Toksyczny związek z pierwszym mężem
A Leon Rygier, jej pierwszy małżonek, niewątpliwie ją oczarował, chociaż nie krył przed nią przeszłości erotycznej i opowiadał młodej narzeczonej (ze szczegółami!) o swoich podbojach. Ten przeciętny poeta i prozaik już na początku związku mocno dawał się jej we znaki. Ostrzegano ją także przed związkiem z nim. Nie słuchała. "Miłość Rygiera przynosi mi zawsze olśniewające, przenikające ciepłem blaski słoneczne i potworne, torturowe chwile trwogi i cierpienia" - pisała w 1903 roku, kiedy to miała za sobą już prozatorski debiut. Było nim opowiadanie "Orlica" wydrukowane w piśmie "Ogniwo". Rok później ukazały się "Lodowe pola" (pierwsza z trylogii "Kobiety").
Równolegle prowadziła dzienniki, bo tylko tutaj mogła być naprawdę sobą i pożalić się na małżonka, który wkrótce pokazał swoją prawdziwą twarz. Bez skrupułów uwiódł ich służącą, Andzię (dużo później stała się ona pierwowzorem Justyny z "Granicy". Co ciekawe - po latach została również jego trzecią żoną!), a później kolejne panie ze wspólnego towarzystwa. Po kilku latach pisarka miała dość. "W poranki po nieprzespanych nocach rozpacza nad tym, że nie został oceniony. Odgraża się, że napisze dramat, który da mu sławę. Poza radością dnia pociechą jest dla niego, że podoba się kobietom, że ma zalety towarzyskie. Cieszy się różnymi drobiazgami, na przykład wydrukowaniem wiersza, występem na koncercie. Jest filozoficznie zadowolony z życia. Przez pięć lat nie przeczytał żadnej książki" - ironizowała, ale nie umiała ostatecznie zakończyć tego małżeństwa, mimo jawnych zdrad Rygiera.