasza, że wybiera się w odwiedziny do czarodzieja Omnibusa, a w tym czasie to właśnie Smerfetka ma go zastąpić. Przekonamy się, że początkowo ta decyzja nie zostanie najlepiej przyjęta przez mieszkańców wioski, a główna bohaterka też nie od razu właściwie się odnajdzie w nowej roli.
Jak łatwo przewidzieć, Smerfetce w końcu jednak uda się wykorzystać sprzyjające okoliczności, by wykazać się pomysłowością i umiejętnościami przywódczymi, a niekiedy przydatna okaże się też jej kobieca intuicja. Wszystko zdaje się więc zmierzać w pożądanym kierunku, kiedy sytuacja nagle się komplikuje. Skoro plan Papy Smerfa zadziałał w stu procentach, to przecież nic nie powinno już go powstrzymywać przed powrotem do wioski.
Nic dziwnego, że jego przedłużająca się nieobecność wzbudziła niepokój u jego zastępczyni. A kiedy Smerfetka odkrywa, że przywódca wioski wpadł w ręce Gargamela, możemy być pewni, że kolejne wydarzenie dostarczą nam jeszcze wielu emocji. Warto dodać, że te oczekiwania zostaną spełnione z nawiązką, gdyż nie tylko będziemy świadkami brawurowej akcji odbicia Papy Smerfa, ale będziemy też z rozbawieniem obserwować przebieg egzaminu Gargamela przed inspektorami z Cechu Czarowników. Co ciekawe, również tym ostatnim nos utrze nie kto inny tylko Smerfetka!
Wszystko to sprawia, że czytając "Mamę Smerfetkę", możemy naprawdę dobrze się bawić, a przesłanie całej tej historii może mieć pozytywny wpływ na młodych czytelników. W każdym razie wielbiciele serii o niebieskich ludzikach nie powinni być zawiedzeni tym albumem, szczególnie że pod względem graficznym jest on również znakomity.