"Kotlet de wole", "cycek z kuraka", „Denmark from chicken”... Tego nie wymyśliłaby nawet Magda Gessler!
Nie jest to kompendium, raczej eseistyczne zakreślanie granic poszukiwań, dotykanie kolejnych zagadnień, które z czasem pewnie doczekają się opracowań gruntowniejszych. Nowicki wychodzi od pamięci: od smaków dzieciństwa, które każdy z nas pamięta zupełnie inaczej, od smaków osobistych, prywatnych, z domowej kuchni.
Dalej przechodzi przez na poły przerażające, na poły dziś już śmieszne (przez to, że byłe) doświadczenia peerelowskiej nędzy (przepis na 9 litrów soku pomarańczowego z dwóch pomarańczy, kilograma mąki, cukru i kwasku cytrynowego; absurdy gierkowskich książek kucharskich, królestwa pozorów i ersatzów; odrażające potrawy i jeszcze bardziej odrażające kelnerskie obyczaje z ówczesnych knajp) i początków boomu kulinarnego po obaleniu komunizmu.