Żona - skarb dla szpiega
Inną kategorią kobiet w wywiadzie były żony agentów. Mawiano, że żona to skarb dla szpiega, gdyż życie w sformalizowanym związku otwierało przed członkiem wywiadu zupełnie nowe możliwości. "Czasami GRU wyczekiwało: mamy kandydata na szczebel strategiczny, niestety - nieżonatego. Dobra, poczekamy. (...) A chłopak odbywał służbę w przekonaniu, że rodzina to ciężar, młode oficerskie lata należy poświęcić służbie, a ożenić się dopiero po tym, jak się do czegoś w życiu dojdzie, gdzieś w okolicach trzydziestki. Skąd miał wiedzieć, że ktoś go uważnie obserwuje i czegoś od niego oczekuje!"
Znalezienie żony to pierwszy krok, ale równie istotne było powicie potomstwa. "Jeżeli para przed ukończeniem przez męża Wojskowej Akademii Dyplomatycznej z jakichś powodów nie miała dzieci, dalej niż do Niemiec wschodnich nie wyjeżdżała." Żony agentów były zobligowane do rodzenia, a także do przechodzenia specjalnych szkoleń. Kiedy dziecko kończyło cztery miesiące, młodej mamie sugerowano, by wychowaniem malucha zajęła się babcia. Szkolenia odbywały się w służbowym 3-pokojowym (prawdziwy luksus jak na radzieckie standardy) mieszkaniu kursantek. "Tłumaczono: trzeci pokój nie jest wasz. Możecie z niego korzystać, ale w określonych dniach będziemy w nim prowadzić zajęcia."