Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:01

Zupełnie niebiblijna przypowieść o talencie

Zupełnie niebiblijna przypowieść o talencieŹródło: Inne
d24rql1
d24rql1

Dzieci są często zadręczane pytaniami w stylu „kim będziesz, jak dorośniesz?”. I mali chłopcy często odpowiadają, że chcą zostać w przyszłości strażakami czy kosmonautami, dziewczynki zaś modelkami lub aktorkami, a ja sam mimo mojej mikrej postury chciałem zostać górnikiem – może dlatego że instynktownie wyczuwałem wtedy mądrość rodu Wojewodów, iż „kto nie ma pieniędzy, tego Pan Bóg nie kocha” (za Gierka górnikom jeszcze naprawdę dobrze się powodziło). Rzadko które dziecko jednak wpada na równie oryginalny pomysł jak Patryk Wojewoda, który był przekonany, iż zostanie kolejnym papieżem. W dodatku w dzieciństwie bohater Miasta utrapienia uważał, że papież zawsze jest Polakiem i tylko nie mógł się nadziwić, iż jeden z nich miał takie dziwne imię Pius, a on nikogo o tym imieniu nie zna... Jednak Pan Bóg miał zupełnie inne plany co do Patryka i zamiast nadzwyczajną świętością obdarzył go zdolnością rozpoznawania ze słuchu PIN-ów do bankomatów. Jak to bywa z boskimi darami, najtrudniejsze jest umiejętne z
nich korzystanie, dlatego też Patryk musi na nowo ułożyć swoje życie, co wcale nie jest takie proste, szczególnie kiedy się pochodzi z Granatowych Gór i z takiej rodziny jak Wojewodowie.

Jerzy Pilch jak zwykle czaruje czytelników swoim charakterystycznym stylem, ale w odróżnieniu od jego wcześniejszych książek nie ma się tym razem wrażenia, jakby się czytało jeden przydługi felieton, lecz otrzymujemy do rąk prawdziwą powieść. Wprawdzie nie brak w niej dygresji, retrospekcji i pobocznych wątków, ale jednak jest też wyraźna fabuła i przemyślana koncepcja całej książki. Ale dla miłośników dotychczasowej prozy Pilcha oczywiście nie mogło zabraknąć opowieści o pijaństwie i życiu erotycznym bohaterów – tyle tylko że tym razem są one ukazane z perspektywy kobiety – kochanki głównego bohatera.

Muszę jednak przyznać, że najlepiej ubawiłem, jak czytając fragmenty o dzieciństwie i czasach szkolnych głównego bohatera – takie perełki humoru po prostu rzadko się spotyka, a już szczególnie w polskiej literaturze. Nie bez wpływu na moją sympatię do Patryka Wojewody było zapewne również to, że należy on do tego samego pokolenia co ja, więc w jego wspomnieniach odnajdywałem ślady własnych wrażeń z przemian dokonujących się w Polsce. Myślę, że gdyby Jerzy Pilch nie dostał nagrody NIKE za Pod Mocnym Aniołem, to teraz miałby ją już w kieszeni (drugi raz pewnie jednak nie dostanie...), ale ma za to szanse zyskać wielu nowych czytelników – a to jest chyba nawet ważniejsze.

d24rql1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d24rql1

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj