Trwa ładowanie...
d36zl8j
31-01-2020 05:29

Furia wikingów

książka
Oceń jako pierwszy:
d36zl8j
Furia wikingów
Forma wydania

Książka

Rok wydania
Autorzy
Kategoria
Wydawnictwo
Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Wikingowie – gniewni wojownicy z surowej Północy przybyli, by palić, grabić i gwałcić, ale przede wszystkim, żeby okryć się wiekopomną chwałą zdobywców i zapewnić sobie miejsce w Valhalli.
Chcą odkrywać nowe tereny, nowe przestrzenie pod łupieżcze wyprawy. Ich przywódca Ragnar, którego oczy kierują się na Zachód, zrobi wszystko, aby wypełnić przepowiednię dotyczącą jego samego oraz jednego z synów.
O rosnącą sławę władcy z Północy staje się zazdrosny sam Karol Wielki. Pragnie go pokonać i ostatecznie utrwalić swój przydomek i hegemonię.
Jeden z synów Ragnara, Ivar, pozostawia na nowych ziemiach krwawe ślady. Chce zasiać strach w sercach ich mieszkańców, którzy mają drżeć na samą myśl o wojownikach z Północy.
Powieść Furia wikingów jest owocem zainteresowań i pasji autora, na jej stronach pojawiają się jego ulubione postaci z tamtych czasów.
Daniel „Dantez” Komorowski – od zawsze zainteresowany średniowieczem, ówczesnymi wojami i bitwami. Najbardziej zafascynowali go wikingowie, dzięki czemu powstała ta właśnie książka. Z wykształcenia grafik, który uwielbia filmy i książki historyczne.

Furia wikingów
Numer ISBN

978-83-66481-08-4

Wymiary

145x205

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Liczba stron

480

Język

polski

Fragment

Ragnar skradał się, przyczajony pomiędzy drzewami, trzymając w prawym ręku włócznię, a w lewym mały toporek. Obserwował coś w oddali i poruszał się niczym cień, chcąc pozostać niezauważonym.

W jego oczach malowały się skupienie i determinacja. Był na polowaniu, a jego potencjalną ofiarą był wielki, na dwóch mężów, brunatny niedźwiedź. Ragnar wyjrzał zza drzewa. Pomimo zachowanej ostrożności, zwierzę wyczuło jego obecność i dojrzało go za pniem. Wtedy wiking obrócił się i oparł plecami o drzewo, gotów do ataku. Spojrzał na swój naszyjnik przedstawiający młot, symbol boga piorunów Thora, wziął głęboki oddech i wypuścił z płuc powietrze, które utworzyło pokaźny obłok pary. Błyskawicznie wyszedł zza drzewa i lekko pochylony, niczym drapieżnik, zaczął powolnym, acz pewnym krokiem, iść w kierunku niedźwiedzia. Zdawało się, jakby poruszał się w zwolnionym tempie. Zwierzę zwróciło się wprost na niego. Dzieliła ich spora powierzchnia pokryta śniegiem, malejąca z każdym krokiem wojownika. Ragnar coraz bardziej zbliżał się do niedźwiedzia. Ten w końcu zaczął na niego warczeć, a kiedy byli już w odległości, z której śmiało mogli spojrzeć sobie w oczy, stanął na tylnych łapach i przeraźliwie zaryczał. W lesie było cicho, lecz dopiero jego ryk sprawił, że momentalnie ucichło dosłownie wszystko. Nie było nawet słychać wiatru, czy choćby śpiewających lub stukających dziobami w drzewa ptaków. Zwykłemu człowiekowi serce podeszłoby do gardła i wziąłby nogi za pas. Dotyczyło to też niektórych wikingów, słynących z niesamowitej odwagi na polu bitwy, lecz nie Ragnara. On nie bał się dosłownie niczego, w całej Skandynawii nie było drugiego tak dzielnego i nieustraszonego wojownika jak on.

Po wyraźnym zaznaczeniu terenu przez bestię i pokazaniu, kto tu rządzi, wiking nawet przez ułamek sekundy nie zwątpił w powodzenie swego ataku i ciągle zbliżał się do niedźwiedzia. Zwierzę opadło na przednie łapy i zaczęło biec w jego stronę. Ragnar błyskawicznie cisnął w nie włócznią, celując w sam środek głowy niedźwiedzia. Niestety, trafiła nieco obok i – ku zdziwieniu Ragnara – nie wbiła się w nią. Rzut był bardzo silny i zabiłby, lub przynajmniej wyrządził poważną krzywdę każdej zwierzynie, lecz tym razem było inaczej. Włócznia odbiła się od potężnego cielska i upadła na śnieg. Wiking ruszył w stronę niedźwiedzia. Biegli teraz ku sobie i obydwaj wiedzieli, że to starcie przeżyje tylko jeden z nich. Już za chwilę wszystko miało się wyjaśnić, a dzieliły ich tylko kroki. Ragnar do ostatniej chwili biegł na rozpędzoną bestię i kiedy ta miała go staranować, wyskoczył co sił w nogach do góry, nieco w prawą stronę, i wbił toporek trzymany w prawym ręku w kark niedźwiedzia. Zwierzę zaryczało przeraźliwie. Cios go jednak nie zabił, ale bardzo rozwścieczył. Odwrócił się i ponownie natarł na wikinga. Ragnar uchylił się, odskakując w bok. Gdyby nie unik, zostałby stratowany. Niedźwiedź z kolei, zamiast na niego, wpadł z impetem na niewielkie drzewo, które złamało się jak zapałka i upadło na ziemię, wzbijając do góry drobinki śniegu. Ragnar wyciągnął drugi, większy topór, przymocowany specjalną uprzężą do pleców. Chwycił go mocno, po czym obrócił w dłoni, gotowy do następnego starcia. Niedźwiedź odwrócił się, potrząsnął głową, odpędzając omamy, jakie miał przed oczami, i z rykiem ruszył kolejny raz do ataku. Był wściekły, a z jego oczu emanowała furia. Znowu biegli na siebie. Ragnar znów czekał do ostatniej chwili ze swoim manewrem, lecz tym razem nie wyskoczył w bok, ale wślizgnął się pod szarżującego potwora. Po chwili stał już mocno na nogach. Odwrócił się i zobaczył, że niedźwiedź chwiał się na łapach. Z brzucha wystawał mu wielki topór wikinga, a śnieg wokół zlany był krwią, która strumieniem leciała z jego wielkiego cielska. Zwierzę w końcu upadło. Bardzo ciężko oddychało, lecz nie poddawało się i próbowało wstać. Wojownik podszedł do swej ofiary, zachodząc ją od tyłu, i wyciągnął zza pasa nóż.

– Dzielnie walczyłeś – powiedział Ragnar do niedźwiedzia, przy czym zawahał się na moment. – Walczyłaś – poprawił się, patrząc na pysk bestii. – Jesteś niedźwiedzicą – dodał, po czym szybko wbił jej w szyję ostrze i przeciągnął wzdłuż gardła. Zwierzę wydało ostatnie tchnienie. Zmęczony wiking oparł się o nie, siadając na śniegu. Wtem usłyszał szelest i wyjrzał zza ciała ofiary. W miejscu, z którego początkowo ruszyła na niego dzika bestia, jego oczom ukazał się mały i ciemny jak smoła niedźwiadek.

– To jego matka – pomyślał Ragnar, spoglądając się na zabite zwierzę. – Dlatego tak zaciekle walczyła.

Wiking wstał. Idąc w kierunku niedźwiadka, podniósł mały toporek, którym jako pierwszym zaatakował swoją ofiarę. Podszedł do młodego zwierzęcia i ukucnął przy nim. Ten stał i patrzył tylko na niego, nie mając pojęcia, że stracił matkę. Ragnar ukucnął przy nim i zastanawiał się, co z nim zrobić. Wtedy dojrzał jaskinię, z której wyszły jeszcze dwa niedźwiadki. Oba brązowe, z tym że jeden całkiem ciemny, a drugi nieco jaśniejszy. Obydwa z daleka przyglądały się przybyłemu człowiekowi, lecz widząc swojego brata, który się go nie bał, poszły za jego przykładem i zbliżyły się do wojownika. Ragnar podrapał się po głowie, po czym wstał i z toporkiem w ręku ostrożnie wszedł do jaskini. Nie była zbyt duża i światło dobiegające z zewnątrz dość dobrze ją oświetlało.

– Gdzie wasz ojciec, co, małe? – rzucił do młodych bestii wiking. – Jest początek zimy, jeszcze nie zapadł w sen. Poza tym nie widzę tu żadnych innych śladów oprócz tych waszej matki, a same nie dacie tu sobie rady.

Ragnar raz jeszcze ukucnął koło zwierząt.

– Chyba musicie pójść ze mną. Podrośniecie i będzie z was kawał dobrych futer – zażartował, po czym po zastanowieniu dodał, tajemniczo się uśmiechając. – No, chyba że będzie z was lepszy pożytek w czym innym.

Niedźwiadki wpatrywały się w niego i chodziły wokół, aby poznać jego zapach. Łasiły się do niego, nie rozumiejąc, że ich nowy znajomy zabił przed chwilą ich matkę.

– Chodźcie, trzeba jakoś przewieźć waszą rodzicielkę do osady. Szykujemy się do wyprawy, a jej ofiara będzie więcej niż miła bogom – powiedział, po czym podszedł do niedźwiedzicy, wyciągnął z niej topór i zaczął nim rąbać drzewo. Chciał z niego zbudować konstrukcję, na której konie, które zostawił niedaleko, zaciągną zwierzynę do osady.

Podziel się opinią

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d36zl8j
d36zl8j
d36zl8j
d36zl8j
d36zl8j

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj